24. Dracula ex machina

Zacznij od początku
                                    

Właśnie, telewizja. Jeżeli ktoś w ogóle interesował się tym, co Harri miałby do powiedzenia na różne tematy, to tylko dziennikarze, dobijający się do niego drzwiami i oknami. Przez ostatni tydzień Harri co prawda z wiadomych przyczyn unikał ich jak ognia, ale być może nadeszła właśnie pora, aby przełamać ten lęk. Media były jedynym środkiem, przez jaki mógłby w tej chwili nagłośnić swoje zdanie o tym czy owym. Trzeba było wyjść do dziennikarzy. A gdyby przypadkiem jacyś z nich okazali się następcami tamtych japońskich gangsterów… no cóż, wtedy Harri, mądry po szkodzie, będzie już wiedział, co robić. I bez wyrzutów sumienia zapewni sobie kolację.

Oczywiście, Harri doskonale pamiętał o tym, że razem z pozostałymi fińskimi skoczkami obiecał na wszelkie tematy związane z listownymi pogróżkami milczeć jak grób. Nikt jednak nie zabronił mu mówić na przykład, że przez Nikunena panują niezdrowe nastroje w kadrze, że nie przygotował on należycie swoich podopiecznych do tych Mistrzostw Świata, że jego metody szkoleniowe są bardzo wątpliwe, że ani trochę nie dba o zawodników… podobnych żali mogło się jeszcze znaleźć całe mnóstwo. Harri zaczął się powoli orientować, jak potężne narzędzie zapewnił mu ten srebrny medal. Przecież teraz, gdy wszyscy reporterzy chcieli go słuchać, był w stanie rozpętać wielki szum medialny, czyli właśnie to, czego PBN zawsze obawiał się najbardziej… i to skierowany właśnie przeciwko trenerowi. I dopóki jego srebrny medal nie pokryje się kurzem, nikt mu nic nie zrobi.

Po dojściu do takiego wniosku w szatni fińskiej kadry, Harri trwał w bojowym nastawieniu przez cały czas. Jadąc wyciągiem na górę skoczni, zaczął już opracowywać strategię działania, myśląc o tym, do jakich mediów udałoby się mu dotrzeć. Czekając razem z innymi skoczkami na swoją kolej, sporządzał w głowie listę stacji telewizyjnych, w których mógłby wystąpić. Gdy wszyscy poprzedzający go zawodnicy mieli już swoje skoki za sobą, Harri przypiął narty i zajął miejsce na belce startowej. Wypatrując, kiedy Nikunen da mu sygnał do startu, już układał w myślach swój pierwszy wywiad, w którym obsmaruje trenera od góry do dołu. W kwestii trwającego właśnie konkursu oraz swojego skoku przestawił się na autopilota. Na dany znak machinalnie ruszył z belki, kiedy nadeszła pora wybił się z progu, dopiero w powietrzu skupił się nieco, żeby polecieć jak najdalej i zdobyć ten głupi medal…

— Chyba lepiej, żebyś trochę zszedł na ziemię.

To wszystko trwało sekundy. Zupełnie nie wiadomo skąd, Harri usłyszał wśród szumu powietrza czyjś głos, zupełnie jakby mówiąca osoba znajdowała się tuż obok niego. Coś tak nietypowego całkowicie wytrąciło go z równowagi, i to w samym środku lotu. Kompletnie zdezorientowany, Harri nie mógł skoncentrować się równocześnie na wysłuchaniu głosu i wykonaniu w odpowiednim momencie poprawnego lądowania. To drugie mniej domagało się jego uwagi i mocno na tym straciło. Chociaż Harri skoczył jak dotąd najdalej, bijąc na głowę wszystkich dotychczasowych rywali, to jednak przy lądowaniu zaliczył popisową wywrotkę.

Wciąż nie wiedząc, o co chodzi, Harri zaraz automatycznie pozbierał się i opuścił dojazd, zanim jeszcze zdążyła dobiec do niego ekipa medyczna. Porzucił narty gdzieś na boku, zręcznie wyminął dziennikarzy i wszelkie inne osoby stojące mu na drodze, po czym odruchowo pognał w kierunku swojej szatni. W środku siedzieli Tami oraz Arttu, więc ignorując ich kompletnie zaraz wszedł do niewielkiej łazienki i zamknął się w niej od środka. Tutaj, kiedy nareszcie był sam, złapał się za głowę. Co się stało, do jasnej cholery?!

Harri nie był w stanie otrząsnąć się z szoku, tylko wzmocnionego upadkiem. Całkowicie przestał myśleć o konkursie, o medalu, na który pewnie już stracił wszelkie szanse, o tym wszystkim, co go otaczało…

Fin-Fiction 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz