— Mhm. — pokiwał delikatnie głową, na znak potwierdzenia. Mocniej objął ciemnookiego, nie chcąc, aby szedł. Erwinowi również brakowało takich chwil. — Wiesz co? Jak wrócisz cały i zdrowy z pracy, to możemy coś wspólnie porobić. — uniósł głowę wyżej, żeby spojrzeć na twarzy policjanta.
— Jestem za, a teraz wybacz, ale nie mogę się spóźnić.
Niezadowolone mruknięcie wydobyło się z ust Erwina, które po sekundzie zostały zamknięte czułym pocałunkiem. Był on wolny, leniwy i o dziwo słodki, co było dla nich bardzo rzadkie. Zdecydowanie oboje chcieli przedłużyć tą krótką i czułą chwilę. W ostatnim czasie ciągle się mijali. Dlatego zaczęli doceniać, każdą wspólną chwilę. Mogłoby się wydawać, że ich życie, układa się naprawdę dobrze. Jednak nie można zapomnieć, kim są te osoby, a co za tym idzie. Ich szczęście nie będzie trwać wiecznie.
W końcu jego złote oczy rozbłysnęły, a ich właściciel uniósł na łokciach do góry, aby rozejrzeć się za telefonem. Choć nieźle się zaskoczył, gdy zorientował się, że nie jest to jego sypialnia. Po chwili przerażenie wkradło się na jego twarz, gdy dokładnie przyglądał się pokojowi. Zdecydowanie nie był mu on obcy, wręcz przeciwnie. Doskonale go zna, bo przecież sam tu mieszkał przez długi czas. Przez chwilę miał nadzieję, że ma zwyczajnie jakieś zwidy, lecz był to prawda. Wiele emocji zaczęło go otaczać od zdenerwowania po strach. Obawiał się tego co musiało wczoraj zajść, skoro się tu znalazł. Gwałtownie obrócił swoją głowę w lewą stronę, z nadzieją, że nie ujrzy tam właściciela mieszkania. Dziwnie pomyśleć nawet o tym, że jeszcze nie dawno uwielbiał te chwile. Gdy się budził, a u jego boku spokojnie spał brązowooki. Jak wracał do mieszkania po całym dniu jeżdżenia z ekipą po mieście. Zmęczony nie myślał już o niczym innym, tylko o tym, żeby się położyć i zasnąć przytulonym do Gregory'ego. Jednak tym razem jest inaczej.
Jest spanikowany tym, co widzi i z całych sił próbuje sobie przypomnieć wydarzenia z zeszłej nocy. Jednak nic mu nie przychodzi do głowy. Miał iść do klubu, żeby całkowicie zapomnieć o Montanhie, a wylądował z nim w łóżku. Po prostu gorzej być nie mogło. Załamany opadł z powrotem na materac, pod który z chęcią by się zakopał. Tej nocy mógł być to każdy, ale musiało trafić na bruneta. Wiedział teraz tylko jedno, że nie może tu zostać. Musi wyjść, nim policjant się obudzi. Sama myśl o konfrontacji ze starszym, przyprawia go o ciarki. W końcu podniósł się do siadu, a pościel osunęła się z jego nagiej klatki piersiowej. Oparł łokcie o nogi, a jedną dłonią chwycił za wciąż bolącą głowę. Drugą zaś wplątał w swoje siwe włosy, przy tym mocno je ciągnąc. Powoli cały szok i przerażenie z niego schodziło i zastępowało je zdenerwowanie. Był zły na siebie, że dopuścił do takiej sytuacji. Obejrzał się ponownie na Gregory'ego, który obrócił się w jego stronę. Pojedyncze kosmyki jego brązowych włosów opadały mu na czoło. Wargi lekko rozchylona, a Knuckles musiał przyznać, że tęsknił za tym widokiem. W tym momencie chciałby, żeby było jak dawniej, lecz musiał szybko odgonić te myśli. Chłodny powiew wiatru otulił jego ciało, a wraz z nim do jego uszu dobiegło ciche westchnięcie. Zacisnął mocniej powieki, dając sobie do zrozumienia, że brązowooki właśnie się obudził, a to był ostateczny znak do wstania.
Odkrył ciepły materiał ze swoich i zsunął się na krawędź łóżka. W tym momencie nie czuł się zbyt komfortowo, więc błyskawicznie zerwał się na równe nogi. Zza pleców usłyszał ponownie szmery pościeli, ale postanowił to zignorować, aby jak najszybciej odnaleźć swoje ubrania. Chociaż ból głowy mu nie ułatwiał, gdyż zaczęło mu się również kręcić w głowie. Porozwalane ciuchy po całej podłodze też są wyzwaniem, żeby znaleźć swoje. W tym samym momencie Montanha w końcu zdecydował się rozpocząć nowy dzień. Otworzył oczy, ale podobnie jak złotooki od razu jego uwagę zwrócił ból głowy. Jednak Gregory w podrównaniu do Erwina, woli od razu zająć się bólem, niż z tym zwlekać. Dłońmi przetarł swoją zaspaną twarz, lecz po tym jego wzrok przykuła osoba, która pośpiesznie krąży po jego pokoju. Zmarszczył brwi. nie będąc pewnym, czy nie ma czasami halucynacji. Ponownie przetarł swoje oczy, jednak to co widział przed sobą, okazało się prawdą. Jego wzrok się wyostrzył i dokładniej się przyjrzał sytuacji. Nie ciężko było się zorientować, co się wydarzyło. Uniósł się ostrożnie do siadu, aby nie zakręciło mu się w głowie. Swoim wzrokiem podążał na roztrzepanym Erwinem, który krążył po sypialni w poszukiwaniu bokserek. Dokładnie skanował jego nagie ciało, od którego wręcz nie mógł oderwać spojrzenia. Za długo się jednak nie nacieszył widokiem, gdyż siwowłosy w końcu znalazł bieliznę, która w pośpiechu założył. Od samego początku gdy tylko wstał, czuł wręcz wydrążające w nim dziurę spojrzenie brązowych tęczówek. Najchętniej uciekłby teraz stąd jak najszybciej, jednak wiedział, że musi się z nim skonfrontować. Nabrał głęboki wdech i obrócić się w stronę starszego. Ich wzrok się skrzyżował, a w ich oczach można było zauważyć zwykłą tęsknotę. Choć żaden z nich by tego nie przyznał.
it's over
Zacznij od początku