Rozdział 8 - Krwawe spotkanie cz. 5

Zacznij od początku
                                    

Po godzinie cała grupa przekroczyła granicę Finlandii, a potem biegli jeszcze przez kolejne trzy godziny na terenie Rosji. Dotarli pod miejscowość Siegieża, gdzie miało miejsce ostatnie wyładowanie energii młodej czarownicy. Lauren bez większego problemu zlokalizowała to miejsce, bo wybuch energii był bardzo wyrazisty.

Rosja od razu zdała się Celest dość nieprzyjemnym, choć ciekawym krajem. Zima pasowała do jej surowego, poważnego charakteru. Lód był wszędzie i uniemożliwiał szybkie poruszanie się po dziurawych chodnikach, a śnieg delikatnie przykrywał śpiącą pod nim trawę. Wszystkie budynki wyglądały dość obskurnie- wytarte farby, odpadające dachówki, porozrywane płoty, czasami jakieś śmieci na podwórku. Od czasu do czasu któryś z domów miał w sobie nieco więcej uroku i klasy- być może należał do bogatszych mieszkańców, bo przynajmniej nie był zniszczony. Wszystko ułożone w przepięknych naturalnych okolicach- nad jeziorem, niedaleko lasu. Wioska była więc czymś oddalonym od cywilizacji, a ludzie tworzyli tam bardzo rodzinną i gościnną społeczność. Plusem było to że sama miejscowość była raczej mała i zamieszkana tylko przez kilkadziesiąt tysięcy obywateli, więc teoretycznie znalezienie czarownicy nie powinno być gigantycznym problemem. Leonardo był pewien że dziewczyna jakoś będzie się wyróżniać. Według wizji Lauren która mu ją opisała- dziewczynka miała mieć 14 lat, rude włosy, piegi i dość szczupłe niskie ciało. Cóż, to brzmi jak typowa wizja czternastoletniej dziewczynki. Ale skupili się na jej nieprzeciętnych rudych włosach i zaróżowionych policzkach. Chodzili więc po cichu korzystając z tego że wciąż było jeszcze ciemno, więc większość mieszkańców wciąż spała. Szli tak w ciszy obserwując wyłaniające się nad horyzontem pomarańczowe promyki. Dla nich były jak dodatkowe utrudnienie, ale Celest skojarzyły się z nieco bolesnym, nowym początkiem.

Szkoła podstawowa była miejscem, które dziewczyna prędzej czy później musiała odwiedzić. To w tamtych okolicach miało miejsce niedawne wyładowanie energii. Leonardo wraz z Celest postanowili stanąć niedaleko szarego, prostokątnego budynku i poczekać tam na młodą dziewczynę. Pozostałe wampiry rozdzieliły się, szukając ją w innych miejscach. Mężczyzna był pewien, że od razu ją pozna. Zaczęli cicho omawiać ich plan, co z robią gdy w końcu ją znajdą. Lauren przestrzegła ich, by zachować w stosunku do niej dużą ostrożność, bo mimo młodego wieku mogła być piekielnie niebezpieczna. Leo nieco bagatelizował ten problem, nie wierząc że nastolatka mogłaby skrzywdzić tak doświadczonego wampira jak on. Celest postanowiła potraktować słowa wiedźmy bardzo poważnie.

-Myślałam, że czarodzieje posługują się zaklęciami a nie po prostu wybuchają energią –Celest nie rozumiała jak miałoby wyglądać to ,,potężne wyładowanie". I dlaczego na przykład Lauren tego nie doświadcza. Magia była dla niej jednym wielkim znakiem zapytania.

- Czarodzieje uczą się zaklęć, by zapanować nad magią. W przeciwnym razie, prędzej lub później ich zabija lub doprowadza do chorób psychicznych – to bardzo zadziwiło kobietę. Sądziła że czarodziejstwo to po prostu rodzaj rodzinnej tradycji, gdzie stare wiedźmy uczą nowe utalentowane uczennice. Tymczasem magia która umożliwiała im robienie niesamowitych rzeczy, była zarazem ich przekleństwem. –Niektóre młode wiedźmy rodzą się poza sabatem. To nie sprawa genetyki, cóż przynajmniej nie zawsze. Czarownice często rodzą niemagiczne dzieci. Potem zwykle o nie nie dbają. Lauren była początkowo uznana za niemagiczną. Została wyrzucona –Celest zrobiło się bardzo smutno. Zaczęła rozumieć dlaczego Lauren często ma w sobie tyle frustracji i ukrytego gniewu. Ciężko na jej miejscu zachowywać się w pełni miło i szanować innych ludzi. Skoro urodziła się niechciana, i teraz także nikt jej nie chce bo wampiry nią gardzą. Musiała czuć się w tym wszystkim bardzo samotna.–Takie wiedźmy urodzone poza sabatem mają najgorzej. Jeśli zostaną dostrzeżone przez jakiś sabat, i uznane za wartościowe- to zostaną przyjęte i nauczone magii. Te które nie mają tyle szczęścia, giną – dodał. On dużo bardziej niż ona rozumiał tradycje wiedźm, bo wampiry mimo ich niechęci do tego rodzaju, były w nim dobrze zaznajomione.

Szkarłatne odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz