- Jeżeli mu coś grozi albo jest w niebezpieczeństwie to chcę wam pomóc. - Oznajmiłem stanowczo, lecz ten nawet nie spojrzał w moją stronę. Po prostu mnie olał.
- Nie widziałeś, jak przebiega wasza rozmowa? Nie wydaje mi się, by to był dobry pomysł. Jedź proszę do domu. Jak coś będę wiedzieć, powiadomię cię o tym, póki co, daj nam pracować. Każda sekunda się teraz liczy. - Oznajmił chłodno i ruszył w stronę swojego samochodu. Rozbrzmiał ryk silnika i chwilę później, po nim również nie było śladu.
W drodze powrotnej, nie mogłem przestać myśleć o nim. Słowa mojego kuzyna utkwiły mi w głowie i nie pozwalały odpocząć. Chciałem im pomóc w odnalezieniu Erwina i tym co się wokół niego działo, lecz nikt mnie nie dopuszczał.
Przez następny tydzień w pracy nie potrafiłem się na niczym skupić. Miałem masę papierologii do wykonania, którą cały czas odkładałem. Każde głupie powiadomienie w telefonie sprawdzałem, licząc, iż będzie to jakaś informacja o siwowłosym. Nic takiego nie nadeszło. Od tamtego wieczoru, nie dostałem żadnej informacji od kuzyna. Żyłem w niewiedzy, zamartwiając się o tego debila. Jako policjant mógłbym zgłosić jego zaginięcie, lecz kuzyn oraz jego znajomi odradzali mi tego. Czyżby mieli coś do ukrycia?
Nie potrafiłem siedzieć w biurze i nic nie robić. Wszystko przypominało o przeszłości i sytuacji, w której się aktualnie znalazłem. Myślałem, że mam to już za sobą. Ten rozdział miał pozostać szczelnie zamknięty i nigdy więcej nie zawracać mi głowy. Życie stwierdziło jednak inaczej i uderzyło to we mnie z podwójną siłą. Zabrałem więc potrzebne przedmioty i ruszyłem w kierunku parkingu podziemnego.
Było południe, więc tylko część komendy pracowała. Zazwyczaj większość miała godziny wieczorne, gdyż to wtedy nasze miasto wymagało największej kontroli. Przez ten czas spędzony w mieście, zdążyłem już sporo zauważyć oraz zapamiętać. Przestępczość działała najczęściej po zmroku, a wtedy każda para rąk jest na wagę złota.
- Widzę, że szef wyszedł nareszcie z biura. - Usłyszałem znajomy głos za swoimi plecami. Obróciłem się w kierunku dźwięku i ujrzałem starego przyjaciela. Chociaż jedna pozytywna rzecz dzisiejszego dnia.
- No co ty nie powiesz? - Zagadałem sarkastycznie, uśmiechając się przy tym. - A ty nie na patrolu?
- Właśnie miałem się zbierać. Jedziesz ze mną? Mielibyśmy czas w końcu dłużej powspominać stare czasy. - Wyciągnął kluczyki z kieszeni i skierował się w kierunku policyjnego Dodge Viper'a.
Z początku miałem ochotę samemu wyjechać na patrol, by jakkolwiek odetchnąć od całej sytuacji, ale może i wyjdzie mi to na lepsze. Nie będę siedział sam i zaprzątał sobie głowy tą sprawą. Wystarczająco dużo zabiera mi to czasu z mojego życia. Ledwo potrafię zmrużyć oczy w nocy. Jeszcze trochę i nawet kawa nie będzie pomagała.
- W sumie... Lepsze to niż jeżdżenie samemu.
Ruszyłem w kierunku zaparkowanego pojazdu. Wraz z kierowcą, zasiedliśmy w fotelach. Po kilku chwilach rozbrzmiał dźwięk silnika i wyruszyliśmy spod podziemnego parkingu. Wyciągając policyjny tablet, zgłosiłem wspólny patrol z sierżantem. Byłem pod wrażeniem, na jak wysokim stanowisku był mój dawny przyjaciel.
- Coś taki niemrawy od tygodnia, co? - Zapytał brunet, gdy tylko znaleźliśmy się na drodze. Z danych wynikało, że żadna jednostka nie patrolowała terenu Paleto, więc tam obraliśmy nasz kierunek jazdy.
Wbrew pozorom, Paleto miało swoje dwie strony: tą spokojną, jak i tą bardzo niebezpieczną. Wjeżdżając w ten teren, nigdy nie można było być pewnym, na co trafisz. Wszystko, co najgorsze, działo się właśnie tam, lecz przez pryzmat terenu, mało kiedy funkcjonariusze udawali się w tym kierunku. Jakakolwiek pomoc w postaci dodatkowej jednostki, potrzebuje co najmniej kwadrans na dojazd, a to dawało ogromną przewagę potencjalnym napastnikom.
CZYTASZ
Tylko my we dwoje Morwin +18
FanfictionCoś co kiedyś połączyło nasze serca na zawsze wygasło, zostawiając bolesny ślad w naszej przeszłości. Nasze ścieżki się rozeszły, a uczucia poszły w zapomnienie, zastępując to pracą. Gdyby ktoś mi powiedział, że jeszcze kiedyś się spotkamy, wyśmiałb...
[5] Kończy sie czas
Zacznij od początku