252 19 9
                                    

każdemu, kto ma ochotę utopić w kadzi kwasu solnego ''te dobre'' bohaterki przystawiające się do protagonistów

oraz panu od 'sweetly gay love'; だいすきです

    Anastazja nie była zadowolona, kiedy ten młody Raskolnikow, jak dotąd nie sprawiający większych problemów i zajmujący się własnymi sprawami, wrócił do swojego ciasnego, zatęchłego mieszkanka znacznie później, niż zdarzało mu się to zazwyczaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    Anastazja nie była zadowolona, kiedy ten młody Raskolnikow, jak dotąd nie sprawiający większych problemów i zajmujący się własnymi sprawami, wrócił do swojego ciasnego, zatęchłego mieszkanka znacznie później, niż zdarzało mu się to zazwyczaj. Przelotem mruknął jej coś o jakichś Marmieładowach, dorożkach, Bóg wie czym jeszcze, przemknął jak cień na swoje poddasze tak, żeby tylko nie dać nikomu znaku swojej obecności i dokładnie, cicho zamknął za sobą drzwi, tak jak zamyka się wieko od trumny wisielca (mało to legend o tym, że powstając z martwych takowy stanie się jeszcze gorszy, niż za życia? Ostrożność chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziła). Od pewnego czasu, coś podpowiadało jej, żeby zaparzyć kubek herbaty w samowarze, wspiąć się z nim po schodach i używając gorącego napoju jako wyborowej karty przetargowej, namówić Rodię do wyjaśnienia co, u licha, ostatnio się z nim działo. A działo się, i owszem, niepokojąco. 

    Wrócił kilka dobrych dni temu jakiś niewyraźny, strzelał oczyma na boki i zapadł na dobre, żeby nazajutrz obudzić się z paskudną gorączką. Dostał też wtedy wezwanie na posterunek, złożyć bodaj zeznanie w sprawie lichwiarki, której był klientem. Od tego właśnie czasu jakieś nieokreślone lęki przemykały mu przez całość fizjognomii, mięśnie napinały się, jakby gotował się, biedak, do jakiejś ucieczki, coraz nieregularniej też wychodził i wracał do siebie, do ciasnego mieszkanka. Z Dunią i matką też wydawało się, że nie chciał zbytnio podtrzymywać rozmów, szczególnie od czasu dyskusji o owym Łużynie. I o ile dobrze rozumiała, dlaczego z tymi wszystkimi śledczymi wolał nie dyskutować, tak trzymanie na dystans tych dwóch chcących się o niego zatroszczyć kobiet (właściwie trzech, jeżeli liczyć też ją samą) przedstawiało się dość dziwnie. Przecież słał siostrze i matce listy, zawsze uprzejmie odpowiadał na wszelkie zapytania kiedy Anastazja przynosiła mu zupę, herbatę, cokolwiek, może i samemu nie zagajał konwersacji, ale też ich celowo nie kończył! Tak więc owszem, zachowanie młodzieńca teraz odbiegało od normy zdecydowanie i ta poczwiwa kobieta, Anastazja, naprawdę chciałaby dowiedzieć się, co takiego się z nim stało, jednak z wrodzonej ostrożności wolała na razie nie poruszać tematu. Jeżeli było to istotne, Rodia zapewne sam się wyjaśni, a jeżeli nie, to nie było sensu dociekać. Przecież istniała możliwość, że znowu chodziło o jakiś artykuł i dlatego tak snuł się z kąta w kąt. Bądź co bądź, lepszym byłoby to, niż gdyby wplątał się faktycznie w coś groźnego na tyle, że policja miałaby się nim realnie zainteresować. 

    Jaka to szkoda, że przeczucia służącej gospodyni nie zawsze okazywały się prawidłowe, a Rodion Romanowicz naprawdę dokonał czegoś, co w teorii wystawiało go na niebezpieczeństwo. To jest, wystawiłby, gdyby nie to, że wszystko dokładnie zaplanował i przecież nie było szans, żeby jednostki mniej inteligentne, wybitne niż on sam dały radę odkryć cokolwiek z jego udziału. Krwi z własnych ubrań się pozbył, siekiery już nie miał, a i odebrane starej kosztowności ukrył pieczołowicie i wiedział, że nie zostaną odkryte, do tego nie był pierwszym podejrzanym, bo przecież miała wielu innych klientów, dużo bardziej zadłużonych. Co tam on i jego marne zegarki, mierne rubelki…! Zbrodnia była doskonała, bo plan, jego wykonanie przebiegło nienagannie, jedynym potknięciem była ta Lizawieta, czy jak jej było, aczkolwiek to jeszcze bardziej wykluczało go z kręgu podejrzanych, bo mogło sugerować zabójstwo z jakiegoś afektu, trywialność doprawdy, osobiste porachunki z siostrami. Niczego takiego Raskolnikow nie miał, więc dlaczego miałby stać się podejrzanym? 

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝐌𝐎𝐑𝐄𝐒. "𝐳𝐛𝐫𝐨𝐝𝐧𝐢𝐚 𝐢 𝐤𝐚𝐫𝐚" 𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭 🎉
𝐌𝐎𝐑𝐄𝐒. "𝐳𝐛𝐫𝐨𝐝𝐧𝐢𝐚 𝐢 𝐤𝐚𝐫𝐚" 𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz