W ogóle nigdy by już nie wrócił do jego jedynej pozostałej rodziny, gdyby miał taką opcję.

Po kilkudziesięciu minutach jego pustego wpatrywania w powoli ubywające jedzenie, dyrektor wstał ze swojego miejsca za stołem nauczycielskim. Wybraniec wzdrygnął się lekko, kiedy wesoły wzrok Albusa padł na jego osobę. Potter od razu wrócił do przyglądania się swoim dłoniom, całkowicie ignorując wbijające mu się w plecy spojrzenie.

— Witam wszystkich uczniów ostatni raz w tym roku! Na początku pragnę przyznać Puchar Domów. Domem, który zdobył największą ilość punktów, a tym samym wygrywa Puchar, jest Slytherin! Gratulacje!

Harry obserwował, jak dekoracje w Wielkiej Sali zmieniają swój kolor na barwy jego domu. Słyszał oburzone okrzyki gryfonów za sobą i widział małe uśmieszki na twarzach uczniów Slytherinu. Jego osobiście mało interesowało, który dom wygra Puchar. Oczywiście, czuł lekką satysfakcję w głębi swojego umysłu, że to właśnie jego dom wygrał, jednak nie przykładał do tego większej uwagi.

Dyrektor ciągnął swoją przemowę jeszcze przez kilka chwil, jednak Potter przestał go słuchać. Zastanawiał się nad tym, jak będą wyglądać jego wakacje u Dursleyów. Mógł podejrzewać, że będą się nad nim znęcać i zmuszać do mozolnej pracy w domu i ogrodzie, jak zawsze to robili. Prawdopodobnie nie będzie mógł czytać swoich książek, jeśli jego wuj by je znalazł, od razu by je zniszczył, a na to Harry nie mógł pozwolić.

W te wakacje nie będzie miał dosłownie żadnego kontaktu z magią, oprócz jego węża, którego potrafił zrozumieć.

Jedyna rzecz, która wyróżniała się od szarej rzeczywistości mugoli.

Kiedy wreszcie nadszedł czas na wyruszenie do pociągu, na błoniach panował całkowity mrok. Wybraniec skierował się za nauczycielem do powozów stojących za bramą. Nigdy wcześniej ich nie widział, być może dlatego, że nie wracał do Dursleyów przez cały rok, spędzając wszystkie święta w Hogwarcie. Powozy ciągnęły okropnie wychudzone konie, które wyglądały, jakby ich skóra była naciągnięta na kości siłą.

Harry wszedł do jednego z powozów, w którym siedziało już paru ślizgonów. Uczniowie tylko spojrzeli się na niego i postanowili całkowicie zignorować, za co był im wdzięczny. Chłopak usiadł przy oknie, patrząc za poruszający się obraz za nim, kiedy konie ruszyły. Po kilku minutach cichej rozmowy między pozostałymi uczniami zatrzymali się obok stacji w Hogsmeade. Potter od razu wyszedł z małego pomieszczenia, kierując się do już stojącego na peronie pociągu.

Wokół niego już zebrał się duży tłum uczniów, którzy jak najszybciej chcieli znaleźć pusty przedział. Wybraniec postanowił poczekać, aż większość wejdzie do pociągu. Wiedział, że wtedy ciężko będzie mu znaleźć miejsce, w którym będzie sam, jednak wolał to, niż przeciskanie się przez tych wszystkich śpieszących się uczniów. W końcu wszedł do pociągu, słysząc w nim wszechobecne śmiechy i rozmowy.

Westchnął cicho i skierował się do części Slytherinu. Tak jak myślał — wolnych przedziałów już nie było. Usiadł przy oknie w przedziale z jakąś dziewczyną, którą ani razu nie widział w szkole, chociaż miała na sobie zielony krawat. Ślizgonka go ignorowała, ze znudzeniem czytając książkę o eliksirach. Harry postanowił zrobić to samo i wyciągnął ze swojej torby książkę o animagii.

Podróż minęła im w całkowitej ciszy, czasami tylko jego wąż postanowił z nim porozmawiać — a bardziej prowadzić monolog z jego okazjonalnymi kiwnięciami głowy — przez co dziewczyna patrzyła na niego dziwnie. Kiedy dotarli na peron w Londynie, słońce już pojawiło się na niebie, ponownie ogrzewając wszystkich swoimi gorącymi promieniami.

SillencioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz