-Em...no dokładnie.- starałam się nie być wredna, tylko miła i spokojną.- to co pójdziesz po nią?

-Em...- zastanawiał się przez chwilę- nie.

-No ale....Tony!- błagałam go przez słuchawkę telefonu żeby tylko zrobił kilka kroków do pokoju obok, i że może wrócić do swojej ciemnej komnaty i już z niej dzisiaj nie wychodzić.

-Dobra już! Przestań jojczyć!

-Dziekuje!- krzyknęłam do telefonu

-Następnym razem w takiej sprawie nawet nie myśl o mnie.

-Wiesz zawsze mogłeś jechać z Hailie po podpaski...- powiedziałam niby bardziej do siebie żeby nie usłyszał dokładnie co powiedziałam.

-Że co?!

Rzuciłam do niego szybkie " pa pa" i się rozłączyłam. Po 10 minutach przyszła Lili.
Zaczęłam jej tłumaczyć całą sytuację z przybyciem gości, na co nie była zbytnio uradowana. Poprosiłam ją o jej numer telefonu, który wyrecytowała mi bez patrzenia na telefon. Gadałyśmy o tym kto z nią pojechał po ciuchy. Zdziwiło mnie kiedy powiedziała że pojechał z nią Tony. Mówiła że niby nie był jakiś zadowolony że to on z nią pojechał ale mówiła że gdy tylko poszedł do niej jakiś pijany pan, to że błyskawicznie się pojawiał przed nim, a koło Lili.

-Tony jest fajny- mówiła moja siostra która patrzyła przed siebie jakby przypomniała sobie jakieś wspomnienia.

-No... jak się z nim poznasz bardziej to tak, jest fajny.

Nie wiem czy on umie być serio fajny albo tym bardziej.... miły.

-Nie gadał ze mną dużo, coś się odzywał ale to więcej ja zaczynałam rozmowę.

-Yhym.

Boże czy ona coś sugeruje?!

-Ale on jest fajny, przystojny i taki...inny.- patrzyła przed siebie, jakby rozmyślała nad samym istnieniem takiej osoby jak Tony.

-Zanim się zabujasz, pomyśl ile lasek uwodził i robił z nimi co chciał, a potem je zostawiał.- zabrzmiałam chamsko, ja wiem, ale nie chcę żeby ona była jedną z tych jego lasek, które są tylko na jeden wieczór.

Nie odezwała się nic. Przez kolejne 5 min siedzieliśmy w kompletnej ciszy. W końcu się odezwała.

-Mogę już iść?

-Możesz-powiedziałam i jednocześnie kiwnęłam głową do niej na znak, że może już iść.
Jednak w tej samej chwili podjechało auto. Czarne audi z którego leciała głośno muzyka.
Podniosłam się na równe nogi i przymknęłam powieki żeby lepiej ujrzeć osoby wysiadające z auta. Z przednich siedzeń wyszło dwóch chłopaków. Jeden wysiadający od strony pasażera miał krótkie brązowe włosy, ułożone do góry na żel. Miał dość wysportowaną budowę oraz opaloną karnacje. Ubrany był w niebieski bluzkę i czarne, dosyć luźne jeansy.
Był gdzieś wzrostu Shane'a. Drugi natomiast miał blond kręcone włosy, budowę miał równie wysportowaną jak i Dylan, był lekko wyższy od pierwszego chłopaka. Był w czarnej koszuli która miała rozpięte dwa pierwsze guziki, w czarnych jeansach i okularach na nosie. Z tylnich siedzeń wyszły dwie dziewczyny. Jedna we włosach czarnych jak węgiel a druga we włosach jasnych jak słońce.
Tej drugiej włosy przypominały kolor włosów Mayi. Pierwsza była ubrana w krótkie białe spodenki i szary top, druga natomiast w luźna fiołkową sukienkę do kolan. Obojga dziewczynom włosy sięgały do łokcia.
Cała czwórka kierowała się w stronę domu. My zaczęliśmy iść w ich kierunku, aż wreszcie grupa osób stanęła gdy drzwi od domu się otworzyły. Usłyszałam kogoś głos. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że to mnie ktoś wołał. Shane podbiegł do nas złapał mnie za rękę i pociągnął w ich stronę, przy okazji wołając za sobą Lili. Podeszliśmy do wszystkich stojących przy drzwiach.
W jednej chwili każdego wzrok powędrował na mnie. Podszedł na mnie najpierw chłopak w ciemnych włosach podał rękę i się przedstawił.

-Scott Daniels. Miło mi strasznie poznać ukochaną naszego Shane'usia.- w tej chwili potarmosił Shane'a po jego ułożonych włosach na co ten go walnął w rękę.
Następnie podszedł drugi z chłopków.

-Nick Harris.- okulary nałożył na głowę że mogłam zauważyć jego niebieskozielone oczy.

-Nicolas Harris.- zaczął Dylan- pełne imię brzmi tak... gustownie.

Wszyscy zaczęliśmy się śmieć, oprócz Nicka który poszedł do Dylana i walnął go lekko łokciem w rękę. Zauważyłam że chłopaki podeszli też do Lili.
Przedstawiła mi się również dziewczyna o blond włosach. Miała na imię Rose Green.
W jednej chwili mój wzrok napotkał dziewczyne, która stała i mi się przyglądała uważnie. Wyglądała jakoś znajomo, ale nie wiedziałam skąd ja ją mogę znać. Patrzyłam na nią aż wreszcie Scott się odezwał.

-Ej no dobra, bo my się przedstawiamy a dalej nie wiemy jak ty się nazywasz.- mówiąc to patrzył na mnie.
Kiedy otworzyłam usta żeby się przedstawić wyprzedziła mnie jedna osoba, na którą mój wzrok powędrował odrazu.

-Abigail Evans...

( Przepraszam że tak długo nic nie było, nie miałam weny na pisanie, plus mam okazję na głębszą relacje z ważną dla mnie osobą, którą chce wykorzystać. Postaram się wstawiać częściej ale nic nie mogę obiecać. Dziękuję i przepraszam)

Prawie jak MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz