Godzina minęła dość szybko, a my zdążyliśmy przyjechać do miejsca docelowego, jakim było miasto Leipzig położonego dwieście kilometrów od Berlina. Nie wierzę, że przejechaliśmy aż tyle kilometrów, by tylko być na jakiejś uroczystości i potem wrócić. W dodatku nie jestem dość elegancko na nią ubrana, mimo że ubrałam się dość ekstrawagancko na tę kolację, z której i tak nic nie wynikło. Jestem zmęczona i nie mam ochoty szczerze tam iść. Chętnie zostałabym w tym samochodzie i poszła spać.

Richard wysiadł z samochodu, po czym Mark także, ale coś było nie tak, bo Mark przecież miał mi dać moje kule, ale ostatecznie ich nie przyniósł, tylko wdał się w krótką rozmowę z Richardem, a ten podarował mu z niechęcią kluczyki do samochodu.

Co on planuje zrobić? Czyżby chciał zostać ze mną sam na sam? Nieuniknione i bardzo możliwe, że chcę to zrobić.

Chwilę później Mark wsiadł na miejsce kierowcy i oznajmił:

— Jedziemy do apartamentu. Nie zamierzam tutaj siedzieć i się nudzić. Jak chcesz, możesz iść Lara, nikt cię nie zmusza.

Nie zostanę tutaj.

Przesiadłam się przez środek na przednie siedzenie i odparłam:

— Nie mam ochoty nigdzie iść. Jedyne co teraz chcę to wygodna pościel i sen. Jak na jeden dzień zbyt dużo się dziś działo.

— W takim razie ruszajmy — powiedział Mark, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.

Kilka minut później byliśmy przed wysokim drapaczem chmur, który miał na pewno z pięćdziesiąt pięter.

Mark podał mi moje kule, po czym wyszłam z samochodu, a Mark wziął swoją torbę, którą miał w samochodzie. Był razem z Richardem przygotowany na to bardzo dobrze. Mark nawet zadbał o mój ubiór. Nie wiem, skąd miał informacje na temat, jaki noszę rozmiar ubrań, choć mogę się domyślać, że pewnie Richard to wiedział. W końcu on wszystko wie tak jak Mefisto. Wystarczy, że spojrzy na mnie, choć na sekundę i już wszystko wie. Zupełnie jakby patrzył wtedy w moją duszę. Jest to trochę przerażające.

Okazało się, że Mark już wcześniej wynajął pokój i tylko wzięliśmy kluczyki do mieszkania. Znaleźliśmy odpowiednie drzwi, po czym Mark je otworzył i rzucił torbę gdzieś w kont, a ja weszłam dość powolnie do środka. Zważywszy, że nie miałam w ogóle siły w rękach. Postanowiłam nie wspierać się już o kulach, a o ścianę by było mi łatwiej iść.

Pokój był bardzo stylowo ustrojony, na ścianach znajdowały się płótna z obrazami jakichś twórców, które zapewne kosztują krocie.

Nieoczekiwanie poczułam silne ramiona tuż obok mnie, po chwili zostałam podniesiona przez Marka, który zaczął kierować się ze mną na rękach do sypialni.

Powoli ułożył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną, przyglądając mi się uważnie. Czułam, jakby odczytywał niemalże wszystko z moich oczy i grzebał w mojej głowie sprawiając, że powoli zaczynam wariować.

Raptownie wpił się swoimi ustami w moje, w tym samym czasie zaczął zdejmować swoją koszulę, co mu nie wychodziło, bo nie mógł rozpiąć guzików.

Czyżby nie umiał ich rozpiąć? Poza tym nigdy nie widziałam, by Mark chodził w koszulach, chyba że jak był z Richardem.


Po chwili oderwał swoje ciepłe usta i odparł zirytowany:

— Cholera głupie guziki! Wszystko zepsuły!

Zepsuły? Wcale nic nie zepsuły a wręcz przeciwnie.

Wygląda to komicznie, kiedy próbuje rozpiąć chociaż jeden guzik. Wpadałam w niekontrolowany śmiech. Nie mogłam z niego. Dawno się aż tak nie uśmiałam, widząc taki widok. Nie mogę.... złapać przez ten śmiech, chociażby powietrza.

Po chwili uspokoiłam się i podniosłam się do siadu, by pomóc mu z guzikami. Złapałam za jego koszulę i zaczęłam szybko rozpinać guzik po guziku, zdejmując przy okazji krawat.

— Naprawdę nie umiesz rozpiąć zwykłych guzików. Ha.... — stwierdziłam.

— Bo mam od tego ciebie, więc takimi drobiazgami nie muszę się martwić — odparł, szeptem — Poza tym napaliłem się dziś na ciebie — dodał seksownie.

Ma mnie? Przecież nie znamy się aż tak długo, ale mimo to dużo nas łączy. Zachowujemy się jak para i staramy się żyć tym, co nam rodzice wybrali, a wybór był trafny.

Kochaliśmy się, składaliśmy sobie mokre pocałunki niemalże całą noc. Czułam się tak spokojnie i nie odczuwałam przy nim jakiegoś dyskomfortu ani niczego innego. Było mi z nim w łóżku dobrze, w dodatku był taki wspaniały i troskliwy. Nie był nachalny, pomimo że zaczynał się w pewnych momentach niecierpliwić. Położyliśmy się dopiero spać, wycieńczeni, około drugiej w nocy. Nie żałuje, że wtedy odpisałam Markowi na tę wiadomość, nie spędziłabym wtedy kolejnej wspaniałej nocy w jego ramionach.

Demoniczne Pragnienie [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz