- nie zrobisz tego.
Wzruszyłam ramionami.
- nie ale bądź czujny.
Zaśmiałam się widząc jego minę i wróciłam wzrokiem do ekranu.
- jeśli dostanie jakąś wiadomość bądź gdzieś pojedzie to będziemy o tym wiedzieć od razu. Jeśli ktoś do niego zadzwoni, będziemy słyszeć całą rozmowę.
Skinął głową.
- zawsze nosi telefon przy dupie więc możemy się w ten sposób dowiedzieć szybciej gdzie je trzyma niż znajdą je chłopacy.
Stwierdził, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
- oby tak było i oby jak najszybciej.
Oparł się plecami o kanapę i pociągnął mnie za sobą. Od razu się w niego wtuliłam i obserwowałam ekran laptopa.
- dlaczego nie poszłaś na policję?
Zapytał po chwili. Wzięłam głęboki oddech.
- chciałam się schować, a nie być w centrum uwagi, Valentino. Każdy wie jak działa nasza policja, mało kiedy się czymś przejmują bo im się zwyczajnie nie chce.
Przytaknął.
- więc dlaczego nie przyszłaś wcześniej do mnie?
Zaśmiałam się gorzko.
- bałam się, po prostu się bałam. Gdy się o tobie dowiedziałam, każdy mówił, że jesteś zimny, bezwzględny, nie masz uczuć i nie zwracasz na nikogo uwagi. Nie wiedziałam, czy nie jesteś taki sam jak oni..
Milczał, a ja kontynuowałam.
- uznałam w końcu, że zaryzykuję.. że możesz o tym nie wiedzieć co robi Paolo, a powinieneś. Gorzej by było gdybyś wiedział i robił to razem z nim. Wtedy nie jestem pewna co bym zrobiła, zapewne byłabym już martwa ale ryzyko się opłaciło. Miałam dość życia w ukryciu i oglądania się za siebie za każdym razem gdy wychodziłam z mieszkania. Miałam do wyboru, albo spróbować i pozbyć się ich razem z tobą, albo spróbować i być martwą bo zapewne tak by było gdybyś z nimi współpracował. Byłam gotowa na wszystko bo już naprawdę miałam tego dość.
Dalej nic nie mówił, więc ja mówiłam dalej.
- każdej nocy miałam te koszmary, niby wyszłam z tego magazynu ale on powracał do mnie co noc. Co noc budziłam się z krzykiem, zalana potem. Szłam pod prysznic i już więcej nie spałam. Próbowałam spać w dzień ale to nic nie dało bo te koszmary były zawsze gdy zamykałam oczy na dłużej niż na dwie godziny. Miałam dość takiego życia.
Pocałował moją skroń.
- jesteś cholernie dzielna, Julietto.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- mogłabym powiedzieć to samo o tobie.
Pokręcił głową na boki.
- jestem mężczyzną, więc muszę być dzielny.
Uniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz.
- byłeś wtedy tylko dzieckiem.. poza tym nie musisz być dzielny cały czas. Nawet mężczyźni mają prawo do chwili słabości, mają prawo płakać i tym bardziej okazywać uczucia. Nie mówię by robić to publicznie, bo sama tego nie lubię ale w towarzystwie bliskiej osoby możesz to robić. Myślę, że nawet powinieneś gdy czujesz taką potrzebę bo to jest oczyszczające.
Pocałował delikatnie moje usta.
- jeśli będę potrzebował się "oczyścić" to zgłoszę się do ciebie.
Wypalił, a ja się uśmiechnęłam i skinęłam głową.
- zgoda.
***
Resztę dnia przeglądaliśmy stare wiadomości Paolo i resztę tego co miał na telefonie. Mieliśmy wielkie nic. Znajomi Valentino też się nie odezwali. Miałam cichą nadzieję, że Paolo zrezygnował z handlu kobietami po tym jak im uciekłam ale wiedziałam, że nadzieja jest matką głupich. I wiedziałam, że tacy ludzie jak on nie rezygnują tak łatwo.
Wieczorem przenieśliśmy laptopa do sypialni by w razie co Valentino mógł od razu zareagować gdy przyjdzie coś ważnego. I tak praktycznie nie spał, co dla mnie było naprawdę niedorzeczne jak można tak funkcjonować ale właściwie, sama przed nocami z nim niewiele spałam więc w jakimś stopniu mogłam go zrozumieć.
- idź spać, Julietto.
Odezwał się gdy dochodziła druga w nocy.
- ale..
Pokręcił głową na boki.
- mam wszystko pod kontrolą, idź spać.
Pocałował czubek mojej głowy. Byłam okropnie zmęczona i oczy same mi się zamykały od dobrych dwóch godzin ale twardo patrzyłam na ekran laptopa na którym nic się nie działo. Wzięłam głęboki oddech, zamknęłam laptop i odłożyłam na szafkę nocną.
- więc chodź spać ze mną, nic się nie powinno wydarzyć już o tej godzinie.
Pokręcił głową na boki.
- dobrze wiesz, że nie potrafię tyle spać.
Przytaknęłam.
- chociaż spróbuj.
Znów zaprzeczył głową na boki.
- nie zniosę tak długo ciemności.
Podniosłam się na łokciach i popatrzyłam w jego oczy.
- ty odganiasz moje koszmary, a ja będę lekko świecić gdy będziesz spał więc nie będziesz w ciemności.
Zmarszczył lekko brwi.
- miałaś świecić najjaśniej jak potrafisz, a nie lekko.
Powiedział z wyrzutem, a ja się cicho zaśmiałam.
- kto normalny śpi przy full świetle?
Wzruszył ramionami i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej.
- ja bo zwykle gdy idę spać to włączam lapke nocną ale zgoda.. zrobię to bez lampki i zdam się na twoje światełko.
Znów pocałował czubek mojej głowy, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- dobranoc, Valentino. Odganiaj dalej moje koszmary.
- dobranoc, Julietto. Świeć najjaśniej jak potrafisz.
CZYTASZ
YOU ARE MY LIGHT
RomanceOn jest płatnym zabójcą. Ona skrzywdzona przez pięć potworów w postaci ludzi. Jak bardzo połączy ich ciemność? +18