- Na pewno? Ostatnio jesteś jakiś niemrawy, martwię się o Ciebie. - kochaną była osobą, babinka stojąca przed nim, miała już swoje lata, ale nadal oddawała przedmiotowi i uczniom całe swoje serce. Dotknęła jego ramienia i uśmiechnęła się do niego ukazując lekkie zmarszczki.

- Jestem ostatnimi czasy trochę zapominalski i chyba to tyle. Dodatkowo czuję się przytłoczony tym tygodniem. - uniósł kąciki ust w geście przepraszającym. Chciał już wyjść, pożegnać się i podziękować za troskę, lecz zostało mu to uniemożliwione. Nauczycielka złapała go za nadgarstek widząc, że chciał odejść.

- Kochany, mam propozycję nie do odrzucenia. - spojrzała podekscytowanym wzrokiem na wyższego chłopaka stojącego przed nią. Zawsze gdy słyszał tą gadkę szmatkę wiedział, że nauczycielka podkładała jakieś nadzieje w nim i jej planach. Zastanawiał się jednak co mogło być tak ważne, by zatrzymywała go w czwartek tuż po wszystkich lekcjach. Nie miał jednak dobrego przeczucia, bowiem czuł, że propozycja ta nie przypadnie mu do gustu.

- Słucham, w takim razie.

- Chciałam się zapytać, czy nie byłbyś zainteresowany pewnym konkursem? - powiedziała tajemniczo prawdopodobnie, by wzbudzić w rozmówcy pewnego rodzaju grozę z nutką niepewności, by go zainteresować.

Nie poskutkowało, bo szatyn wiedział już, że odpowiedź będzie brzmiała nie. Nasuwa się pytanie, ale dlaczego? Przecież jest bardzo ambitny. Odpowiedz była bardzo prosta i nie wynikała z samopoczucia. Wolał po prostu skupić się na przedmiotach które rozszerzał, ocenach i wiedzy ogólnej niż wykraczać za program tracąc na tym wiele godzin. Poza tym chciał mieć jeszcze jakiś chwile dla siebie, poza samą nauką. Szczególnie, że nawet nie wiedział z czego może być owy konkurs. Wypadało jednak z grzeczności zapytać.

- Jakim konkursem?

- Oh, jest to konkurs muzyczny. Wiem, jak bardzo cenisz sobie muzykę klasyczną, taki jest główny temat. Konkurs jest międzyszkolny, bardzo bym chciała byś reprezentował naszą szkołę. Masz wielki talent i potencjał, którego nie możesz zmarnować. - nie ukrywając, słowa były miłe i każdemu, by schlebiały. Trudno by było odmówić kobiecie jednak udało mu się to. Mimo, że kochał muzykę, grał bardziej dla zabawy niż dla jakichś poważnych konkursów, których miałby uczestniczyć w imieniu szkoły. Przerastało go to psychicznie.

- Nie jestem raczej zainteresowany, nie miałbym nawet czasu by ćwiczyć. Tak właściwie to muszę się już zbierać. - odpowiedział na odchodnym i zaczął kierować się w stronę wyjścia. Upragnionego wyjścia.

- Gdybyś zmienił zdanie będę w swojej klasie na konsultacjach, do zobaczenia! - odkrzyknęła z ewidentną nadzieją w głosie, a ten jedynie pokiwał głową z niedowierzaniem. Miał zamiar iść do biblioteki po poematy, które miały mu się przydać na jutrzejsze lekcje literatury.

***

Skrzypnęły drzwi i zadźwięczały zardzewiałe dzwonki, gdy rudowłosy przekroczył próg starej księgarni. Wewnątrz było czuć zatęchłe powietrze, a zapach kurzu i starych książek sprawiał, że oddychało się tu z trudem. Pomieszczenie było długie i wąskie, pełne solidnych regałów, które sięgały niemal do sufitu. Zmęczone lampy w górze rozwiewały złotawy blask, rozpraszając nieco zgromadzone cienie.

Zza ogromną ladą siedziała kobieta w podeszłym wieku. Nie zwróciła większej uwagi na chłopca zważywszy na fakt, że mało kto odwiedzał ową bibliotekę. Żyli w czasach gdzie były przeróżne możliwości szukania informacji, a stara biblioteczka w mającej już swoje lata akademii była niezauważalna.

Libertas ×Zhongchi×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz