— Ej, ty. Lydie, tak? — spytała Judi, z założonymi rękami, starając się wyglądać jak najpewniej. Wszyscy się na nią patrzyli. Nie tylko Ślizgoni, ale i sąsiedni stół Krukonów, zdziwiony, że tam podeszła.

— W czym problem? — zapytała, patrząc na Gryffonkę swoimi niebieskimi oczami. Tak przeszywającymi, że Judi poczuła się przez moment niezręcznie. Jakby została przejrzana na wylot.

— Masz, aż tak nudne życie, że musisz rozpowiadać plotki na mój temat? — mówiła dalej Leavitt, wściekła, że mina dziewczyny była taka obojętna. — Co ci w ogóle przyszło do głowy, żeby każdemu rozpowiadać, że chodzę z tym popaprańcem Antone?

Koleżanka naprzeciw Lydie przyglądała się rozmowie z zatrzymaną ręką w powietrzu i widelcem w dłoni, nie mniej zdziwiona od reszty, że Judi do nich podeszła. Tak rzadko spotykana sytuacja, Gryffonki wśród Ślizgonów była szokiem nie tylko dla niej. Dlatego tak, jak cała reszta czekała na rozwój wydarzeń.

Lydie natomiast po prostu odchrząknęła i uśmiechnęła się szyderczo, nawet nie patrząc w stronę Leavitt.

— Ach, czyli, o to ci chodzi — prychnęła, machając niedbale dłonią. — Nie wiedziałam, że aż tak go nie lubisz. Myślałam, że skoro z nim spędzałaś czas w Hogsmeade, sam na sam, to między wami coś jest. — W jej głosie słychać było tę paskudną ironię. Jakby wszystko, co mówiła, było tylko chorym teatrzykiem. Judi zdawała sobie sprawę, że Lydie po prostu ściemniała jej prosto w oczy.

— Nie ma znaczenia, czy go lubię, czy nie. Rozpowiadasz świadomie plotki, które nie są prawdą i doskonale, o tym wiesz. 

— Skąd mogłam wiedzieć, że to nieprawda? Widziałam was razem, to byłam pewna, że jesteście razem. — Uśmiech nie znikał jej z ust, ale nie był on ani przyjemny, ani przyjazny. 

— I to ci dało prawo, do rozpowiadania wszystkim takich bzdur? Nawet, jakby to była prawda, to na chu... — powstrzymała się od przekleństwa. Będąc tak zdenerwowaną, musiała zacząć nad sobą panować. — Po co takie rzeczy rozgadujesz?

Dziewczyna wzruszyła ramionami, cicho się śmiejąc. Judi myślała, że ją zaraz rozszarpie.

— Dla zabawy — odparła, bezdusznie, zerkając na swoją koleżankę.

Ta odłożyła widelec na talerz, czując, że z tej rozmowy nic dobrego nie wyniknie. I w zasadzie się nie pomyliła. W jednej chwili Judi chwyciła Lydie za koszulę i zaczęła nią szarpać, jakby chciała ją po prostu rozerwać. Ginny i Neville, cały czas kontrolujący sytuację, natychmiast zareagowali.

— Wiedziałam, że tak będzie — powiedziała Weasley, podbiegając do Gryffonki.

Razem z nią pobiegł Neville, domyślając się, że dziewczyna sama sobie nie poradzi z przyjaciółką.

— Judi! Odpuść sobie! — krzyczała Ginny, próbując odciągnąć ją od Ślizgonki. — Daj sobie spokój! — wołała dalej, ale w tym momencie nawet Neville nie był w stanie pomóc. Judi, jak w transie szarpała dziewczyną.

— Hej! Uspokójcie swoją przyjaciółkę, bo zaraz stanie się komuś krzywda! — krzyknęła Rozalie, koleżanka, która dotychczas jedynie się przyglądała rozmowie.

— Judi! Koniec! — zawołała Ginny stanowczo, na co Leavitt oprzytomniała. Puściła Ślizgonkę, jednak nie zamierzała tak po prostu od niej odchodzić. 

— Świruska! — wrzeszczała Lydie, nieco poturbowana. Jej kręcone włosy były poszarpane, nie wspominając już, o naciągniętej koszuli. — Kogo oni trzymają w tej szkole?! — krzyczała dalej i dopiero wtedy, cała piątka zauważyła idącą w ich stronę opiekunkę Gryffindoru.

Stokrotki ~ Neville LongbottomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz