Rosales odwrócił wzrok od stojącego na biurku zdjęcia jego zmarłej żony, przysłuchując się kończącemu raport Dziewiątce.
- Dlaczego postanowiłeś sam udać się do mieszkania panny Roy? - spytał, starając się uważnie analizować słowa uzdolnionego, choć myślami przebywał zupełnie gdzie indziej.
- Uznałem, że w pojedynkę łatwiej będzie ją skłonić do zdradzenia jej powiązań z uciekinierami - rzekł gładko brązowowłosy, nie spuszczając wzroku z polityka. Musiał bardzo się pilnować, by mężczyzna nie nabrał wobec niego żadnych podejrzeń, a przynajmniej aby nie zaczął rozważać porwania Ophelii, która w obecnej chwili była dla piegusa jedynym łącznikiem między nim a Trójką.
- To był twój pomysł, czy ustalałeś to wcześniej z drużyną? - Marcus splótł dłonie, kładąc je na biurku i wpatrując się przenikliwym spojrzeniem w chłopaka, mając wrażenie, że ten coś przed nim ukrywa.
- Dwójka i Siódemka nic o tym nie wiedzieli - odparł zgodnie z prawdą, licząc na to, że po jego odpowiedzi wątpliwości Rosalesa wobec niebieskowłosego i blondynki znacznie się zmniejszą. - Szczerze mówiąc, nie chcę ich w to angażować - dodał, wspominając z delikatną frustracją, jak skrzyczała go Siódemka za, według niej, nieuzasadnione użycie sygnału alarmowego. Nie powiedział im o liście, który dał telekinetyczce, nie wtajemniczył ich też w żadne szczegóły jego rozmowy z Ophelią, aby nikt poza ich dwójką nie wiedział, co zostało ustalone w mieszkaniu rudowłosej. - Zachowanie Ophelii nie wskazywało na to, że wie coś o Trójce i reszcie, ale dla pewności chcę ją jeszcze trochę poobserwować.
- Uważasz, że towarzysze z drużyny by ci tylko przeszkadzali? - Marcus uniósł brew z pewnym rozbawieniem, wyraźnie widząc, jak spięty jest Dziewiątka. Domyślał się, że miał jakiś ukryty motyw, być może faktycznie wyrwał się spod jego kontroli i teraz na własną rękę próbował dołączyć do uciekinierów, a biorąc pod uwagę, że najwidoczniej starał się wyizolować od drużyny, polityk mógł teoretycznie wykluczyć możliwość, jakoby cała drużyna przeciwstawiła się działaniu kontrolującej ich substancji. - Zgoda, dokładne wykonanie misji jest ważne, twoja drobiazgowość już niejednokrotnie okazała się bardzo przydatna - powiedział spokojnie, równocześnie przyglądając się uzdolnionemu z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. - Głowa nadal boli?
- Słucham..? - brązowowłosy uniósł brew z lekką dezorientacją, nie rozumiejąc, o co chodzi mężczyźnie.
- Mówiłeś, że panna Roy cię ogłuszyła - odparł, na co piegus zamrugał, po czym skrzywił się nieco na to wspomnienie. - Wygląda na to, że znacznie rozwinęła swoją zdolność - dodał z zamyśleniem, przywołując w pamięci opisującego mu całe to zdarzenie Dziewiątkę. - Powiedz mi, chłopcze, czy sprowadzenie do nas Ophelii przyniosłoby nam korzyści? - spytał, ledwie zauważalnie unosząc kąciki ust w zadowolonym uśmieszku, widząc, jak Dziewiątka wzdrygnął się mimowolnie, zaciskając dłonie w pięści.
- To zależy, jeśli ona wie coś o Trójce, łatwiej byłoby... - zaczął uzdolniony, gorączkowo próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji i znaleźć sposób na bezpieczne, nie budzące podejrzeń przekonanie Rosalesa do tego, aby nie decydował się na razie do porywania rudowłosej, przynajmniej dopóki ta nie przekaże Trójce listu.
- Dziękuję za twoją opinię oraz raport - przerwał mu spokojnie mężczyzna, przenosząc wzrok na leżące przed nim na biurku papiery, tym samym kończąc rozmowę. - Możesz wrócić do drużyny - brązowooki otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, lecz na widok chłodnego spojrzenia Marcusa natychmiastowo zrezygnował, przygryzając wargę i odwracając się na pięcie.

- Kurwa... - wymamrotał do siebie Dziewiątka, uderzając pięścią w ścianę obok drzwi do kwatery swojej drużyny, nerwowo miętosząc rąbek swojej bluzy. Nie miał już wątpliwości, że Rosales podejrzewa go o zdradę, być może już domyślił się, że chłopak próbuje uciec do Trójki i reszty, a jeśli zapobiegawczo ograniczy jego swobodę działań, nie będzie już najmniejszej szansy na to, że drużynie uda się uwolnić od polityka. Brązowowłosy westchnął ciężko, starając się uspokoić i na chłodno ocenić, o ilu rzeczach mógł już wiedzieć Marcus, jednak ponownie uderzył pięścią o ścianę, przeklinając samego siebie za swoją nieostrożność. Być może zbytnio się pospieszył, kontaktując się z Ophelią, mógł to lepiej rozegrać, choć z drugiej strony miał coraz mniej czasu, przez co nie był w stanie myśleć całkowicie racjonalnie. Zaczęła nim kierować desperacja, a mimo że początkowo udawało mu się jakoś ją ignorować, teraz czuł rosnącą z każdą chwilą potrzebę zrobienia czegokolwiek, co mogłoby choćby w najmniejszym stopniu pomóc im w ucieczce.
- Dziewiątka? Wszystko w porządku? - Siódemka podeszła do piegusa, spoglądając na niego z delikatnym zmartwieniem i dostrzegając jego poobijane knykcie. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony, nie słysząc nawet, kiedy się tu zjawiła, po czym zauważył trzymane w jej dłoniach pudełka z borówkami.
- Tak... Mam tylko wrażenie, że Rosalesowi niezbyt spodobał się mój raport - mruknął z cierpkim uśmiechem, nie chcąc niepotrzebnie niepokoić dziewczyny jego przemyśleniami. Poza tym doszedł do wniosku, że skoro polityk ma wobec niego jakieś podejrzenia, powinien zacząć działać na własną rękę i samodzielnie utorować im drogę ucieczki, by nie narażać Dwójki ani Siódemki. Jeśli coś poszłoby nie tak, jest szansa, że tylko on poniesie za to konsekwencje, dlatego postanowił nieco zmienić swoje plany i odsunąć ich najbardziej jak tylko będzie to możliwe. Miał świadomość, że może to być dość trudne, biorąc pod uwagę ich charaktery i chęci do wydostania się stąd, jednak dopóki Marcus miał go na celowniku, musiał zachować szczególną ostrożność. - Po co ci tyle borówek? - zmienił temat, równocześnie zaintrygowany taką ilością owoców w jej dłoniach.
- Dwójka... mówił kiedyś, że lubi babeczki z borówkami - rzekła odrobinę speszona, na co brązowowłosy uniósł brwi zdziwiony, po czym uśmiechnął się z politowaniem.
- Przez żołądek do serca, co? - mruknął rozbawiony, a blondynka wzruszyła ramionami, przewracając oczami. - Tonący brzytwy się chwyta - skwitował ze złośliwym chichotem, przez co zielonooka prychnęła pod nosem, jednocześnie rumieniąc się delikatnie. Zdecydowała się upiec te babeczki, licząc na to, że to chociaż trochę poprawi humor Dwójce, który wydawał jej się jakiś przygaszony, od kiedy wrócili do siedziby. Początkowo myślała, że to po prostu przez zmęczenie wywołane nadużyciem zdolności, ale chłopak był wyjątkowo milczący, po czym zamknął się w swoim pokoju i Siódemka nie wiedziała zbytnio, jak mogłaby do niego dotrzeć.
- Lepsza brzytwa niż rozbity na głowie wazon - rzekła, spoglądając na niego z delikatną irytacją, na co Dziewiątka zamrugał i urażony przygryzł wargę, jednocześnie dziękując wszechświatowi za to, że drużyna nie widziała go owiniętego różową wstążką, gdyż wówczas ich wrednym docinkom nie byłoby końca.
- Na pewno dasz sobie radę z tymi babeczkami? - spytał, ignorując jej złośliwą ripostę i unosząc brew z zamyśleniem. - Biorąc pod uwagę twoje zdolności kulinarne...
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi - wymamrotała lekko sfrustrowana, wchodząc do ich kwatery i odkładając pudełka z borówkami na kuchenny blat. Westchnęła cicho, widząc, że drzwi do pokoju Dwójki nadal są zamknięte, a chłopak najwidoczniej ani na chwilę nie wyszedł podczas jej nieobecności.
- Mam ci przypomnieć, ile już razy spaliłaś wodę? - brązowooki uniósł kąciki ust w niewinnym uśmieszku, obserwując, jak blondynka stara się zachować spokój i rzuca mu mordercze spojrzenie. - Pod tym względem idealnie się dobraliście z Dwójką - dodał z poważną miną, z trudem powstrzymując się od chichotu i wspominając twarde jak kamień ciasteczka owsiane, które czasem piekł niebieskowłosy.
- Skoro moja kuchni tak ci nie odpowiada, nie dostaniesz żadnej babeczki - powiedziała obrażona zielonooka, odwracając się od niego i wyjmując z lodówki mleko, masło i kilka jajek. - Właściwie to jak się piecze babeczki? - mruknęła sama do siebie, przyglądając się z zamyśleniem stojącym na blacie borówkom.
- Będę wdzięczny, chcę jeszcze trochę pożyć - odparł beztrosko piegus, lecz po chwili mina mu zrzędła, gdy dotarło do niego, że dziewczyna wcale nie żartowała o tym, że nie da mu żadnego wypieku. - Ej, czekaj, tak się nie robi - oburzył się, marszcząc brwi i nerwowo drapiąc się po karku, jednak Siódemka zignorowała go, intensywnie zastanawiając się, czy do babeczek będą jej potrzebne ogórki kiszone.

UzdolnieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz