Wstęp

81 4 2
                                    

Pov. Massey

— Do jasnej cholery, Massey! Coś ty najlepszego zrobiła z włosami? Czy to kolczyk?

Okrzyk mojej mamy, gdy tylko przekroczyłam próg naszego salonu, słychać było najprawdopodobniej w całym Londynie.

Ciemnowłosa kobieta w spiętych w misternego koka włosach, burgundowej spódnicy i białej koszuli patrzyła na mnie z mordem w oczach. Na jej nogach jak zawsze błyszczały lakierowane obcasy, na których już dawno powinna połamać sobie nogi.

Zacznijmy może od tego, kim ja właściwie jestem i co tak bardzo wyprowadziło z równowagi moją rodzicielkę.

Nazywam się Massey Allen. Nie do końca zwyczajna siedemnastolatka z sianem w głowie i zbyt dużą ilością ciętych ripost. Tak przynajmniej opisywał mnie tata, gdy robiłam mu i mamie wstyd na bankietach dla starych snobów.

Moja rodzinka obracała się w towarzystwie bogaczy, odkąd tylko pamiętałam. Moi rodzice byli przedsiębiorcami, współpracującymi z przeciwnikami naszej angielskiej Izby Lordów, co nie czyniło ich zbyt szanowanymi personami w kraju. Nie mniej jednak byłam pewna, że to właśnie po nich odziedziczyłam całą niechęć do śmietanki towarzyskiej, która z każdej strony przesiąknięta była korupcją.

Wracając jednak do powodu, dla którego moja mama postanowiła zedrzeć sobie gardło: jestem — a raczej byłam — naturalną brunetką, której włosy sięgały poniżej piesi. Za równy dzień miałam dołączyć do szkoły dla bogatych dzieciaków w Manchesterze, gdzie trenerem był brat mojego taty. Nie miałam pojęcia, jakim cudem rodzicom udało się wybłagać dyrektora, żeby mnie przyjął, zważywszy, że nie mogłam pochwalić się dobrymi wynikami z poprzedniej szkoły. Postanowiłam jednak — w swojej niezwykłej inteligencji — lekko podrasować swój wygląd. Nie chciałam prezentować się jak te wszystkie bogate lalunie z doczepianymi blond włosami. Wizyta u fryzjera była strzałem w dziesiątkę.

Moje brązowe włosy gdzieniegdzie przeplatały się z czerwonymi pasemkami i musiałam przyznać, że podobała mi się taka ich odsłona. Szczególnie że w końcu zdecydowałam się na zrobienie kolczyka w dolnej wardze. Srebrne kółeczko idealnie odbijało światło rzucane przez zbyt drogi żyrandol w naszym salonie.

— Podoba ci się? — zapytałam, uśmiechając się łobuzersko, przeczesując ostentacyjnie włosy. — Też uważam, że był to strzał w dziesiątkę, chociaż zastanawiałam się jeszcze nad niebieskimi pasemkami...

— Czerwony z pewnością bardziej pasuje do twojego temperamentu — skomentował ze śmiechem tata, którego nie zdziwił mój wygląd.

Tato był wysokim mężczyzną o tym samym odcieniu włosów co ja. Był ubrany w elegancki, grafitowy garnitur, więc musiał wrócić dopiero co z pracy, ponieważ w domu zwykle prędko przebierał się w zwykłe dresy i sprany podkoszulek.

Carolina Allen — czyli moja ukochana rodzicielka — wychowywała się w bogatej rodzinie, natomiast ojciec nie miał takiego szczęścia. On i jego brat wiele musieli poświęcić, aby jako tako wyjść na prostą.

— Arturze! Jak możesz to pochwalać? Przecież jak dyrektor Forbes jutro ją zobaczy, uzna ją za kryminalistkę!

— Przesadzasz, mamo — stwierdziłam, nonszalancko wzruszając ramionami. — Mam wiele innych cech, przez które ten cały Forbes zechce mnie wywalić... — mówiąc to, rzuciłam się na skórzaną, beżową kanapy i ignorując wzrok rodziców, położyłam nogi na szklanym stoliku kawowym.

Tata automatycznie podążył za mną i usiadł obok, kręcąc głową, po czym strącił moje nogi.

— Spróbuj wytrzymać przynajmniej jeden semestr — poprosił, chwytając pilota do plazmowego telewizora, który stał na komodzie przed nami, tuż obok szklanego barku z różnorakim alkoholem.

ELITAWhere stories live. Discover now