XVII. Pie*****ni Ślizgoni

Zacznij od początku
                                    

- To zupełnie nie o to chodzi! - odpowiedziała wzburzona - Będziemy się teraz unikać i udawać, że nic się nie stało?

Odpowiedział tym samym spokojnym głosem, który wyprowadził ją z równowagi:

- Nic się nie stało Granger.

Zatrzęsła się i powiedziała z wściekłością:

- Masz doświadczenie, prawda? W udawaniu, że nic się nie stało... Ani w czasie wojny, podczas której narażałeś się każdego dnia, czy teraz ... w udawaniu, że NIC się nie dzieje i nikt nie chce Cię zabić...  zazdroszczę, że nic nie czujesz.

Ponieważ nie zaszczycił jej nawet słowem, pokręciła głową, patrząc na niego tak, jakby zobaczyła go pierwszy raz w życiu.

- Jesteś jeszcze człowiekiem dyrektorze?

Gdy była już u siebie i zamknęła powieki, starając się zasnąć, widziała tylko jego utkwione w nią prawie nieruchomo, czarne tęczówki. Spojrzenie, którym obdarza się kogoś obcego, obojętnego i zupełnie nieważnego.

***

Dni mijały w codziennym, szkolnym rytmie, a Hermiona z całych sił starała się znienawidzić Severusa Snape'a.

Tego dnia "Prorok Codzienny" przyniósł informację o zamordowaniu pracownika Departamentu Tajemnic, Philipa Murray'a, który w czasie wojny był jednym ze śmierciożerców, którzy odeszli od Czarnego Pana i sprzeciwili się jego panowaniu.

Hermiona, która podczas ostatniego tygodnia, starała się unikać nawet patrzenia w stronę Snape'a, teraz na chwilę zapomniała o swoim postanowieniu, odwróciła się i obserwowała, jak czyta artykuł na pierwszej stronie "Proroka". W przeciwieństwie do reszty nauczycieli, nie wyglądał na specjalnie poruszonego.

- Ciekawe jak szybko aurorzy wyłapią mordercę - zastanawiał się głośno Emmanuel Jones, a McGonagall mruknęła:

- I czy będzie to śmierciożerca.

- Chyba nie sądzisz Minerwo, że to możliwe? Biuro Aurorów regularnie przetrząsa domy wyznawców Sam Wiesz Kogo - powiedział Jones - informują o tym w praktycznie każdym wydaniu "Proroka Codziennego".

- To, że się chwalą, nie znaczy, że faktycznie trzymają rękę na pulsie - powiedziała z namysłem McGonagall, a Hermiona po raz kolejny w życiu pomyślała, że profesor transmutacji jest jedną z najmądrzejszych osób, jakie zna.

Gdy zaczęła trzecią tego dnia lekcję, do sali wszedł jeden z jej uczniów, Bill Novak, który przekazał, że po zajęciach, dyrektor oczekuje jej w swoim gabinecie.

Jej serce załomotało przez nagłą nadzieję, która rozlała się po całym ciele, ale ze wszystkich sił, starała się opanować. Do końca lekcji walczyła z narastającym uczuciem ekscytacji, a gdy tylko nadszedł czas, udała się do jego gabinetu i przybierając obojętną minę, zapukała do drzwi, które zostały niemal natychmiast otwarte.

Zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, on zaczął:

- Potter i Malfoy chcą się spotkać na Grimmauld Place.

Uczucie nadziei niemal natychmiast zamieniło się w ciężar, który spoczął na samym dnie jej żołądka. Kiwnęła głową i razem z dyrektorem weszła w płomienie.

*

Po wyjściu z kominka Harry'ego, rozejrzała się z wahaniem i od razu zauważyła zmiany, jakie zaszły w mieszkaniu. Część mebli została usunięta, sprawiając, że wnętrze wydawało się przestronne i jasne, a w domu panował zadziwiający porządek. Gdy upewniła się, że nie pomylili adresu, zaczęła zastanawiać się, czy to powrót Stworka tak zmienił Grimmauld Pace 12. Po chwili usłyszała, jak ktoś zbiega ze schodów i w pierwszym momencie spodziewała się zobaczyć ulatniającego się kochanka jej przyjaciela, ale jeden rzut oka na schodzących na dół Malfoy'a i Harry'ego, szybko uzmysłowił jej, że pewna era dobiegła już końca. Mężczyźni przywitali się z gośćmi i razem z nimi udali się do salonu, gdzie usiedli wokół dębowego stołu. Hermiona spostrzegawcza jak zwykle, zauważyła, że koszula Harry'ego jest założona na drugą stronę, a włosy rozsypują się w jeszcze większym niż zwykle nieładzie. Poza tym jej przyjaciel prezentował się świetnie, a Malfoy, wytworny i lekko wycofany, wyglądał jak zwykle nieskazitelnie. Uśmiechnęła się w duchu i zajęła miejsce przy stole.

Po zakończeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz