Rozdział 3, w którym będę nadużywał wyliczeń, bo mogę

Zacznij od początku
                                    

Chciałem go ugryźć. Przysięgam. Zamiast tego przez krótką chwilę czerpałem dziką przyjemność z tego, że mogłem oprzeć głowę na jego ramieniu. Trzymanie za rękę to jedno. Taka bliskość... Mhym. Tak. Zdecydowanie byłem gejem. Daj mi ktoś tęczę, pomacham sobie flaga...!

Tego wieczoru pierwszy raz dano mi na spróbowanie słodką kawę. Do tamtej pory uważałem, że kawa to rzecz paskudna. Za gorzkie, za mocne, w ogóle kto to może pić...? A teraz, z syropem miętowo-czekoladowym i bitą śmietaną... Szopie najsłodszy, znalazłem się w raju. No i lody... mangowe.

Oficjalnie. Magnus awansował do miana osoby, której bez oporów mógłbym wyznać dozgonne uwielbienie. Może nie miłość. Nie jestem na tyle głupi, aby zakochiwać się do szaleństwa w hetero, ale uwielbiać go będę. Wskazał mi drogę do raju. Chociaż w sumie...?! Po cholerę mi chłopak, jak mogłem mieć słodką latte?

– Stworzyłeś potwora – mruknął do Magnusa Nate, kiedy wychodziliśmy z kawiarni.

Wywróciłem oczami, ale Magnus uśmiechnął się jakoś tak melancholijnie, więc nie skomentowałem, oczarowany przyjemnym widokiem.

– Tylko sposób na rozpieszczanie go – odparł i zmierzwił moją grzywkę.

Rumieniec natychmiast oblał całą moją twarz i pierwszy raz dziękowałem wszechświatowi za spadek temperatury na podwórku. Mogłem ukryć całe policzki w szaliku. Swoją droga szaliku, który dostałem od Magnusa, bo sam nie posiadam takich rzeczy, a Bane zrobił to w nadziei, że przestanę kraść Nathanowi bluzę. "Nie mogę patrzeć, jak chodzi w krótkim rękawku, kruszynko" powiedział i owinął mnie obszerną, wełnianą masą ciepła i dobroci. Szalik był jak kocyk. I nawet był mniej więcej tej wielkości. I był rozkosznie mięciutki. Niezwykły dowód troski.

Właściwie, to jakby na to patrzeć z tej strony, to pogodziłem się z tym, że Magnus traktuje mnie trochę jak... no cóż. Młodszego brata. Był czuły i słodki, i kochany, naprawdę. Udając mojego chłopaka robił wszystko to, czego można było się spodziewać po chłopaku, a że miał na koncie kilka związków, w tym jeden, który wedle lokalnych, szkolnych legend trwał rok, to miał w tym niemałą wprawę. Ale kiedy znikaliśmy z radaru ludzi, którzy potencjalnie mogliby zdradzić tę małą intrygę, Magnus robił się... Taki, o! Jakbym był jego młodszym braciszkiem, wiecznie wymagającym opieki. I jakby naprawdę nie potrafił powstrzymać się przed układaniem mi włosów.

Edward odzywał się od tamtej pory głównie w mediach społecznościowych, chociaż kilka razy, kiedy już miałem zamiar zakończyć tę całą farsę z udawanym związkiem, pojawił się pod szkołą. Za każdym razem pierwszy zauważał go Magnus i na pokaz robił coś tak słodkiego, że byłem cały czerwony resztę dnia. Raz na przykład, zanim się zorientowałem, złapał mnie wpół i nosił przed szkołą, jakbym zupełnie nic nie ważył. Mimo pisków, krzyków i śmiechów ludzi wokół. Żenujące. A innym razem, żebym się nigdy, przenigdy nie nudził, zaczął mnie łaskotać, wciskając ręce pod moja kurtkę. Plus był taki, że kiedy wylądowałem w kałuży, rozpryskując sobie na spodnie błoto, Bane w ramach rekompensaty resztę przerwy obiadowej mnie przytulał, żebym nie szczekał jak debil zębami. Gorzej z lekcjami, ale wspomnienie jego umięśnionych pleców pod palcami jakoś tak mnie trochę rozgrzało. Trochę...

– Naprawdę nie powinniśmy tego zakończyć? – zapytałem wtedy cicho, chowając głowę w jego ramieniu. Dobrze było być przy nim. Jakoś tak... no. Bezpiecznie. Rozumiecie? Chociaż dotykalski, Magnus nigdy nie robił nic wbrew mojej woli w przeciwieństwie do Edwarda. I pachniał... Co już samo w sobie plasowało go w czołówce przyjemności tej zapchlonej budy. – No wiesz... tego... udawania? – dodałem, kiedy zerknął na mnie, odrywając się na chwilę od telefonu.

– Edward był tu rano – mruknął, nagle rozeźlony.

Pewnie dlatego, że w naszą stronę patrzyła Scarlett. Szkolna gwiazdka, która przejęła schedę po Camille, byłej dziewczynie Magnusa. Była równie piękna co tamta. I to wcale nie tak, że spędziłem ostatnie dni na szczegółowym przejrzeniu wszystkich zdjęć Magnusa z ostatnich pięciu lat, jakie opublikował na Twitterze i Instagramie. W ogóle nie tak!

Sandały capiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz