Rozdział XXXVIII

Zacznij od początku
                                    

Ale to się nigdy nie stanie. Może ona jeszcze tego nie pojęła, ale jestem zdolny do wszystkiego. Ona do mnie wróci. Wróci po roku, trzech, czy nawet i dziesięciu, ale wróci.

- Uwierz, że gdybym mógł, nie pozwoliłbym, abyś ode mnie odeszła, skarbie - przywarłem czołem do jej czoła, obejmując jej talię. - Ale kiedy w grę wchodzi twoje - przede wszystkim twoje - życie, nie mogę postąpić inaczej, niż sprawić dosłownie wszystko, abyś nie ucierpiała. Giovani to bydlak, ale wie, że jeśli coś ci zrobi, zginie.

- W takim razie będę musiała na ciebie zaczekać, prawda?

- Och, kochanie...

Bariera przepadła, tama puściła.

Od lat nie czułem czegoś równie pięknego, co czuję teraz do Eleanor. Namieszała mi w głowie, ale i roztopiła zamarzniętą duszę. Robiłem wszystko, aby się jej pozbyć, bo rzekomo zatruwała mi życie. A tak naprawdę, to bez niej moje życie stawało się zatrute i bez kolorów. Ona je koloryzowała. Jej obecność znaczyła dla mnie tyle, że nie umiałem tego określić. Mówiłem, że to przez nią nie potrafię skupić się na pracy. Na świecie rzeczywistym.

A to bez niej, nie umiałem nawet zasnąć. To bez niej byłem okrutnym człowiekiem bez uczuć i emocji. To bez niej zamykałem się w sobie i nie wiedziałem, jak mam funkcjonować.

Była niczym kawałek samego mnie, który po oderwaniu napełnia mnie pustką.

Kiedy znów zatopiłem się w jej ustach, nie mogłem przestać się hamować. Uniosłem jej ciało do góry, a ta objęła mnie nogami w pasie, pociągając mnie za końcówki włosów. Nie patrzyłem nawet na drogę - wspinałem się po schodach na ślepo, pokonując kolejno stopnie, przy okazji uważając, by przypadkiem się z nich nie spierdolić. Szukałem tylko miejsca, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzać. Gdzie będę mógł znów podziwiać nagie ciało mojej żony, smakując każdego pierdolonego cala.

Cudem trafiłem do swojej sypialni i z trzaskiem zamknąłem drzwi. Postawiłem Eleanor na podłodze, zrzucając z jej ramion płaszcz. Sama zajęła się moją koszulą, a w końcu staliśmy naprzeciwko siebie kompletnie nadzy, nie odrywając się od jej ust. Błądziłem dłońmi po jej rozgrzanym ciele sprawiając, że drżała. Znowu.

Jakby czytała mi w myślach, skierowała nas w stronę łóżka. Opadła na materac, więc zrobiłem to samo, tyle że zwisając nad nią. Ostatni raz ją pocałowałem, po czym zszedłem niżej. Dokładnie obcałowałem jej szyję, ssąc i podgryzając niektóre miejsca, pozostawiając czerwone ślady, w postaci malinek. Jej okrągłe piersi, wręcz błagały o mój dotyk, dlatego też gdy dotarłem i do nich, drażniłem jej stwardniałe sutki, gryząc je i szczypiąc ręką, zaś drugą ściskałem drugiego cycka. Z jej gardła wyrwał się głośny jęk, kiedy zjechałem dłonią niżej i dotarłem do jej mokrej łechtaczki, zaczynając ją pocierać. Gdy włożyłem w nią jeden palec, wygięła plecy w łuk, na co zadziornie się uśmiechnąłem, wciąż liżąc jej piersi na zmianę. Wkrótce dołączyłem drugi palec, doprowadzając ją do szaleństwa.

- Rozłóż szerzej nogi - rozkazałem, językiem błądząc od jej piersi do pępka, a później znacznie niżej.

Eleanor posłusznie wykonała moje polecenie, abym swobodnie mógł dopaść jej spragnionej cipki. Zassałem jej wargi, wyrywając z niej kolejny jęk. Mogłem słuchać ich w zwolnionym tempie przez cały czas. Byleby jęczała przeze mnie.

- Smakujesz tak dobrze. Kurewsko dobrze... - wychrypiałem przy jej kobiecości.

Ruchy mojej dłoni przybrały na sile, wywołując tym samym przyjemne spełnienie kobiety. Zaciskała się na mnie, dysząc tak głośno, że nie słyszałem nawet własnych myśli.

Wyjąłem z niej palce ociekające jej sokami i znów dorwałem jej ust. Potarłem nabrzmiałego penisa, nakierowując go do jej ciasnego wejścia i wszedłem w nią jednym, mocnym pchnięciem, tłumiąc jej jęk. Brunetka wbiła paznokcie w moje plecy, kreśląc na nich podłużne rany. Dałem jej chwilę na przyzwyczajenie się i już zaraz zacząłem gwałtownie się w niej poruszać. Łóżko uderzało z wielką siłą o ścianę, kiedy wynurzałem się z niej, by po chwili znowu się zanurzyć.

Zabrakło nam powietrza, dlatego przerwałem pocałunek i ułożyłem ręce po obu stronach jej głowy, nie przerywając kontaktu wzrokowego z jej błyszczącymi oczami. Zabrakło nam tchu, ale było nam mało. Nie zdążyłem nacieszyć się jej ciałem, więc nie zaprzestałem swoich ruchów.

- Caleb... - wychrypiała ciężko, a ja czułem, że zbliża się jej kolejne spełnienie.

Znacznie przyśpieszyłem, stając się dziki jak zwierzę, pragnąc znów wydobyć z jej gardła krzyk pełen namiętności. I udało mi się - Eleanor wręcz zawyła, wyginając plecy w ogromny łuk. Wykorzystałem to i zatopiłem się w jej szyi, sam po krótce dochodząc, warcząc w jej rozpaloną skórę.

- Ja pierdolę, Eleanor... - sapnąłem, wypełniając jej cipkę po nasadę.

Orgazm wstrząsnął nami, jakby ktoś poraził nas prądem. Nigdy nie czułem się lepiej. Nasze ciała splątane były ze sobą w całość, tworząc jeden wielki supeł. Odczuwałem każdy dreszcz, drgnięcie, oddech czy bicie serca ukochanej, pragnąć wchłonąć w jej duszę.

~♟️~

Leżałem w łóżku, obejmując drobne ciało kobiety i podziwiając jej piękno. Blask księżyca padał prosto na nią, jakby wiedział, że leży obok mnie istna piękność i specjalnie postanowił ją oświetlać.

- Caleb? - Eleanor poprawiła się nieco na materacu, dalej jeżdżąc paznokciem po moim nagim torsie.

- Hm?

Minęło z dwie minuty, gdy brunetka zdecydowała się odezwać.

- Kiedy miałabym wyjechać do Hiszpanii?

Prawdę mówiąc, chciałem odpowiedzieć jej, że „nigdy", ale to by było kolejne kłamstwo, opuszczające moje usta. Wbiłem wzrok w okno, gładząc jej ciepłe plecy.

- Obawiam się, że w ciągu kilku dni, będziesz musiała wyjechać - ująłem, nie znając dokładniejszej odpowiedzi.

Ta mocniej wtuliła się we mnie, otulając mnie swoim zapachem. Pachniała wiśnią, lawendą i seksem.

Pachniała idealnie.

- Wiesz, że gdyby coś było nie tak, wystarczy jedno słowo, Eleanor, a cię stamtąd zabiorę.

Spięła się. Wyczułem to, jakbym był jakimś, kurwa, labradorem.

- Nie możesz pod żadnym pozorem się ze mną kontaktować, ale Lucas już tak. Jedno słowo, laleczko - dopowiedziałem.

Dziewczyna skinęła lekko głową, składając pocałunek na moim ramieniu.

- Powiesz mi w końcu, że mnie kochasz? - zapytała, podnosząc się na ręce, aby spojrzeć mi w oczy. - Ale tak prosto od serca...

Zamarłem na chwilę, nie wiedząc, jak mam zareagować. Ostatecznie ucałowałem ją w czoło, przytrzymując dłużej usta.

- Jeszcze nie, skarbie - powiedziałem półszeptem wiedząc, jak znów ją rozczaruję. - Ale wkrótce przyjdzie taki czas, gdzie ci to wręcz wyśpiewam. Obiecuję.

♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️

Jeszcze jeden rozdział i epilog.
💔

THE HETMAN - Mafia Life #1 || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz