Po namyśle doszła do wniosku, że to musiało być w jej oczach, jak powidok. To wyjaśniało, dlaczego nikt poza nią nie dostrzegł niczego niepokojącego. Wszyscy tylko omijali ją, czasem mrucząc w zirytowaniu, że zagubiona dziewczyna utrudnia pochód.
Jednak chwilę później stało się coś jeszcze, coś co zauważyli również inni. Zaczęli zatrzymywać się, a ktoś krzyknął:
– Patrzcie!
Widma, które wciąż miała przed sobą, tylko w pewnym stopniu przysłaniały jej pole widzenia. Starając się przez chwilę je ignorować, Enila rozejrzała się. Niemal wszyscy wokół podnosili głowy i patrzyli w jedno i to samo miejsce, wyraźnie poruszeni. Podążyła za ich wzrokiem i odnalazła, co ściągnęło zbiorową uwagę – diadem, będący jednym z cennych historycznych symboli, nieoczekiwanie zaczął świecić. A dokładniej świecił wprawiony w niego olbrzymi klejnot, który zwykle był czarny, a teraz cały wypełnił się łagodnym światłem o kremowym odcieniu. Kiedy patrzyła wprost na niego, zjawy stały się wyraźniejsze, jakby żądając, żeby zwróciła na nie uwagę.
Nie wiedziała, co to znaczyło, więc tym bardziej nie miała pojęcia, jak się zachować. Pozostali byli skupieni na tym, co działo się na podwyższeniu, tłum lekko cofał się i tłoczył w miejscu. Enila odsunęła się im z drogi i szła wzdłuż barierek, zdezorientowana i wystraszona, odruchowo próbując unikać na wpół rzeczywistych zjaw.
Strażnicy stojący po drugiej stronie obserwowali ją, jakby jej zachowanie było podejrzane, ale więcej uwagi kierowali w stronę cennego diademu, wokół którego było największe poruszenie. Było po nich widać, że też nie do końca rozumieli, co się działo. Nagle, na czyjeś polecenie, odciągnęli na bok jedną z barierek i przepuścili mężczyznę w znacznie bardziej udekorowanym mundurze. Na oko Enili był to generał. Patrząc wprost na dziewczynę, podszedł zdecydowanym krokiem i odsunął od niej innych ludzi, otaczając ją ramieniem.
– Ja nic nie zrobiłam – zaprotestowała niepewnie.
– Spokojnie, wiem – powiedział cicho, nachylając się do ucha. – Ale masz coś ważnego i musimy cię ochronić przed konsekwencjami.
Objął ją za plecy i poprowadził pomiędzy strażników, a potem dalej, w stronę budynku. Jednocześnie oddalili się od postumentu, na którym spoczywał diadem, a zjawy przed oczami Enili mocniej zamigotały i znikły. Między jednym a drugim musiał być jakiś związek.
– Przestało! – krzyknął ktoś. Generał obrócił się i skinął głową w kierunku, skąd dobiegł okrzyk, a komuś innemu dał znak dłonią.
– Tak, dobrze cię wyczułem – mruknął, wyraźnie zadowolony z siebie. – Spokojnie, idziemy w bezpieczne miejsce – powiedział, znów nachylając się do Enili. Chwycił ją za ramię i przyspieszył kroku.
Weszli po schodach do budynku, mijając kolejne szeregi strażników. Przeszli prosto poprzez wielki hol, na przestrzał, a Enila tylko zadzierała głowę, mogąc oglądać od środka budowlę, do której wcześniej nigdy nie miała okazji się dostać. Choć nie wiedziała co się dzieje, była gotowa korzystać z chwili.
Kolejne wysokie drzwi, na drugim końcu holu, wyprowadziły ich na dziedziniec – wielki i niemal pusty, co bardzo kontrastowało z tym, jak wyglądał wypełniony ludźmi plac defilad. Poszli prosto w kierunku pałacu. Ten piękny budynek o białych ścianach i ze strzelistymi nadbudówkami Enila widziała wcześniej tylko z daleka, zza ogrodów, które pokrywały stok po jego drugiej stronie.
Trzeba było ją niemal ciągnąć, nieustannie rozglądającą się, po kolejnych schodach, do środka i znowu w górę. W asyście kilku umundurowanych osób weszli do sali pełnej miękko wyściełanych krzeseł, i tam pozwolono jej usiąść, wciąż jeszcze bez żadnych wyjaśnień.
CZYTASZ
Boskość pojęta
Science FictionGdy początkująca studentka odkrywa, że jako jedyna może władać boskim klejnotem, który dla jej rodaków jest cenną spuścizną i źródłem nadziei, nawet nie podejrzewa, co to naprawdę oznacza. Musi dowieść, że zasługuje na dar, który otrzymała, i że pot...
Część I: Przez płomienie, Rozdział 1
Zacznij od początku