Rozdział 102 - Przebaczenie

304 28 20
                                    

    Dwadzieścia minut później dotarłem do celu tej mojej podróży. Nie wiem, jakim cudem udało mi się tutaj tak szybko dojechać, ale to już nie jest mój problem. Tym miejscem oczywiście był cmentarz i to ten sam, na którym byłem kilka dni temu.

    Sam nie mam pojęcia, dlaczego tutaj w ogóle przyjechałem. Pomimo, że tak cholernie nienawidziłem tego miejsca, to nagle poczułem potrzebę przyjścia tu, która nie dawała za wygraną. Niby nie chciałem tu być, ale z drugiej strony to właśnie w tym miejscu będę mógł uzyskać chociaż trochę tego spokoju, którego tak teraz pragnę.

    Przechadzałem się alejkami tego cmentarza w ramach poszukiwań grobu mojego brata, znajdującego w naszym rodzinnym grobowcu. Tak jakoś nigdy nie potrafiłem tam trafić za pierwszym razem, co skutkowało tym, że zawsze błądziłem tutaj. No i tym razem wcale nie było inaczej.

    Ogólnie to śmiem twierdzić, że o tej porze już praktycznie nie było ani jednej żywej duszy, oprócz mnie. Dosłownie na nikogo tu się nie natknąłem, a dopiero za niedługo miał być zachód słońca. Niezbyt bardzo mi to przeszkadzało, bo przynajmniej nie muszę się martwić, że ktoś będzie jakkolwiek zwracał uwagę na mnie i moje zachowanie w tym momencie.

    W sumie to ciekawe, czy ktokolwiek z mojej rodzinki przejmuje się tym, gdzie ja teraz mogę być?

    Po zapewne długim czasie w końcu udało mi się dotrzeć do tego cholernego grobu. Nie wiem, ile dokładnie minut to mogłoby być, jednakże na pewno dość sporo, gdyż już powoli zachodziło to słońce. Muszę przyznać, że niebo wtedy przyjęło ono nawet ładną, różowo-niebieską barwę, no i ogólnie było bardzo ładnie, aż sam w szoku jestem.

    Przyglądałem się temu niebu i jak w końcu mój wzrok prześlizgnął się na nagrobek, to wpatrywałem się w to miejsce przez pewien czas. Nie potrafiłem oderwać oczu od tego, co sprawiło, że po raz kolejny zaczynałem sobie przypominać zdarzenia sprzed tygodnia. Przypomniałem sobie wszystko i to nawet, co do najmniejszych szczegółów. Dzięki temu dotarło do mnie coś, co wcześniej kompletnie przeoczyłem. Co takiego?

    Otóż to, że przecież ja go zabiłem w jego własne urodziny.

    Zacząłem się tak dalej zastanawiać i przez to stworzyłem kolejne pytania, na które już zapewne nigdy nie poznam odpowiedzi, choć w większości przypadków bardzo bym tego chciał. Tych pytań było naprawdę wiele, a kilka z nich postanowiło utknąć w mojej głowie na zdecydowanie dłuższą chwilę, niż cała reszta.

    Jedno z tych pytań było związane z tym, za co przeprosił mnie Will w ostatnich minutach swojego życia. No, bo skoro on wiedział o tym, co się wtedy stało na tej imprezie, to o ilu innych rzeczach, o których nie powinien wiedzieć, wiedział?

    Z tym też wiąże się kolejne pytanie, na które nie jestem pewien, czy aby na pewno chcę wiedzieć, jaka jest na nie odpowiedź. Brzmi ono następująco - czy on mógł coś jeszcze przede mną ukrywać?

    Na te oraz wiele innych pytań mógłbym poznać odpowiedzi, gdyby nie to, że zachowałem się wtedy cholernie nieodpowiedzialnie. To, co się stało, nie miałoby miejsca, jak nie strzelałbym wtedy na oślep i to pod wpływem stresu, którego dostarczyłem sobie ja sam. Może gdybym wtedy tak nie zwlekał z tym pociągnięciem za spust i zrobiłbym to wcześniej, to może wszystko byłoby w porządku?

    Najlepiej by było, gdybyś w ogóle wtedy nic nie zrobił. Gdybyś tylko poczekał te jebane kilka sekund, to ten człowiek strzeliłby w ciebie, a Will by nadal żył. Co najwyżej, to byś nareszcie zdechł, ale to nie byłaby dla nich wszystkich zbyt wielka strata. A teraz przez twoją głupotę on musi tu leżeć, a cała reszta cierpieć z tego powodu.

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetWhere stories live. Discover now