-Boże. Nie sądziłam, że to tak wygląda. Lauren to bardzo dobry wybór. Po prostu uważam, że Dinah byłaby lepszą partnerką niż ja. Ona potrafi się starać i zabiegać, ja co najwyżej mogłabym ci zaoferować dużo czułości, a poza tym nerwy, bo ciągle się czegoś czepiam. Jakoś mimo wszystko na dłuższą metę wolę zadręczać swoim charakterkiem facetów – zaśmiała się, strzelając mi palcem w nos. – Już dobrze Cabello. Niech na tę słodką buzię wróci uśmiech, który widziała w ostatnich dniach. Wyglądasz z nich przepięknie.

-Jesteś cholerną flirciarą – westchnęłam, ale mimowolnie się do niej uśmiechnęłam. – Dziękuję za rozmowę i no... Po prostu za to, że jesteście. Doceniam to cholernie, chociaż nie wiem, czy umiem to pokazać. Mam ważenie, że zawsze brakowało mi kogoś takiego jak wy i w końcu... No co ja poradzę, zgłupiałam przez całe wasze grono i jest mi z tym cholernie dobrze.

-Jesteśmy dla ciebie i nie przejmuj się niczym, zadbamy o ciebie i Sel. Tylko pamiętaj, żeby mówić, jak coś cię trapi. Czy to związanego z Lauren, czy z czymkolwiek. Każda z nas będzie chciała pomóc. Możesz na nas liczyć. Dla takiego tyłka to wiesz... - widać było po niej, że chciała coś jeszcze powiedzieć, ale dziewczyny wpadły jak oparzone na korytarz. Po ich minach od razu można było odczytać, że nie były zadowolone, a to nie wróżyło niczego dobrego. – Dobra Mila... Nie wiem. co one widzą, ale jak to coś, związanego z naszą rozmową, to możesz się schować za moimi plecami – wyszeptała na tyle cicho, abym tylko ja mogła ją usłyszeć, mimo zbliżającego się grona.

-Mila, nie uwierzysz, przypadkiem spotkaliśmy kumpla Mike. Zgadniesz, co nam powiedział? – Selena zaczęła przed resztą, chociaż było po nich widać, że każda chciała się odezwać. Lauren praktycznie zatraciła swoją karmelową skórę, na rzecz czerwony plam, które pojawiły się na jej twarzy ze wściekłości.

-Co powiedział? – Normani spojrzała na mnie zdziwiona, przez co głośno zaklęłam. Sama chciałabym wiedzieć. Opcji było więcej, niż mogłam pomyśleć. Wolałam, aby któraś wytłumaczyła, co usłyszały, bym mogła się do tego odnieść. Nie wiedziałam, czy chłopak powiedział im prawdę całą, częściową czy coś wymyślił. – Co powiedział? – spytała dziewczyn, jako że ja zawzięcie milczała, zastanawiając się, czy miałam szansę się odezwać i wyjść z tego cało.

-Powiedział, że Mike zaczepił dzisiaj Camilę na przystanku i oberwał po twarzy. Chciałyśmy dowiedzieć się więcej, ale uznał, że nic nie wie. Niby pytał tego debila, ale nic mu nie wytłumaczył. Za to liczymy, że Mila nam wytłumaczy. To jednak chyba dość ważny i interesujący fragment dnia, nie uważasz? – Selena wyzywała mnie wzrokiem. Powinnam była powiedzieć przynajmniej jej. Wtedy jakkolwiek byłaby po mojej stronie, ale zdecydowałam się milczeć w pełni i bardzo tego żałowałam w tamtym momencie. Jakimś cudem zakładałam, że informacja o moim spotkaniu z Mikem nie dotrze do dziewczyn, a tym bardziej nie w taki sposób.

-Kurwa... - rzuciłam, aby powiedzieć cokolwiek, aby dziewczyny nie odezwały się pierwsze. – Przepraszam. Po prostu nie wiedziałam, jak to opisać i no... Chciałam to pierw przetrawić i wytłumaczyć po szkole, aby teraz nie robić żadnej afery. Nie bądźcie na mnie złe. Bałam się waszej reakcji...

-Powiedz mi po prostu, co on chciał, że dałaś mu po twarzy. Mam same kurewsko złe wizje Mila, więc błagam. Mów w tej sekundzie, zanim moja głowa podpowie mi takie historie, że poćwiartuję go na kawałki, by ostateczni móc zakopać jego zwłoki w każdym kraju świata – syknęła Lauren, przez co jeszcze bardziej spanikowała. Wiedziałam, że nie miała w planie mnie wystraszyć, ale tak bardzo obawiałam się jej reakcji. Nie mogłam powiedzieć całej prawdy, nie było na to szans. Już były wystarczająco zdenerwowane, abym jeszcze bardziej dokładała.

-Nic mi nie zrobił Kochanie. Po prostu powiedział coś, co mnie bardzo ruszyło i zadziałałam automatycznie. To nie miało nic wspólnego z wami. Niechcący uderzył w czułą strunę i tyle. Potem się ogarnął. Gadaliśmy tylko chwilę. Przepraszam, że wam nie powiedziałam, ale po prostu nie umiałam. Dalej przeżywam to, że dałam komuś po twarzy. To nie w moim stylu i no... Ciężko mi z tym bardziej niż z jego durnym gadaniem.

-Camila, spokojnie. Każdemu mogło się zdarzyć. Pamiętaj, że jak coś, zawsze możesz nam mówić o takich rzeczach. W razie potrzeby załatwimy takie rzeczy za ciebie. Nie musisz się martwić – Ally usiadła obok mnie i w sekundę objęła ramieniem. Uśmiechnęła się lekko, jakby w ten sposób chciała pokazać, że wszystko było dobrze. – Jak będziesz gotowa, powiesz, o czym mówił. Na spokojnie ogarniemy Lauren, żeby nie rzuciła się na niego z pięściami. Tylko obiecaj, że na pewno nic nie chciał ci zrobić, bo jeśli jakimś cudem jednak pozwolił sobie na za dużo...

-Nie – rzuciłam od razu. Nic mi nie zrobił i tego musiały być pewne. Nie pozwoliłby sobie na to. Znałam go. Może i było mnie zazdrosny, ale nie posunąłby się do aż tak durnych akcji. – Nic się takiego nie stało. Gdyby tak było, na pewno od razu bym wam powiedziała – jak mogły zakładać inaczej. Jeśli ktokolwiek by się do mnie przystawiał, od razu wygadałabym o tym Lauren, jednocześnie kryjąc się w jej ramionach, aby nikogo nie zamordowała za karę.

-W takim razie uspokój się Lauren. Kilka głębokich wdechów i wypuść z siebie nerwy. To nie dobry czas i miejsce. Porozmawiamy po szkole i pomyślimy co dalej. Teraz twoim jedynym zadaniem jest ochłonąć... - mimo tego, że mówiła spokojnie, szatynka cała drżała z nerwów. Pokiwała grzecznie głową, po czym jak gdyby nigdy nic odwróciła się na pięcie i ruszyła do łazienki. Chciałam iść za nią, ale Normani i Ally skutecznie mnie powstrzymały, ujmując moje biodra. – Daj jej ochłonąć. Martwi się...

-Powinnam była powiedzieć od razu... - szepnęłam, na co całe grono od razu pokiwało głowami. W końcu jednak rozbrzmiał bardzo oczekiwany przeze mnie dzwonek. Jakimś cudem miałam wrażenie, że oprócz jego przeraźliwego pisku dało się usłyszeć krzyk Lauren, który dla mnie wyrażał więcej niż tysiąc słów. 

The Only One? - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz