memories of family

Zacznij od początku
                                    

– Widać, że jesteście blisko i cieszę się, że masz kogoś takiego przy sobie. – pogładził moją dłoń, okrywając mnie kocem pod którym siedział. Koty, dotychczas spiące obok nas w najlepsze, podeszły do mnie ocierając się o moje uda, zapewne mając na celu pocieszenie mnie. Wolną dłonią pogłaskałem je po grzbiecie, skupiając się znów na niebieskowłosym.

Szkoda, że już znalazł się ktoś, kto wybił Changbina z miejsca najważniejszej osoby w moim życiu. Nieważne ile bym sobie zaprzeczał, to ty jesteś teraz moim priorytetem.

Nie minęło wiele czasu od rozwoju naszej nikłej wówczas relacji, więc czemu mnie tak zaślepiłeś?

– Po moich osiemnastych urodzinach, przyłapali mnie ze starszym ode mnie chłopakiem na całowaniu się. – popatrzałem na twarz chłopaka, która ukazywała zdziwienie. – Nie minął równy tydzień od tego incydentu, a ojciec znalazł mi te mieszkanie, każąc zniknąć im z oczu i nigdy więcej nie pojawiać się. Nadal opłacają czynsz, ale to jedyny bezpośredni kontakt jaki z nimi utrzymuję. Na odchodne rzucił mi w twarz kawałkami naszego jedynego wspólnego zdjęcia, a matka powiedziała, że już nie jestem ich synem. – uśmiechnąłem się na to niemiłe wspomnienie, pogrążając się w nostalgicznym nastroju. – Nigdy nie widziałem ich aż tak rozczarowanych, tylko dlatego, że nie patrzę w ten sam sposób na kobiety, tak jak większość mężczyzn. Wiesz, patrząc na to z przypływu czasu widzę, że nie obchodziłem ich. Liczyli się inni ludzie, a my mieliśmy odgrywać swoją rolę, jakby nasze życia były jebanym scenariuszem.

Zepsułem ich plany do szpiku kości, a przyjemne dzieciństwo powoli odchodziło w niepamięć. Wszystko wydawało się coraz bardziej niewyraźne, a po policzkach zaczęły lecieć ciepłe łzy, pozostawiając po sobie ślady.

Czarne chmury, które wisiały nad moją głową rozjaśnił kojący dotyk Jisunga.

Chłopak przytulił mnie do siebie, głaszcząc uspokajająco moje włosy. Rozbeczałem się jak bachor, który nie dostał obiecanej zabawki na święta, ale nie wstydziłem się tego. Po kilku minutach, powoli doszedłem do siebie, więc uniosłem głowę do góry, aby spojrzeć na twarz niebieskowłosego.

Szerokiemu uśmiechowi towarzyszyły łzy wypełniające jego oczy, które błyszczały się jak nigdy.

Znów patrzysz na mnie, tak jakbym był twoim światłem.

– Jestem z ciebie dumny. – złożył delikatny pocałunek na moim czole, a ja znów nie potrafiłem powstrzymać się od płaczu.

Chciałbym pocieszyć cię małymi słowami, tak jak ty mnie. Jednakże wyglądasz, jakbyś radził sobie sam.

Czy śnieg nie zaczął dzisiaj topnieć?

Przyglądaliśmy się właśnie gwiazdom na balkonie. Siedzieliśmy okryci jednym kocem, na lodowatych kafelkach, a nasze ciała z czasem same się do siebie przybliżyły. Kubki z herbatą, które trzymaliśmy już dawno przestały ogrzewać nasze dłonie, za to ja poczułem ulgę gdy rześkie, zimowe powietrze uderzyło prosto w moją zmęczoną, po płaczu twarz. Małe punkty na niebie świeciły się coraz jaśniej, a w tle dało się usłyszeć ludzi wracających z piątkowych imprez. Nie było ich wielu ze względu na bardzo późną godzinę, jednakże czasem ktoś przerywał nam ciszę.

Nawet nie spostrzegłem się kiedy chłopak ułożył głowę na moim ramieniu, będąc zbyt zamyślonym. Jego niebieskie włosy były przesiąknięte duszącym odorem papierosów, które nałogowo paliliśmy, jednak nie przeszkodziło mi to w wyczuciu nutki orzeźwiającego zapachu jaśminu.

Spojrzałem się z boku na jego zamyśloną twarz, nieświadomie skupiając się na jego oczach, w których odbijały się migoczące gwiazdy. Jisung otworzył usta, jakby chcąc coś powiedzieć już od dłuższego czasu, a ja wyczekując na zebranie przez niego swoich myśli, paliłem powoli papierosa.

– Hyung. – mruknąłem w odpowiedzi, czekając cierpliwe aż powie wszystko, co nazbierało mu się w głowie. – Chyba jesteś najlepszym, co spotkało mnie w życiu.

Znów sprawił, że szeroko otworzyłem oczy, w geście zdziwienia. Moje serce szybciej zabiło a ja nie potrafiłem sformułować odpowiedniej, do tej sytuacji odpowiedzi.

Jedyne nad czym potrafiłem teraz myśleć, to to jak bardzo ten chłopak namieszał mi w głowie.

Czy to oznacza, że jestem dla niego ważny?

– Jisungie. – uniósł twarz, reagując na zdrobnione przeze mnie imię. Ująłem jego buzię w dłonie, głaszcząc miękką w dotyku skórę.

Kiedy byłem tak blisko niego, stres zaczął opuszczać moje ciało, a w głowie jak mantra, powtarzały się w kółko te same słowa.

Usta chłopaka nie były już tak suche, jak zapamiętałem a przypatrując im się dłużej, coraz bardziej zachęcały mnie do złożenia tam drobnego gestu.

Odrobinę wahając się, potarłem swoim nosem o jego, zauważając uroczy uśmiech niebieskowłosego. Nie potrafiąc dłużej powstrzymywać się, pocałowałem różowe usta chłopaka, najdelikatniej jak tylko potrafiłem.

I nie musiałem długo czekać, aby gest został odwzajemniony.

Gdy przy nim byłem, czułem się bezpiecznie, jakby stworzył na nowo cały mój świat.

Za to bez niego było pusto, wcześniejsze miejsca wydawały się ponure, a ja ciągle myślałem o drobnym chłopaku w za dużych ubraniach.

Wypełniał moje myśli bezustannie, nad czym straciłem kontrolę już jakiś czas temu.

Odsunęliśmy się od siebie, przez brak powietrza. Jego rumiane poliki oświetlał księżyc, a w brązowych oczach nadal odbijało się pełno gwiazd.

– Nie zostawiaj mnie, już nigdy. Błagam. – moje stęsknione spojrzenie jakby wypełniło cały umysł Jisunga, a on niepewnie pokiwał głową.

Czemu taki jesteś?

w sumie to trochę taki slowburn mi z tego wyszedł, ale nie jest źle chyba :-)
znów trochę krótszy rozdział ale mam nadzieję, że wam się spodobał <3

drunk laugh; minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz