Przez następne kilka godzin San krążył samotnie po ogrodzie myśląc nad tym, co powinien zrobić. Nie wiedział, czego oczekiwał od niego Seonghwa. Może nie powinien przyjmować propozycji króla?

Jego zmysłami znów zawładnął znajomy zapach. Teraz, dzięki dziwnemu trunkowi, który dał mu Hongjoong, był w stanie normalnie funkcjonować. Rozejrzał się jednak wokół w poszukiwaniu źródła, oczekując ujrzeć gdzieś sylwetkę księżniczki. Co jednak nieco go zmieszało, to fakt, że obok nie znalazł dziewczyny, a ku niemu zmierzał właśnie książę.

Co jest grane?

Przypominając, ukłonił się nisko, by okazać szacunek, ale wtedy usłyszał tylko cichy śmiech.

Chyba najpiękniejszy jaki słyszał...

- Daj spokój. - książę dotknął jego ramienia, zmuszając go, by się wyprostował. - Nie musisz mi się kłaniać, kiedy jesteśmy sami.

- Ale wasza wysokość...

- Jesteśmy w tym samym wieku. Mów mi Wooyoung.

Na policzki Sana wstąpił rumieniec na myśl, że mógłby tak bezczelnie zwracać się do księcia po imieniu. Ale skoro sam tak mu nakazał...

- D-Dobrze... W-Wooyoung. - książę prychnął cicho na jego nieśmiałość.

- Za to ty jesteś San, prawda? - wyższy przytaknął krótko. - Nie musisz przyjmować propozycji mojego ojca, jeśli nie chcesz. To tylko propozycja.

To nie tak, że nie chciał. Po prostu wahał się, czy będzie odpowiedni i bał się, co się stanie kiedy zawiedzie. Idąc obok Wooyounga powoli przyzwyczajał się do słodkiego zapachu i wtedy naszła go myśl. Skoro Wooyoung tak na niego działa, to jest omegą. Ale czy to działa również w drugą stronę? Czemu książę zachowuje się całkowicie normalnie?

- Wierzysz w plotki? - spytał niepewnie. Nie wiedział na ile może sobie pozwolić w rozmowie z chłopakiem.

- Słyszałem już kiedyś o kimś podobnym. Też mówili, że czarował. - zaśmiał się cicho. - Ale nie wierzę w takie bajki. Może masz talent i pasję, ale nie sądzę, byś czarował.

- Co jeśli okaże się, że nie tego oczekiwał twój ojciec? Jeśli będzie zawiedziony?

- Nie bez powodu tu jesteś. Po prostu uwierz w swoje umiejętności. Poza tym, nie musisz się na nic zgadzać. Jak dla mnie walka to żadna frajda. - wyznał szczerze, a San odważył się podnieść wzrok na jego twarz. - Co jest fajnego w tych wszystkich turniejach? Czy ludzie naprawdę lubią cierpieć?

- Możesz mieć takie spojrzenie. - zaśmiał się San. - Ale kiedy walczę, czuję niesamowitą ulgę w środku. Wysiłek fizyczny pozwala mi się odprężyć. No i kocham uczucie posiadania miecza i posługiwania się nim.

- Chyba nigdy tego nie zrozumiem. - westchnął Wooyoung. San był pod wrażeniem jego urody. - Ale nie będę cię namawiał, byś rezygnował. Decyzja należy do ciebie.

- Czy jeśli zgodzę się i król przyjmie mnie do szkoły, będziemy się częściej widywać? - zapytał ostrożnie, obawiając się, czy jego pytanie nie było zbyt odważne.

- A chciałbyś widywać mnie częściej? - uśmiechnął się książę.

Serce Sana zabiło niczym ogromny dzwon, powodując dziwne uczucie. Nigdy nie doświadczył czegoś podobnego.

- Byłoby miło... - mruknął odwracając speszony wzrok.

- Będąc tutaj jest bardzo prawdopodobne, że się zobaczymy. Często tu bywam. Dlatego mam nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie.

- Też mam taką nadzieję...

Wooyoung odszedł powoli, nie żegnając się nawet z Sanem, co ten uznał za nieco dziwne, ale przecież nie zamierzał za nim krzyczeć. Zamiast tego skierował się do wyjścia z ogrodów, czując stado motyli fruwających w jego brzuchu.

Zszedł ścieżką w dół z rozmarzonym uśmiechem, nie mogąc wybić sobie z głowy wizerunku księcia. Jak to możliwe, że mężczyzna był tak piękny?

W końcu znalazł się w mieście, gdzie jak zawsze panowało zamieszanie i gwar. Sanowi podobał się ten klimat. Przebywanie wśród ludzi uważał za doświadczenie, którego mu brakuje i mógł się tutaj wiele nauczyć.

Zatrzymał się widząc wychodzącego mu naprzeciw Seonghwę. Uśmiechnął się delikatnie i podszedł bliżej niego, zrównując się z nim.

- Król chce, bym zaprezentował przed nim swoje umiejętności walki. Mogę nawet wstąpić potem do szkoły i starać się o stanowisko w jego armii. - powiedział z dumą.

- To dobrze. - przyznał wyraźnie dumny, ale też zaniepokojony. - Hongjoong wspominał, że źle się czułeś... Czy chciałbyś o tym porozmawiać?

- Cóż... Owszem. Jest coś, o co chcę zapytać.

- A mianowicie?

- Książę jest omegą, prawda?

- Hm? Tak, ale czemu nagle o tym wspominasz?

- Hongjoong wyjaśnił mi moją reakcję na jego zapach. Z początku myślałem, że to księżniczka. Pierwszy raz spotykam się z męską omegą.

- Naprawdę? - Seonghwa był wyraźnie zdziwiony tym wyznaniem.

- Rozmawialiśmy tuż po tym, jak Hongjoong zostawił mnie samego.

- Rozmawiałeś z księciem?!

- Pojawił się z nikąd, sam zaczął rozmowę... Ale był taki piękny...

- San, chyba nie muszę ci mówić, że nie jest to odpowiednie, byś żywił jakiekolwiek uczucia do księcia?

- Tak, ale... Właściwie dlaczego? Co jest w tym złego?

- Myślę, że nie zostaniesz zaakceptowany przez króla jako partner księcia.

San westchnął niezadowolony. Nie mówił, że czuł coś do Wooyounga, w końcu widzieli się dziś pierwszy raz, ale nie mógł oprzeć się myśli, że chciałby go widywać częściej.

...

a/ Zgadnijcie kto zdał prawko ༎ຶ⁠‿⁠༎ຶ

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz