Rozdział 4: Hogwart

Zacznij od początku
                                    

– Zabrałeś wszystko? Nie wyśle ci żadnych książek które zostawiłeś w tym swoim pokoju.

– Tak wujku, sprawdziłem kilka razy.

Jakbym miał zostawić cokolwiek w tym domu, szczególnie swój dziennik. On będzie zagrzebany głęboko w kufrze, z dala od kogokolwiek.

– Zobaczymy się w lecie, przekaż cioci Petunii i Dudleyowi całusy od mnie! – mówiłem wystarczająco głośno, aby zostać trochę uwagi i oko Vetnona tiknęło gdy jakaś kobieta 'achnęła' -jakim słodkm był wujkiem. Odwróciłem się i popchnąłem swój wózek na stację.

Z pewnością nie pocałuje ani żony, ani swojego syna już dzisiaj, a wszystko dzięki mnie.

Z uśmieszkiem wyliczyłem perony, przechodząc na właściwy, cicho nucąc muzyczkę z Harry'ego Pottera. Trzymałem oczy szeroko otwarte by nie przegapić specyficznej rudowłosej rodziny, której chciałem uniknąć, ale gdy usłyszałem głos Molly, szybko oddalilem się na bezpieczną odległość. Nie mogłem nic na to poradzić. Uwielbiam praktycznie całą Wesleyowską rodzinę... Tylko że... Ciężko jest zaufać. Obwiniam fandom I jego niezliczone fanfiki za tę paranoję.

Oczywiście, mały chłopiec wyglądający jak zagubiony szczeniak był wystarczającym widokiem aby zwrócić jej uwagę.

– Wszystko w porządku, skarbie?

– Em... – wyciągnąłem bilet. – Gdzie mam...? – Otworzyłem szeroko oczy, gdy Percy wbiegł w ścianę między peronem 9 a 10 i zniknął. – Czy on...?

Molly zaśmiała się ciepło, rozumiejąc moje pytanie i poprowadziła mnie do swojej rodziny.

– Pierwszy rok w Hogwarcie? Nie martw się, to też pierwszy raz Rona w Hogwarcie. – wskazała na zapiegowanego rudzielca, patrzącego na nas z zażenowanym uśmiechem. – Musisz jedynie wbiec prosto między peronami i znajdziesz się przy pociągu.

Czarodziejski świat naprawdę będzie musiał coś z tym zrobić, jestem zaskoczony że żaden Mugol nigdy nie zauważył setek dzieci znikających na jednym peronie. Co zrobią jak te super nowoczesne kamery zostaną zainstalowane na każdym rogu? Byłem bardziej zdumiony tym jak nieefektywny był ten system, niż byłem zdenerwowany, ale jeśli Molly zauważyła różnicę to niczego nie powiedziała. Pochylając głowę, aby nikt nie zauważył mojej blizny, przeorbitowałem przez peron i zamarłem widząc pociąg.

Piękna zabytkowa lokomotywa, taka jak w filmach. Pozytywna energia otaczających ją dzieci spowodowała że uśmiech trwale przykleił mi się do twarzy. Jeszcze raz sprawdzając plakietki na kufrach, zostawiłem je w miejscu składowania bagażu jak każdy inny, a Sansę zabrałem ze sobą do pustego... Jak się te pokoje nazywały? Przedziały? Taka, chyba jakoś tak to szło.

W całym swoim życiu nie byłem w pociągu ani razu. W obydwu życiach jeśli mam wchodzić w szczegóły.

Udało mi się całkiem wygodnie rozłożyć na siedzeniu, kiedy znajomo ruda głowa pojawiła się przy drzwiach.

– Miałbyś coś przeciwko...? Wszędzie jest pełno.

– Nie ma sprawy. – Powiedziałem z machnięciem w stronę pustej części przedziału. Ron klapnął na siedzenie, jego kufer położony został obok. – Najlepiej się od razu wygodnie usadowić, nie sądzę żeby nasze tyłki opuściły te siedzenia w najbliższym czasie.

– Heh, racja, moi bracia mówili, że dotrzemy do Hogwartu dopiero po zmroku. Jestem Ron, Ron Weasley. – Wyciągnął dłoń, którą lekko uścisnąłem.

– Harry, Harry Potter. – Kurde, miałem użyć fałszywego imienia! Zgarbiłem się nieco i zetknąłem w górę na Rona, który chyba się zagapił, z szeroko otwartymi oczami i ustami. – Em, cześć?

(1) Harry Potter and the Reluctant Rebirth  || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz