Rozdział LXXI - Druga strona

Zacznij od początku
                                    

I tak skupiona na jakimś przypadkowym człowieku, którego nazwiska jeszcze nie znała, nie zauważyła, kiedy przysiadła się do niej zielonooka blondynka. Dziewczyna odruchowo zamknęła notatnik, dostając zawału.

- Sory - odezwała się przybyszka.

Sh - Będę żyć - otworzyła notatnik z powrotem, nie czując żadnego zagrożenia ze strony dziewczyny. - Coś ode mnie chcesz czy o co chodzi?

- Nietrudno zauważyć, że od prawie dwóch tygodni siedzisz sama i nie rozmawiasz z przyjaciółmi - zaczęła ostrożnie. - Nikt mnie nie nasłał, po prostu byłam ciekawa co się stało. I jeśli potrzebujesz towarzystwa czy coś, to mam czas - dziewczyna czuła się bardzo niezręcznie, mówiąc coś takiego ze swoimi zerowymi umiejętnościami społecznymi. Ale ten jeden raz musiała się wysilić dla kogoś, kto nawet nie jest jej przyjaciółką.

Sh - Urocza jesteś, wiesz? - obróciła się w jej stronę, zamykając notatnik. Blondynka nawet nie wiedziała jak powinna zareagować.

- Eee dzięki...

Sh - W sumie może masz rację... - zastanowiła się chwilę. - Nie chcę, żeby to źle brzmiało, ale ty jesteś kociarą, a ja mam w domu kotkę, więc chcesz ją zobaczyć?

- Tylko zadzwonię do mamy, że jeśli nie wrócę do domu, to moje zwłoki będą w domu jej szefowej - uśmiechnęła się.

Sh - Oczywiście - odwzajemniła uśmiech.

~~~

Sh - Witam w moich skromnych progach - białowłosa otworzyła drzwi i wpuściła blondynkę do mieszkania. Ta oczywiście była tam pierwszy raz w życiu. Po drodze dziewczyny kupiły jedzenie, więc miały ze sobą torbę chińszczyzny. Weszły do środka, zdjęły kurtki i buty, kiedy z pokoju wyszła biała kotka. - Nefre, chodź do mamusi - klęknęła na podłodze i rozłożyła szeroko ramiona. Jednak biała, puchata kulka tylko obwąchała obie dziewczyny i poszła w tylko sobie znanym kierunku. - Co... - białowłosa nie dowierzała w to co się stało.

- Eee zgaduję, że wyczuła od nas tego kota, którego głaskałyśmy na ulicy - wtrąciła się.

Sh - Racja.

Ashley przebrała się, żeby nie pachnieć innym kotem, tak samo pożyczyła swoje ubrania koleżance, bo w końcu miała zobaczyć Nefre. Następne rozsiadły się w salonie z jedzeniem i napojami, po czym włączyły Ultra Mecha Strike III i zaczęły grać. Oczywiście nie były wcale przyjaciółkami. W ogóle łączyło je tylko to, że chodzą do tej samej szkoły, a ich matki pracują w tym samym miejscu. Przez większość roku praktycznie ze sobą nie rozmawiały. Ashley była ekstrawertykiem, a blondynka introwertykiem. Ale łączyła je inność, to że ani jedna ani druga nie potrafiła i nie chciała dopasować się do swojej klasy. Z tego właśnie powodu rozumiały się poniekąd bez słów.

Ashley nie chciała nawiązywać z nikim bliższej relacji od kiedy straciła najlepszą przyjaciółkę. Dlatego też nie chciała wcześniej zaprzyjaźniać się z kociarą. Z wzajemnością, bo ona wolała towarzystwo własne lub kotów. Ale po takim czasie brązowooka nie radziła sobie sama, była emocjonalnie rozbita. Więc jeśli już miała z kimś porozmawiać, to najlepiej z kimś, kto nie będzie oceniał i jego uczucia nie zostaną w żaden sposób skrzywdzone.

Sh - Nie planowałam tego wszystkiego - zaczęła nagle, więc towarzyszka od razu zaczęła słuchać. - Wiesz w jaki sposób tak naprawdę poznałam Trixxa? To był przypadek, bo wpadł na mnie i zniszczył mi notatnik. No i skoro już mnie zobaczył, bo wcześniej mnie oczywiście nie widział, to musiałam zaatakować go moją bronią i wytknęłam mu ten portret psychologiczny, jak on to nazwał - zaśmiała się na wspomnienie tego dnia. - Nie przewidziałam, że potem kretyn zacznie mnie śledzić, ale skoro już tak się przyczepił, uznałam, że zeswatam go z Pollen i zniknę z ich życia.

- Trochę ci nie wyszło - przerwała jej.

Sh - Jak widać... Polubiłam ich wszystkich... Oni nie są jak Judy... Judy przyjaźniła się ze wszystkimi, ale nikogo nie traktowała poważnie. Mnie też. Tak naprawdę cały ten czas chyba byłam jej obojętna! A oni nawet, gdy się kłócą, trzymają się razem, tam nie ma miejsca na obojętność. Patrz - wzięła telefon ze stolika, odblokowała i pokazała koleżance. - Prosiłam żeby dali mi spokój, ale Duusu i tak codziennie do mnie pisze. Nawet ja nie jestem im obojętna. Chociaż wplątałam się do tej grupy przypadkiem. Wiele razy myślałam, że Pollen mnie nie lubi, bo ona cały czas kochała Trixxa, a ja jej go odebrałam... Ale no już jest po wszystkim, Wayzz zerwał z Pollen, ja zerwałam z Trixxem, teraz to jest ich sprawa, ja nie mam zamiaru się wtrącać. Już za dużo namieszałam. Muszę po prostu nauczyć się żyć bez nich. Dlatego ostatnio wróciłam do firmy, tam mam jakąś szansę na stabilną przyszłość.

- Nie jest po wszystkim - powiedziała blondynka, analizując to wszystko. - Oni też nie są ci obojętni. Wiem, że nie mogę czegoś takiego powiedzieć, bo sama robię wiele rzeczy bez sensu, ale jeśli oni cię lubią, a ty lubisz ich, to to nie ma sensu, żebyś się izolowała. Po prostu się boisz, że nie możesz do nich wrócić, po tym ile niby zepsułaś.

~~~

Wayzz podniósł telefon słysząc przychodzącą wiadomość. Zdziwił się, ponieważ była to wiadomość od Ashley, która nie odzywała się od ponad dwóch tygodni.

Wyjdź na zewnątrz. Jestem pod bramą

Chłopak bez zastanowienia zszedł na dół i ubrał buty i kurtkę. Nie czuł potrzeby tłumaczenia się komukolwiek, że gdzieś wychodzi i z kim. Po prostu wyszedł z domu i zobaczył białowłosą siedzącą na chodniku pod płotem. Wyglądała trochę na bezdomną, ale nie zamierzał tego mówić głośno.

W - Wszystkiego najlepszego - powiedział zamykając furtkę.

Sh - Dzięki - wstała z ziemi.

W - Co tu robisz?

Sh - Nie wiem. Nie chciałam spędzać urodzin sama, a ty i tak chyba nie masz nic do roboty.

W - Zgadza się.

Przepraszam za krótszy rozdział, ale tak wyszło. Ciekawostka: nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę, ale ten rozdział jest całkowicie bezosobowy

Miłego dnia / wieczoru <333

The Flower - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz