Kocham przerwę obiadową, ponieważ uczniowie masowo idą do stołówki ewentualnie na dwór dzięki czemu korytarze są prawie całkowicie puste. I to mi odpowiada. Cisza, spokój, bra-
Nagle ktoś zagrodził mi drogę i popchnął na ścianę po czym spoliczkował.
-"Przez ciebie idioto Jaemin ma przejebane"- usłyszałem ostry ton Yuty.
Zerknąłem na Japończyka. Na moje nieszczęście obok niego stoi jeszcze Suh.
No po prostu super.
-"Co się tak lampisz?"- długowłosy szturchnął mnie w ramie, w to ranne.
Syknąłem z bólu.
Kurwa mać jak ja nienawidzę tej rany.
Zaśmiali się. -"Miałeś rację mówiąc że ten dzieciak ma rany na całych rekach"- Nakamoto zwrócił się do swojego towarzysza.
Jeden z nich złapał boleśnie moją żuchwę i podniósł zapewne abym na nich patrzył.
-"Wracając, to nie sądzisz że byłoby to widowiskowe gdyby Jaemin wbił ci nóż w krtań na korytarzu?"- zapytał czarnowłosy.
Przez te słowa zacząłem się naprawdę bać. Nie wiem do czego ta dwójka może być zdolna.
-"Ale oczywiście musiał wtrącić się Bang Chan"- Johnny przewrócił oczami. -"Wy macie jakąś umowę że on ciebie broni? Za każdym razem kiedy nie było Hwanga to on chodził za tobą jak jakiś ochroniarz"- westchnął. -"Czemu go wykorzystujesz?"- spytał.
Milczałem.
-"Odpowiedz jak o coś pytam!"- podniósł głos.
-"..N-nigdy bym go nie wykorzystał. Chan Hyung jest po prostu dobrym człowiekiem"- odpowiedziałem. -"W przeciwieństwie do was"- dodałem kiedy dostałem przypływu odwagi.
Szybko jednak tego pożałowałem, bo Yuta kopnął mnie w dawniej skręconą kostkę.
-"Trochę szacunku do starszych"- nakazał brunet przez zaciśnięte zęby.
Nic sobie z tego nie robiąc straciłem dłoń blondyna na co on złapał za mój nadgarstek i wykręcił go.
Wbiłem sobie paznokcie w dłoń aby przypadkiem nie pisnąć.
-"Bang może i jest dobry, ale jest też naiwny. Można go łatwo wykorzystać, bo pomaga każdemu na prawo i lewo"- parsknął Japończyk. -"A ty za to masz słabą psyche"- zaśmiał się. -"Dzięki czemu przyjemnie się ciebie dręczy~"- dodał i gwałtownie pociągnął za moje włosy.
-"Teraz nie masz nic do powiedzenia?"- zapytał Johnny.
-"Naprawdę szkoda, że ciebie Jaemin nie zabił. Byłoby każdemu lepiej w życiu"- oznajmił Yuta.
-"Bez kitu"- jasnowłosy zaśmiał się. -"Czemu Hyunjin ciebie uratował?"- zerknął na mnie. -"Czy tak bardzo chce pokazać że mu 'zależy'?"- zrobił cudzysłów z palców.
Oni mają rację. Zawsze mięli rację.
-"..stop..."- wyszeptałem kiedy pojawił się ten głos.
Nakamoto szarpnął mnie za czuprynę. -"Co ty tam sze-"-
-"Yah! Nakamoto, Suh co wy kuźwa robicie?!"- podbiegł do nas Changbin.
Wyżsi obrócili się uprzednio mnie puszczając i popatrzyli na Bina zirytowani.
Po chwili parsknęli śmiechem. -"My? Tylko dajemy lekcję życia tej podróbce Koreańczyka"- odparł blondyn.
-"Mówi to Japończyk i Amerykanin"- Seo przewrócił oczami.
-"Nie przeginaj Seo. Czego chcesz?"- warknął Nakamoto.
-"Macie go zostawić w spokoju"- nakazał.
-"A jak nie to co nam zrobisz Seo?"- brunet spytał lekceważąco.
Bin sztucznie się zaśmiał. -"Ja może nic, ale nauczyciele to już co innego. Tymbardziej pan Min"-
-"Ty chyba nie?"- głos Suha stracił część pewności.
Niższy tylko pokiwał głową.
-"Cholera"- powiedzieli równocześnie i ulotnili się.
Wziąłem głęboki wdech aby się uspokoić.
-"Bok? Nic ci nie jest?"- spytał zmartwiony.
Skłam. Nie zawracj mu głowy. On i tak ma gdzieś to jak ty się czujesz.
-"Jest okay"- szepnąłem.
Starszy cicho westchnął i zamknął mnie w uścisku. Delikatnie się wtuliłem.
-"Często ciebie dręczą?"-
Na to pytanie lekko się spiąłem. -"Nie"- znowu skłamałem.
Proszę, nie pytaj o nic więcej.
Znowu kłamiesz~ Ty niewdzięczny dzieciaku. Jak zwykle robisz wszystko źle. Popełniasz tyle błędów.
-"Bokkie, co się dzieje? Wiem że coś jest na rzeczy i możesz mi powiedzieć"- zapewnił.
-"Jest okay Hyung"- uśmiechnąłem się sztucznie sam do siebie i opuściłem głowę.
-"Bin? Gdzieś ty pola- A tu jeste-"- obok nas pojawił się Chan. -"Felix?"- chłopak delikatnie podniósł moją głowę. Changbin wypuścił mnie ze swoich ramion. -"It's okay sunshine"- oznajmił blondyn i przytulił mnie mocno.
Znowu jesteś ciężarem. Znowu.
Wtuliłem się w niego dzięki czemu wreszcie poczułem się naprawdę bezpiecznie.
˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧˚✧ ₊˚ʚ♡ɞ ˚₊ ✧ ゚
♡San's perspective♡
Do sali wszedł Felix. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy w czwórkę rozmawiać.
Poczułem powiew wręcz lodowatego powietrza i to zimno nie minęło. Oprócz tego czuję jakąś złą obecność.
Rozejrzałem się po sali.
Okna są zamknięte. Czyli ktoś a raczej coś tu jest.
Niezauważalnie potarłem szafir na naszyjniku. Gwałtownie nabrałem powietrza widząc demona.
O nie..
Przyjrzałem się zjawie. Jest jakby narysowany, kontur jest bardzo niewyraźny i nierówny. Oczy białe wielkości oczodołów. Ma czarne, kościste i złożone skrzydła pokryte krwią. Aura wokół niego jest bordowo-czarna.
I to po aurze wiem, że to Inner demon. Najgorzszy demon jaki może kiedykolwiek przyczepić się do człowieka.
Zacząłem się stresować, bo co on tu robi do jasnej?
Ciemna postać stoi zaraz za Lixa i uśmiecha się szeroko. Co chwila pochyla się na jego uchem i coś szepcze.
Doznałem olśnienia.
Felix ma demona.
-------------------------------
.
.
.
.
.
.
.Dziękuję bardzo za 500 gwiazdek <33
Naprawdę cieszy mnie to, że ktoś to serio czyta i uważa to może nawet za ciekawe.
Więc no
Love ya c:
CZYTASZ
Please don't save me again |Chanlix|
Fanfiction-"Dlaczego mnie powstrzymałeś?"- to pytanie słyszał za każdym razem. Zawsze też padała ta sama odpowiedź. Już tyle osób uratował, więc tym razem też tak będzie. Pomoże mu ujrzeć barwy w życiu i będzie szczęśliwy, jak reszta. Tylko... Życie nie zaw...
~41~
Zacznij od początku