Podszedłem do Willa. Mężczyzna o złotej skórze i aureoli unoszącej mu się nad głową patrzył w oczy swojej uległej. Różowowłosa wróżka o imieniu Beatrice klęczała przed Willem i obciągała mu powoli, nie urywając kontaktu wzrokowego ze swoim panem. Owszem, w tym akcie chodziło o zaspokojenie Willa, ale przede wszystkim liczyło się tu zaufanie. Spojrzenia, jakie rzucali sobie Beatrice i Will mówiły same za siebie. Oboje byli w sobie szaleńczo zakochani i bezgranicznie sobie ufali. 

- Jesteś najpiękniejszą wróżką na tym świecie, skarbie. 

Beatrice uśmiechnęła się do Willa, zasysając policzki na jego kutasie. 

- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Jesteś sensem mojego istnienia.

Nie powinienem płakać ze wzruszenia w klubie grzesznych przyjemności, ale łzy i tak kłębiły mi się w kącikach oczu. 

- Nie mogę się doczekać, aż będziesz nosiła pod sercem nasze dzieci, Beatrice. Jesteś moja, a ja jestem twój. 

Może nie powinienem przypatrywać się ich intymnej scenie, ale skoro zabawiali się na oczach wszystkich gości w klubie, nie powinienem czuć się źle. 

Patrzyłem bezwstydnie na to, jak Lila połyka spełnienie swojego pana. Will pochylił się po wszystkim i wsunął palce we włosy swojej uległej. Złożył pocałunek na ustach Lili, skradając jej dech w piersiach. Lila odsunęła się od swojego ukochanego z rumieńcami na policzkach. Może sama nie została zaspokojona seksualnie, ale wystarczyło to, że zadbała o swojego pana. Cholera, jakże ja uwielbiałem ten mroczny świat. Miał swój niepowtarzalny urok. 

- Podejdź do nas, Neptunie. Przecież cię widziałem. Rzucasz się w oczy z tym swoim pokaźnym penisem. 

Zaśmiałem się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Wyszedłem zza kolumny, za którą niezbyt dobrze się ukrywałem i położyłem dłoń na głowie Beatrice. Obcy mężczyzna zawsze powinien pytać właściciela uległego stworzenia o pozwolenie na zabawę z nim, ale miałem nadzieję, że Will nie będzie miał mi za złe tego, że tak czule przywitałem się z jego ukochaną. 

- Miło cię widzieć, książę Quandrum. Doszły nas wieści, że niebawem bierzecie ślub. 

- To prawda. Nie mogę się doczekać, aby zostać mężem Fiodora.

- Widzę, że jego własnością już jesteś. 

Will ze śmiechem pogładził palcami moją błyszczącą w mroku obrożę. 

- Poczułem się wniebowzięty, kiedy mój pan mi ją założył. Tak właściwie to przyszliśmy tu dzisiaj, aby świętować nasze zaręczyny. 

- Och, tak! Twój narzeczony zdążył już się ze mną skontaktować, Neptunie! Mam nadzieję, że wiesz, iż zostawiłem dla ciebie trochę spermy.

Przewróciłem oczami. Will chwycił za smycz, która spływała po mojej piersi w dół. Przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że musiałem zmrużyć oczy, aby na niego spojrzeć. 

- Beatrice, skarbie. Tak jak mówiłem, czy mogłabyś podejść do Sylviusa? To on zajmie się tobą przez resztę wieczoru, dobrze? 

- Oczywiście, mój panie. Bawcie się dobrze. 

Will pomógł Beatrice wstać. Pocałował dziewczynę w policzek i odprowadził ją wzrokiem do rzeczonego mężczyzny. Nigdy wcześniej nie poznałem Sylviusa, ale dobrze patrzyło mu się z oczu. Był wysokim demonem o fioletowej skórze i czarnych włosach sięgających do pasa. Na jego głowie znajdowały się demoniczne rogi. Mężczyzna siedział na krześle wyglądem przypominającym tron, a u jego stóp klęczał młody chłopak. Wpatrywał się z błogością w swojego pana. Po chwili dołączyła do nich Beatrice. Uklękła obok uległego Sylviusa i pocałowała swojego tymczasowego pana w dłoń, gdy ten podsunął jej ją pod usta. 

NeptuneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz