- Nie pogrywaj sobie ze mną w taki sposób... -

Pogroziłem, lecz podobnie jak i on, w żartobliwy sposób. Od zawsze uwielbialiśmy się ze sobą przekomarzać. Ta cecha chyba pozostanie w naszym związku już na zawsze. Aż przypomniało mi się, chociażby nasze wspólne gotowanie... Kuchnia zamieniona z ciemnej na białą z powodu mąki, naprawdę na długo pozostanie w mojej pamięci, podobnie jak sprzątanie tego wszystkiego. Wiele wspomnień łączyłem właśnie ze znajdującym się naprzeciw mnie chłopcem, a co najważniejsze, żadnego nie żałowałem. Wszystkie szanowałem i doceniałem. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy. Oboje unosiliśmy delikatnie kąciki ust, mierząc się nawzajem spojrzeniem. George chyba nie do końca zdał sobie sprawę z tego, co powiedziałem, albo ignorując moją groźbę bez przejmowania się, pewny siebie odpowiedział:

- A jeżeli nadal będę to robił? -

- To wyznaczę ci karę -

Zażartowałem, zbliżając się jeszcze bardziej. Chciałem go jedynie pocałować, a ten idiota utrudniał mi w tym sprawę. Ja rozumiem, że w moim przypadku typowego simpa szybko ulegałem jego zachciankom, dlatego starszy nie doświadczał tego uczucia zbyt często, a ja teraz miałem szanse doznać tego po raz setny. Lecz powinien wiedzieć i pamiętać, że jak już się postawię, to wcale nie jest to miłe, a on sam już nie raz miał do tego wielce pretensję. Aktualnie plus był taki, że nadal ciągnęliśmy to w żart, tak że finalnie może uda mi się osiągnąć tego głupiego buziaka, o ile nie przejdzie to w poważniejszą sprzeczkę, w co raczej powątpiewałem. Następna odpowiedź z jego strony również zawierała ironiczny ton głosu, przekazujący, że wciąż jedynie droczy się ze mną:

- Oj, już się boję... Chyba dla bezpieczeństwa ulegnę twojej zachciance -

Coś podejrzewam, że po prostu sam chciał mnie pocałować, to też pod pretekstem strachu, który zresztą przedstawił w dość prześmiewczy sposób, uśmiechnął się, samemu nachylając swoje ciało. Teraz bez problemu, jak i żadnych utrudnień podniosłem się na przedramieniu, dotykając swoimi wargami tych jego. Przyjemne uczucie, na wzór motylków w brzuchu przeszło przez moje ciało, a ja usatysfakcjonowany porannym buziakiem, nabrałem jeszcze więcej pozytywnej energii oraz chęci na rozpoczęcie tego dnia. Po oddaleniu naszych twarzy od siebie uśmiechnąłem się w jego stronę. Ten podobnie, jednak jako pierwszy, zdecydował się na urwanie kontaktu wzrokowego. Powodem było jego wstanie z łóżka, przez które dał mi do zrozumienia, że albo leżę sam, albo dołączę do niego, zapewne w drodze do kuchni, w celu przygotowania śniadania. Jakkolwiek dobrze by mi się leżało, bez niego taki odpoczynek nie miał sensu. Wzdychając więc leniwie, ruszyłem swoje kończyny, odchylając prześcieradło na bok. Następnie wstałem z miękkiego materaca i nadal delikatnie zaspany, podążyłem krokami mojego chłopaka, prosto do pomieszczenia obok. Postawił on na przygotowanie prostego jedzenia: kanapki z sałatą, szynką i ogórkiem. Zapowiadało się, jak i było smaczne, przez co zadowoleni z jedzenia postanowiliśmy się wyszykować, a bardziej to jeden z nas, gdyż w owym mieszkaniu znajdowała się tylko jedna łazienka. Pierwszy poszedł George, ponieważ ja w międzyczasie lęgnąłem się na łóżku, będąc ponownie w fazie lenia. Nie zajęło mu to dużo czasu, dlatego po kilkunastu minutach zająłem łazienkę jako drugi, na ponad pół godziny. Chcąc przygotować się na zbliżające spotkanie, wymyłem swoje ciało, po czym ubrałem naszykowane wcześniej ciuchy oraz zająłem się stylizacją włosów i innych dopełniających akcesoriów. Naprawdę zależało mi na wyglądzie, ponieważ ten, dodawał mi pewności siebie, co w dzisiejszej sytuacji na pewno mogło służyć pomocą.

Przygotowany opuściłem łazienkę. Od razu dostałem schlebiający komplement od George'a, na co posłałem mu uśmiech. Było mile słyszeć od niego takie słowa, dawały mi one pewność, że nadal podobam mu się i wywołuję chociaż minimalne wrażenie swoim wyglądem. Usiadłem wraz z nim na kanapie. Teraz to on ją zajmował, także to ja musiałem dostosować sobie miejsce pod jego ułożenie. Zaraz po tym, stwierdziliśmy, że obejrzenie jakiegoś filmu będzie dobrym pomysłem. Na tyle dobrym, że skończyło się na ciągłym przytulaniu się i przysypianiu z powodu przynudzającej fabuły. Mimo tego czas minął szybciej, a do mojego wyjścia pozostało już kilka minut, które spędziłem przy drzwiach, czując napływający stres. Nawet słowa bruneta, mające na celu uspokoić mnie, nie pomagały. Dopiero przytulas na pożegnanie dał mi chwilowe poczucie bezpieczeństwa, dlatego przeciągnąłem go na znacznie dłuższe objęcie. Spojrzałem na niego, mogąc wyczuć w jego wzroku wsparcie, po czym zamknąłem drzwi, schodząc klatką w dół.

Bo To Gwiazdy Tworzą Historię || DNF ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz