Rozdział 188: Wyzwanie dwóch sił

Zacznij od początku
                                    

      – Generale! – Ktoś taki jak Sun Jingwei, czyli potężny mężczyzna, był tak przejęty niepokojem, że prawie gorzko się rozpłakał. – Nie przesadzam. Xiao Hai naprawdę nic nie jadł ani nie pił! Gdyby zachowywał się ostro, ale małostkowo, tak jak wcześniej, byłoby dobrze. Ale tym razem naprawdę ci się przeciwstawił!

      Wojskowy ryknął z wściekłości:

      – Więc niech tam umrze!

      Smutne spojrzenie podwładnego obserwowało uważnie Gu Wei Tinga przez długi czas, aż ponownie odezwał się słabym głosem.

      – Generale, jeśli nie wydałeś mi rozkazu, nie mam odwagi pochopnie tam zejść. Więc na razie nie wiem, jaki jest stan Xiao Haia. Zupełnie nie wiem. – Kiedy ostatnie słowo opuściło jego usta, Sun Jingwei z ciężkim sercem wyszedł z pokoju przełożonego.

      Gdy Gu Wei Ting w końcu wstał, nagle poczuł zawroty głowy. Tylko pozostając nieruchomo przez jakiś czas, był w stanie utrzymać równowagę i uzyskać właściwy spokój. On też nie spał od trzech dni i dwóch nocy. Prawdę mówiąc, powodem, dla którego celowo odesłał Sun Jingweia i celowo nie okazywał zainteresowania sprawą swojego syna, było przeświadczenie, że jego oficer jak mógł, zaopiekował się chłopakiem. Każdej nocy, kiedy leżał w łóżku, myślał, że Gu Hai okrywał się tam wilgotnym kocem i miał choć trochę ciepła, gdy spędzał kolejny dzień w tym ciemnym tunelu. Ani razu nie pomyślał, że ten uparciuch od samego początku ani razu nie skorzystał z oferowanej mu pomocy.

      Po kilkukrotnym okrążeniu pokoju, generał w końcu zatrzymał się w miejscu, gdzie znajdowało się wejście do tunelu. Pochylił się i uważnie nasłuchiwał dochodzących z wnętrza odgłosów ruchu. Nawet ktoś tak wyczulony jak on nie był w stanie wykryć żadnych dźwięków. Tak bardzo, że nie było słychać nawet pojedynczego oddechu.

      Nagle uniósł dywan zakrywający wejście do tunelu i zwinnie wcisnął się do środka. Podczas schodzenia przykucnął i szybko ruszył do przodu, odkrywając nieopodal ciało leżące na ziemi. Na ten widok głowa Gu Wei Tinga stała się pusta; potknął się niemal o własne nogi. Niezliczoną ilość razy uderzał plecami o ściany tunelu, powodując, że wilgotna ziemia ocierała się o jego dobrze wyprasowany mundur. Gdy podszedł bliżej, mógł w końcu zobaczyć oddech Gu Haia. W tym momencie odzyskał nieco spokój, a jego roztrzęsione serce wróciło do normalnego rytmu.

      Ponieważ w tunelu nie było światła, nie mógł wyraźnie zobaczyć twarzy syna. Chociaż bez trudu wyczuł, jak wyziębiony jest nastolatek, gdy tylko go dotknął. Sun Jingwei miał rację, chłopak nic nie jadł ani nie pił, nie miał też żadnego okrycia. Nic nie oddzielało młodego ciała od wilgotnej ziemi. Ubranie Gu Haia zawilgotniało od ściany tunelu. Było w opłakanym stanie, aż wokół unosił się lekki zapach pleśni.

      Generał sięgnął po rękę nastolatka. Była bardziej niż zimna; uczucie tak różne jak noc i dzień od ciepłych dłoni, które ściskały go tamtej nocy nie tak dawno temu. Wyczuwając kogoś w pobliżu, Gu Hai wyciągnął rękę i chwycił ojca. Nawet w takim stanie siła uścisku jego syna nie była tak słaba i apatyczna, jak sobie wyobrażał. Wręcz przeciwnie, otaczała go jakaś uparta moc, która wydawała się trudna do pokonania.

      – Tato... – zawołał mocnym i wyraźnym głosem.

      Poważne spojrzenie Gu Wei Tinga oplotło zmarnowaną postać chłopaka. I chociaż był wściekły i zmartwiony, przez jakiś czas do jego głowy napłynęła z powrotem odrobina racjonalności.

      – Wróć teraz ze mną i posłusznie wysłuchaj moich ustaleń. Wszystko, co wydarzyło się wcześniej... zapomnę o tym i nigdy więcej do tego nie wrócę.

Addicted [PL] TOM 1 Niepokój młodościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz