- Nic dzisiaj nie robię. Chyba, że brat mi coś poprzewala w grafiku, bo jest do tego zdolny. Ale jeśli nie, to tak - mogę przyjść.

- Fenomenalnie! - wykrzyknęła szatynka w słuchawce. - O której?

- No nie wiem... dwunasta? Od ciebie zależy, mnie obojętne - odrzekł.

- Jasne, niech będzie dwunasta. No to jesteśmy w kontakcie. Pa, pa, Eren - w jej głosie, nawet podczas pożegnania, było słychać uśmiech.

Zielonooki odłożył telefon i skierował wzrok na miejską dżunglę za oknem. Cieszył się, że będą mieli okazję spędzić czas sami, bez, jak to Zoë idealnie ujęła, "otoczki sławy" i jego irytującego brata, który zawsze ma coś do powiedzenia.

Przyznawał, że nie mógł się już doczekać.

▪︎

Hanji, słysząc dźwięk domofonu, zbiegła po schodach z prędkością światła i wpuściła gościa przez furtkę. Starała się zachowywać wiarygodnie: wyglądać na uśmiechniętą i rozpromienioną, żeby Eren nie zdał sobie sprawy z ich... małego problemu, który przed chwilą spadł jak z nieba. Spadł także deszcz, więc szatyn w dłoni trzymał czarny parasol, który po chwili kobieta od niego wzięła i włożyła do stojaka, by miał szansę wyschnąć.

- Wejdź, czuj się jak u siebie.

- Kupiłem sok, żeby nie przychodzić z niczym... bo w gości tak nie wypada - nieśmiało wręczył jej karton, który także odstawiła na szafkę. - Trochę musiałem się ukrywać w sklepie, żeby mnie nie rozpoznali, ale jakoś poszło - uśmiechnął się.

- Znam to aż za dobrze - także uraczyła go uśmiechem, choć ukrywanie emocji robiło się dla niej coraz trudniejsze. - Zaraz do ciebie wrócę, tylko muszę iść na górę na chwilę. Jakby co, to przyjdź tam! - ostatnie słowo krzyknęła już niewidoczna dla Erena, wchodząc po schodach.

Aktor trochę się zdziwił. Nie przypuszczał, czym zaaferowana jest Hanji. Zdjął czarną kurtkę i odwiesił ją na metalowy wieszak wiszący przy drzwiach.

Zanim ruszył na piętro, rozejrzał się po przedpokoju, chcąc trochę zaznajomić się z wystrojem domu zamieszkiwanego przez ulubiony zespół. Prawie zespół, bo, z tego co wiedział, Mike z nimi nie mieszkał.

Spodziewał się, że cała rezydencja będzie wręcz wytapetowana plakatami czy okładkami albumów, na ścianach będą wisiały płyty, a na meblach stały nagrody, ale niczego takiego tu nie dostrzegł.

Przedpokój był przytulny; ściany pomalowane na jasny szary, kilka zdjęć miasta z lotu ptaka w czarnych, jednolitych ramkach dekorujących ścianę po lewej, trzy małe czarne lampki zwisające z sufitu, rzucające na szarobrązowe panele ciepłe światło.

Eren pomyślał, że członkowie No Name przecież też są zwykłymi ludźmi, więc jak zwykli ludzie żyją. A do tego nie każdy musi obwieszać się dowodami osiągnięć jak Zeke, jeszcze do tego nie swoich osiągnięć.

Poszedł w stronę schodów i wszedł na górę. Hall na piętrze wyglądał bardzo podobnie z tą różnicą, że panele były zastąpione ciemnoszarą wykładziną, a na ścianach, zamiast miejskiego krajobrazu, wisiały zdjęcia z koncertów. Gdyby nie one, nie dałoby się poznać, że mieszkają tu jacyś muzyczni twórcy.

Usłyszał ciche stukanie w drzwi i głos Hanji. Odwrócił się, zauważając szatynkę pukającą w jedne z drzwi. Kiedy także zauważyła Erena, natychmiast przestała i podeszła blisko chłopaka.

Odetchnęła głęboko, Jaeger czekał w milczeniu.

- Słuchaj, Eren, nie będę tego przed tobą ukrywać. Z Levi'em... cóż... od dawna nie jest najlepiej.

Światła | Ereri/Riren [Shingeki no Kyojin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz