1
Luca nie lubił wielu rzeczy w swoim życiu, ale w pierwszej dziesiątce znajdowała się kasza. Jakże on nie znosił kaszy. Była podstawą jego przetrwania odkąd tylko sięgał pamięcią, więc teoretycznie coś tak znanego powinno być mu obojętne, nie wzbudzać specjalnych emocji jak na przykład proces sznurowania butów, a jednak – całym swoim jestestwem, nie znosił kaszy. Kolor kaszy wzbudzał w nim odrazę, zapach rozpoznałby nawet stojąc po kolana w gównie, a smaku nie zapomni już raczej do śmierci, która może nadejść szybciej niż powinna, jeśli czegoś nie wymyśli.
W cholernym Miri padał deszcz, a on stał na progu paskudnej rudery, która była utrzymywana w tak fatalnym stanie, że żaden człowiek nie powinien być dopuszczony do wchodzenia do niej, a tym bardziej zatrzymywania się na noc podczas marcowej burzy.
Jego włosy były tak mokre, że pewnie gdyby zamoczył głowę w kałuży znajdującej się obok, nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Jego ubranie było tak przemoczone, że prawdopodobnie o wiele lepiej by było gdyby w ogóle je zdjął. Brązowy płaszcz, który wyszarpał od trupa kilka tygodni temu nie okazał się tak przydatny jak powinien i dodawał ciężaru jego ramionom, które drżały tak przeokropnie, że gdyby dodać jeszcze odrobinę siły elektrycznej, nadawałyby się do przeprowadzenia elektrowstrząsów.
– Masz pieniądze? – zapytała kobieta uchylając drzwi i spoglądając na niego krytycznie.
Nie odpowiedział od razu, ścisnął łokcie bliżej ciała, skrywając ręce w połach płaszcza i odwrócił wzrok w kierunku pustej ulicy. Nie miał – to było jasne.
– On by się nie dowiedział – powiedział błagalnym tonem, który sam mu się wymsknął. – Jutro bym jakoś skombinował te pieniądze. Niczego nie potrzebuję, mogę usiąść pod samymi drzwiami i przed wschodem słońca by mnie nie było...
– Luca – syknął znajomy mężczyzna, eryjczyk, którego imię zapodziało się gdzieś
w jego pamięci, pojawiając się za kobietą i odpychając ją na bok. – Wiesz jakie są zasady. Wpuszczając ciebie bez opłaty, nie ryzykujesz tylko ty, ale my wszyscy. Co robiłeś cały dzień?Miał słaby dzień. Poza tym był naiwny i wierzył, że znajdzie pracę. Był eryjczykiem, nie miał nazwiska, nie miał żadnej rodziny ani edukacji. Przynajmniej jego przykre eryjskie imię było najbardziej pospolite jak się dało i oznaczało kogoś z Luciany. Luciana była świętym, starożytnym miastem, które zaginęło jak wszystkie miejsca związane z kulturą Ery. Nie dało się mieć chyba mniej znaczącego imienia będąc eryjczykiem niż imię oznaczające kogoś pochodzącego z jednego z wielu świętych miast.
Poza tym, że był naiwny, był też przemoczony, zziębnięty i przeraźliwie głodny. Przez dwa dni zjadł tylko kilka łyżek rozgotowanej kaszy. Był przemęczony i zdesperowany. Wiedział, że nie da rady czuwać przez kolejną noc siedząc w jakiejś alejce. Jeśli jakikolwiek patrol znalazłby go na zewnątrz po zmroku, wedle prawa mógł go zastrzelić, a on nie miał
w sobie więcej sił, żeby prześcignąć nawet grubego policjanta. Wiedział też, że nawet jeśliby udało mu się uniknąć patrolu i zaszyć choćby pomiędzy śmietnikami w zaułku lub za magazynem jedynej apteki w okolicy, z całą pewnością, rano obudziłby się chory, a nie mając sił ani żadnych możliwości na zdobycie suchych ubrań, nie mówiąc już o lekach – pewnie umarłby, bo niby kto mógłby mu pomóc? Taka była jego rzeczywistość i cieszył się, że mimo wszystko nie był skończonym idiotą, jeśli to, że jeszcze żył, było jakimkolwiek świadectwem.Jednak teraz znalazł się w sytuacji beznadziejnej. Musiał znaleźć miejsce na noc, a to naprawdę nie była jego wina, że nie miał pieniędzy. Każdy jego pokroju miewa gorszy dzień
i nie znajduje przy sobie ani numa. Niestety dla większości taki obrót oznacza tragiczne konsekwencje. On nie był jeszcze gotowy, żeby odpuścić, co wcale nie znaczyło, że miał jakikolwiek plan czy sposób. W tamtym momencie nie miał nic oprócz chęci do życia.
CZYTASZ
Galimatias - Imię za życie
RomanceNie ma niczego ważniejszego niż imię... Luca robi, co może żeby przetrwać. Porzucony, samotny i zagubiony może polegać tylko na sobie, a kiedy zawodzi sam siebie oddaje swoje ciało za ciepły posiłek i łóżko. Jednak wszystko się zmienia, gdy Ronin...
Galimatias - wprowadzenie - 1
Zacznij od początku