Zamknąłem oczy, gdy blondyn zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Czułem się brudny i marzyłem, by to okrucieństwo skończyło się jak najszybciej. W głowie błagałem, by ktoś zauważył co się dzieje i przyszedł uratować mnie od tego oblecha.
I chyba miałem szczęście, ponieważ po chwili poczułem jak chłopak mnie puszcza, delikatnie mnie popychając do tyłu. Odetchnąłem z ulgą wiedząc, że to już koniec.
Spojrzałem na mojego bohatera, którym jak się okazało był Jisung. Wyglądał na naprawdę wkurzonego. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, tak samo jak jego dłonie. Oddychał głośno, patrząc że złością na blondyna, który aktualnie podnosił się z podłogi.
— Mogę wiedzieć co ty robisz? — spytał chłopak, podchodząc szybkim krokiem do Hana.
— Chyba ja powinienem Cię o to spytać — wycedził przez zaciśnięte zęby, podchodząc jeszcze bliżej blondyna — Zostaw w spokoju mojego chłopaka, bo inaczej ci przyjebie — dodał po chwili, a mnie zatkało.
On nazwał mnie swoim chłopakiem?
Spojrzałem zaskoczony na Jisunga, który nie zwracał na mnie uwagi, dalej patrząc z mordem w oczach na chłopaka przed nim.
Poczułem jak robi mi się ciepło, a oddech delikatnie przyspiesza. Chciałem piszczeć. Mało brakowało, bym rzucił się do biegu i skoczył na granatowowłosego, piszcząc mu do ucha i mówiąc, jak bardzo go kocham.
Czułem te słynne motylki w brzuchu, gdy odtwarzałem w głowie jego słowa. Jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie w każdej chwili coraz głośniej sprawiając tym samym, że dostawałem szału.
Chciałem, by nazywał mnie swoim chłopakiem przy każdym i w każdej sytuacji. Byłbym wtedy tak bardzo szczęśliwy..
Przyglądałem się z uśmiechem chłopakowi, który tak bardzo namieszał w moim życiu, jednak zmienił je o 180°.
Nagle blondyn, który do tej pory stał spokojnie, doskoczył do Jisunga, uderzając go z pięści prosto w lewy policzek. Niższy zachwiał się delikatnie, jednak dalej stał na nogach.
Ruszyłem by pomóc Jisungowi, jednak zatrzymał mnie uścisk na nadgarstku. Odwróciłem się by zobaczyć, kto śmiał mnie dotknąć i okazało się, że był to mąż mojej cioci.
— Nie warto, Minho. Zauważyłem, że Han jest silny, więc nie musisz mu pomagać. Jak już, to będziesz mógł później sprać tego typa — puścił mi oczko, puszczając mnie. Kiwnąłem jedynie głową, odwracając się w stronę dwóch chłopaków.
Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem widok przede mną. Jisung siedział okrakiem na leżącym blondynie, który próbował mu się wyrywać. Han nie zadawał ciosów większemu, jednak trzymał mocno ręce chłopaka nad jego głową.
Nie spodziewałem się, że niebieskowłosy jest zdolny do czegoś takiego. Jego postura jest drobna, nie widać u niego wielkiej ilości mięśni, więc nigdy bym nie powiedział, że byłby zdolny powalić na ziemię dwa razy większego od siebie.
Na sali zrobiło się cicho, a jedyne co było słychać, to głośne oddechy dwójki chłopaków na środku parkietu.
Stałem, nerwowo przechodząc z jednej nogi na drugą, przyglądając się zaistniałej sytuacji. Martwiłem się o Jisunga. Bałem się, że jednak pijany chłopak znajdzie w sobie więcej siły i wyrwie się Hanowi, by kolejny raz mu przyłożyć.
Nagle na środku sali pojawiło się dwóch chłopaków, którzy zdjęli Jisunga z chłopaka i podnieśli go, po czym jeden z nich uderzył go w tył głowy otwartą ręką.
— Idioto, wiedziałem żeby nie dawać ci alkoholu. Zawsze musisz się w coś wpakować! — krzyknął do niego, po chwili odwracając się w stronę młodszego — bardzo cię za niego przepraszam, zawsze jest agresywny gdy wypije — ukłonił się, na co Han tylko skinął głową.
CZYTASZ
Rivals - Minsung
FanfictionGdzie Minho i Jisung są w przeciwnych elitach, a gdy Lee dowiaduje się o śmierci rodziców Hana, coś w nim pęka i stara się zbliżyć do młodszego o rok chłopca. Udaje mu się dość szybko zyskać zaufanie Jisunga, co niezmiernie go cieszy. Główny Ship ~...
To twój chłopak?
Zacznij od początku