#33 Krwawa wojna

Zacznij od początku
                                    

-Podziękuję, wiesz?

-Ależ oczywiście – dodałam sztucznie.

-Czyżby humor dopisywał? - pyta King podchodząc do mnie w celu zrobienia kawy dla siebie.

-Do czasu – mruknęłam.

-Spokojnie. Przecież będę obok ciebie na tej pieprzonej kolacji. Będzie również Matt, Max, Liv – przerwałam mu gestem ręki.

-Tej dziwki nie liczmy. Czeka na każde moje potknięcie. Jak do niego dochodzi wypomina mi go do końca życia.

-Nie ma problemu – powiedział Michael podnosząc ręce w geście kapitulacji. - Też mnie wkurzała.

Po dwugodzinnej rozmowie z mężczyznami doszła godzina jedenasta. Nie miałam nic do roboty, więc zadzwoniłam do Hollywood. Po ostatniej naszej rozmowie – a zaledwie jednym wypowiedzianym zdaniu przeze mnie – rozłączyłam się. Nie usłyszałam nic, nie chciałam słyszeć. Dobijali się do mnie, podobnie, jak Maddison, która się dowiedziała w ten sam wieczór ode mnie. Przez ten tydzień do nikogo się nie odzywałam. Musiałam dokładnie przemyśleć co im powiem na wytłumaczenie się. King nie wie o tej rozmowie lub przynajmniej mam taką nadzieję. Mężczyzna miał dużo spraw do załatwienia w klubie, w magazynach i w domu, więc nie widzieliśmy się całe dni, ale za to wspólna poranna kawa była zawsze mile widziana oraz wieczorna gra w pytania. Dowiedzieliśmy się o sobie wiele przez ten czas. Otworzyliśmy się przed sobą.

Wzięłam z łóżka laptop i zadzwoniłam do przyjaciół. Wszyscy od razu odebrali i włączyli kamerki.

-Możesz nam łaskawie powiedzieć co się działo dokładnie tydzień temu?! - warknęła Nicole.

-Wpadłam na samo dno, rozumiecie?! - odparłam.

-Maurora już jest wśród nas kochani moi – krzyknął Lucas. - Tak się cieszę.

-Co zamierzasz dalej? - zapytała Rose.

-No przez ostatni czas bardzo się zbliżyliśmy do siebie. Już coraz bardziej jestem za tym ślubem. Czuję się szczęśliwa i mam coraz lepsze kontakty z Kingiem. Mimo naszych sarkastycznych sprzeczek słownych, które są tu codziennością jesteśmy ze sobą coraz bardziej związani. Gdybym znowu go straciła nie wybaczyłabym sobie – powiedziałam.

-Widać, jak o nim mówisz – zaczął William.

-Z iskierką w oczach i uśmiechem na twarzy – dokończyła Rose.

-Mam nadzieję, że będziesz z nim szczęśliwa – dodała z uśmiechem Nicole.

-A ja tam czekam na dzieci – wzruszył ramionami Lucas.

-Luckie? - pytam lekko się uśmiechając.

-Tak Auroro? - zapytał sarkastycznie.

-Nic już kochany – dodałam sztucznie.

Po rozmowie z przyjaciółmi, a następnie Maddison zeszłam na dół do Kinga. Gdy nie znalazłam go w kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę, skierowałam się do jego gabinetu. Tam zastałam go siedzącego nad papierami.

Popijał whisky i podpisywał dokumenty.

-Co tam? - pyta słysząc moje kroki.

-Skąd wiesz, że to ja King, co?

-Bo ja znam twoje kroki Harris – uśmiechnął się cwanie.

Podszedł do mnie i lekko sunął palcem po mojej talii. Przeszedł po mnie dreszcz i spojrzałam na mężczyznę. Michael zaczyna mnie coraz bardziej intrygować.

Miłość to zimna suka.

-Za trzy godziny jedziemy – oznajmił.

-Mam jeszcze godzinę luzu – odparłam zamykając oczy i siadając na kanapie.

Pokonana przez miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz