Część 1

225 8 0
                                    


Pierwsza część mojego nowego opowiadania. Jestem w trakcie pisania, ale mam w głowie główny zarys jak wszystko powinno się potoczyć. Miłego czytania!


Nebraska 18 lat temu


Wyszłam z pracy. Miałam dość. Znowu wszyscy mnie zirytowali. Potrzebuję odpoczynku. I alkoholu. Dużej ilości alkoholu. Wygląda na to, że mam już plany na wieczór. Z uśmiechem wrzuciłam torebkę do samochodu i zajęłam miejsce za kierownicą. Potrzebowałam chwili żeby się uspokoić.

Ruszyłam akurat wtedy,kiedy dwóch mężczyzn wyszło mi przed maskę. Jednego z nich lekko uderzyłam. Zaczęłam przeklinać w myślach. Tylko tego mi brakowało. Niech jeszcze zacznie się mnie czepiać. Zdecydowanie nie miałam na to siły. Uchyliłam okno.

- Uważaj jak chodzisz! -krzyknęłam. A niech to. Nie byłaby to moja pierwsza bójka w tym mieście.

Mężczyzna był cały czerwony na twarzy. Jego towarzysz coś do niego szeptał. Może chciał go uspokoić. On jednak sprawiał wrażenie awanturnika.Wydawał mi się znajomy. Zmarszczyłam brwi, próbując przypomnieć sobie, skąd mogę go znać. Kiedy odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć zamarł, jakby został porażony prądem. Otworzył usta, ale nie wydobyły się z nich żadne słowa. Trafił mi się upośledzony idiota.

Pokręciłam głową i ominęłam mężczyzn. Nie zamierzałam tracić na nich czasu. Widziałam, że jeden z nich patrzy jak odjeżdżam. Powstrzymałam chęć pokazania mu środkowego palca.

Wróciłam do małego mieszkania, które wynajmowałam. Nie było to nic wielkiego, ale przynajmniej nie musiałam go z nikim dzielić. Rzuciłam torebkę na kuchenny blat i otworzyłam lodówkę. Nie wiem czemu zaskoczyła mnie panująca w niej pustka. A mogłam zrobić zakupy. No nic, zjem coś na mieście.

Odświeżyłam się i przebrałam w ubrania bardziej pasujące na wieczór. Poprawiłam makijaż zanim posłałam samej sobie zadowolony uśmiech w lustrze. Czułam się gotowa na wieczorne szaleństwa.

Z nikim się nie umawiałam. Liczyłam na to, że po prostu kogoś poznam na miejscu albo spotkam kogoś ze znajomych. Zdecydowałam się pójść do mojego ulubionego pubu. Było to jedno z pierwszych miejsc, które odwiedziłam po przeprowadzce. Cóż... czego oczekiwać. Taki wyniosłam system z domu.

W środku jak zwykle grała głośna muzyka. Przepchnęłam się do baru i usiadłam na stołku. Zamówiłam wódkę z colą i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zauważyłam kilku stałych bywalców. Nie chciało mi się jednak do nich podchodzić. Chciałam mieć chwilę dla siebie.

Niestety, szybko została przerwana. Na stołku obok mnie usiadł znajomo wyglądający mężczyzna. Chwilę mi zajęło zanim go skojarzyłam. To jego dzisiaj delikatnie potrąciłam.

- Naprawdę przyszedłeś mnie tu nękać? - westchnęłam, patrząc na mężczyznę. Wydawał mi się znajomy. Może to jakiś daleki wujek albo kuzyn? Bardzo przypominał mi mojego ojca.

- Przyszedłem cię uratować.

Uniosłam brwi zaskoczona. To był marny tekst na podryw.

- Nie wyglądasz na rycerza na białym koniu.

- Nazywam się Mick Rory.Jestem twoim bratem z przyszłości.

Zakrztusiłam się drinkiem. Zaczęłam kaszleć, próbując złapać oddech. Nie mogłam opanować śmiechu. Co za bzdura.

- Bratem z przyszłości? Nie wiem skąd jesteś, ale podryw na brata to kiepski pomysł.

Rzekomy Mick wyglądał jakby było mu niedobrze na myśl o podrywaniu mnie.

A better time [ Spencer x Harrison Wells ]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu