1.Pakt Wchodu - Posłańcy

20 3 0
                                    

Tak, jeszcze żyję ;D A oto moje nowe opowiadanie :)

Kroniki to opowiadania, w których głównym tematem są dzieje Kaldarii - fikcyjnego kontynentu. Każda część będzie jednak przedstawiana przez różnych bohaterów. Może to być król jednego z krajów, dyplomata czy zwykły żołnierz, będący świadkiem bitwy, której wynik zmieni losy świata. Zapraszam!

(mapa wykonana została na stronie inkarnate.com)

com)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


***Przełom Drugiej i Trzeciej Ery***

Pierwsza Era to czas, gdy na Kaldarii pojawiają się pierwsze kraje - Werania, Dufalgia, Belegaria i Gerturia. Kończy się w momencie, gdy każde z czterech państw upada ze względu na wyniszczające wojny domowe. Na ich zgliszczach powstają setki małych państewek. Po upływie kolejnych tysiącleci, następuje Zjednoczenie - nawet najmniejsze państwo nie potrafi postawić się Sehlandii z zachodu i wschodniej Majledonii. Od tego czasu Kaldaria zaczyna być targana długowiecznymi konfliktami... Rozpoczyna się Trzecia Era.
***
Thaddaeus kolejny dzień z rzędu przypatrywał się mapie kontynentu Kaldarii. Widok granic jego odwiecznego wroga, Sehlandii, dręczył go nawet w snach. Z całego serca pragnął podbić ziemie kraju Sehlandczyków, a powodem tego była smutna historia z dzieciństwa. Kiedy miał sześć lat, rozpętała się wojna pomiędzy dwoma mocarstwami Kaldarii. Oczywiste było, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale nikt się nie spodziewał, że będzie miało to miejsce zaledwie dwie dekady po Zjednoczeniu, kiedy to dziesiątki małych państewek podporządkowało się władcom Sehlandii lub Majledonii. W wyniku wymieszania się kultur i religii, dwa mocarstwa poznały nowe technologie i taktyki wojenne. Dzięki temu ostatnie, pojedyncze państwa, które nie chciały się podporządkować królom, przyłączone zostały siłą przez któregoś z nich. Po kilku latach na Kaldarii zostały tylko Sehlandia i Majledonia. Przez pierwsze kilkanaście miesięcy wszystko szło idealnie aż do momentu, gdy kilku majledońskich dowódców postanowiło zorganizować regularne wyprawy łupieżcze na wschodnie ziemie Sehlandii. Tamtejszy król, Herold VI, nakazał Majledonii zaprzestania najazdów, jednak nie otrzymał odpowiedzi, nie licząc oczywiście kolejnych najazdów. Po kilkunastu latach stworzył potężną armię i ruszył na nowego wroga. Nieprzygotowane zachodnie miasta szybko zostały podbite, a jeńcy w brutalny sposób zamordowani na oczach przerażonych mieszczan. Zanim majledoński król Julian V zdołał zwołać wojsko i przeprowadzić kontratak, duża część kraju już nie należała do niego, mimo to nie poddał się i ruszył stawić czoła wrogowi. Majledonia zwyciężyła bitwę, ale straciła króla, który poległ w czasie walki. Jego miejsce zajął Thaddaeus, syn Juliana. Nowy władca poprzysiągł zemstę, dla której zaczął już kształtować plan. Wykorzysta do tego swoje nowe narzędzie - najeźdźców zza morza. Skośnoocy wojownicy przybyli na statkach kilka miesięcy temu i natychmiast zaczęli pustoszyć bezbronne północne wybrzeża Kaldarii. Na kontynencie nazywano ich Wadżami. Wadż po majledońsku znaczyło "obcy" lub "przybysz", więc nazwa przyjęła się z łatwością. Nowi najeźdźcy posiadali zupełnie inną taktykę niż Kaldarczyńcy, co dawało im dużą przewagę. W swoim arsenale posiadali wielkie, metalowe rury, z których wystrzeliwano żelazne kule, tworzące wielkie spustoszenie wśród szeregów wroga. Armaty, jak nazwano tę śmiercionośną broń, zabezpieczali uzbrojeni w miecze żołnierze, których z kolei ochraniali dobrze wyszkoleni łucznicy. Najczęściej umieszczali maszyny na szczytach wysokich wzgórz, przez co były wręcz nie do powstrzymania. Przeciwnik chcący zdobyć armatę, zostałby zestrzelony przez łucznika w trakcie wspinaczki, a gdyby jakimś cudem przeżył, na szczycie czekały dwa tuziny uzbrojonych po zęby żołnierzy, dlatego wszelkie próby sabotażu machin były bezcelowe. Trzeba było pogodzić się ze znacznymi stratami spowodowanymi ostrzałem. Kiedy wreszcie dochodziło do starcia z dobrze wyszkolonym oddziałem piechoty, pojawiali się rycerze na koniach. Wadżowa piechota wycofywała się, a jej miejsce zastępowali jeźdźcy. Po jakimś czasie cofali się, a przeświadczeni o panice wroga, kaldaryjscy żołnierze ruszali zaatakować uciekającą jazdę. Wtedy ponownie wkraczała wroga piechota... Powstawało niemałe zamieszanie, zwłaszcza gdy rycerze na koniach zawracali, by pomóc walczącym żołnierzom dopełnić dzieła zniszczenia. Oczywiście, gdy tylko Kaldaryjczycy poznali ich taktykę, przebieg bitwy zmienił się nieznacznie. Żołnierze nie ruszali w pościg za jeźdźcami ani nie wbiegali na wzgórza, by zaatakować armaty, ale i tak niewiele to dawało. Majledonia jak i Sehlandia straciły wielu ludzi i trzeba było natychmiast coś z tym zrobić. Działania obu królestw zmierzały w jednym kierunku - zdobycie w Wadżach sojusznika, który wspomoże ich w walkach z wrogiem. W tym momencie ważył się każdy dzień. Sehlandzki dyplomata mógł już dawno wyruszyć, co zagrażało zawarciem sojuszu dwóch, potężnych sił militarnych. Wtedy istnienie Majledonii wisiałoby na włosku. Thaddaeus, ze złością, zrzucił mapy ze stołu. W powietrze wzbiła się mgiełka z kurzu, a jedynym dźwiękiem było ciężkie westchnienie króla. Musiał wysłać dyplomatę, jednak większość z nich przepadła bez śladu w Sehlandii po nieudanej próbie zawarcia pokoju. Trzeba było znaleźć rozwiązanie... Tylko jakie?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 19, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KronikiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz