– Akurat nie pytałam ciebie, tylko Charlesa. – Przewróciła oczami.

– Auć, zabolało. Myślałem, że współpracownicy powinni o siebie dbać nawzajem. A nawet nie mogę liczyć na szklaneczkę wody. – Zrobił smutną minę i oczy jak kot ze Shreka.

Iverson zaśmiał się głośno i poklepał go po ramieniu. Chociaż on miał z tego ubaw, bo na pewno nie ona.

– Ja podziękuję. Nie mam za dużo czasu, więc nie będę przedłużać, dzieciaki – odparł z rozbawieniem.

Spojrzeli na siebie przez krótką chwilę. Pandorze wydawało się, że Lawrence coś wiedział. Po prostu czuła to w kościach, ale mogło być to mylne odczucie.

– O co ci chodzi? Na mnie nie patrz. – Uniósł ręce w geście obronnym.

Po chwili zniknął razem z Charlesem. Kobieta poszła jeszcze nalać sobie wody do szklanki i dopiero wtedy przyszła do salonu. Usiadła obok bruneta na kanapie.

– Dobra, gadaj szybko. Nie mam całego dnia – ponagliła mężczyznę.

Upiła łyk wody, wbijając spojrzenie w blondyna, który dalej się do nich szeroko uśmiechał. I właśnie to najbardziej nie pasowało Pandorze. Zwiastowało to jakieś kłopoty. Charles z natury wykazywał się ogromną sympatią, ale tym razem coś było na rzeczy. Albo już po prostu zwariowała w towarzystwie Farringtona. Najlepiej było zrzucić to na niego.

– Miałem wam o tym powiedzieć jak zapoznacie się z całą tą ich historią, a przede wszystkim z informacjami na temat Layli. Mogłem się spodziewać, że zaczniecie działać zdecydowanie szybciej. – Gdy się uśmiechał zmarszczki stawały się bardziej zauważalne. W szczególności w kącikach ust. – Musicie jakoś przekonać do siebie Laylę, coś zrobić, żeby poznała was razem. A nie tylko Pandorę. Lawrence nie może być tylko cieniem – wyjaśnił.

Kobieta zmarszczyła lekko brwi. Nic nie rozumiała. Miała nadzieję, że Iverson zaraz przejdzie do sedna.

– Dlaczego nie mogę być cieniem? Chronię Pandorę, a przy okazji uprzykrzam jej życie. Jest jakaś lepsza opcja? – parsknął.

Shelton spiorunowała go spojrzeniem, a ten jedynie uśmiechnął się łobuzersko, unosząc wyzywająco brew.

– Oczywiście, że jest – odparł z przekonaniem. – Możesz być tuż obok niej. Chcę, żebyście udawali małżeństwo. I mam wytłumaczenie dlaczego nie macie obrączek. Dość smutna historyjka, ale tylko na taką Layla złapie haczyk. Jest dość wrażliwą osobą, będzie wam współczuć, a to oznacza, że zaoferuje wam swoją pomoc.

Pandora w tej samej chwili, gdy Charles powiedział, że mają udawać zakochane małżeństwo upiła kolejny łyk. Jej źrenice się rozszerzyły, gdy zrozumiała w końcu wypowiedź Iversona.

– Że co, do cholery?! – wykrzyczała, a po chwili zaczęła się dusić.

Lawrence szybko zareagował. Poklepał ją parę razy po plecach, żeby jej przeszły duszności. Popatrzyli na siebie zszokowani.

– Charles, to jest już przegięcie pały – stwierdził. – Nie możemy się zgodzić na coś takiego. To wszystko zepsuje. Jak mamy udawać zakochanych, jak my za sobą nie przepadamy? Ona działa mi na nerwy bo jest cholernie sztywna, a ją denerwuje moje zamiłowanie do orzeszków. Nie dogadamy się.

– W takim razie, możecie obrócić to w śmieszne potyczki słowne. Znając życie to młoda Voss będzie to uważała za urocze. – Poprawił poły czarnej marynarki.

Pandora w to nie dowierzała i coraz bardziej żałowała, że się zgodziła na to wszystko, bo okazało się to największą głupotą świata. Umowa została podpisana, nie mogli się wycofać. Na dodatek w ten sposób spłacała dług u Charlesa, który już wiele razy jej pomógł. Czuła pieprzony obowiązek, żeby brnąć w to dalej, choć bardzo tego nie chciała.

Cursed Game Where stories live. Discover now