Ale to się nigdy nie stanie. Może ona jeszcze tego nie pojęła, ale jestem zdolny do wszystkiego. Ona do mnie wróci. Wróci po roku, trzech, czy nawet i dziesięciu, ale wróci.
- Uwierz, że gdybym mógł, nie pozwoliłbym, abyś ode mnie odeszła, skarbie - przywarłem czołem do jej czoła, obejmując jej talię. - Ale kiedy w grę wchodzi twoje - przede wszystkim twoje - życie, nie mogę postąpić inaczej, niż sprawić dosłownie wszystko, abyś nie ucierpiała. Giovani to bydlak, ale wie, że jeśli coś ci zrobi, zginie.
- W takim razie będę musiała na ciebie zaczekać, prawda?
- Och, kochanie...
Bariera przepadła, tama puściła.
Od lat nie czułem czegoś równie pięknego, co czuję teraz do Eleanor. Namieszała mi w głowie, ale i roztopiła zamarzniętą duszę. Robiłem wszystko, aby się jej pozbyć, bo rzekomo zatruwała mi życie. A tak naprawdę, to bez niej moje życie stawało się zatrute i bez kolorów. Ona je koloryzowała. Jej obecność znaczyła dla mnie tyle, że nie umiałem tego określić. Mówiłem, że to przez nią nie potrafię skupić się na pracy. Na świecie rzeczywistym.
A to bez niej, nie umiałem nawet zasnąć. To bez niej byłem okrutnym człowiekiem bez uczuć i emocji. To bez niej zamykałem się w sobie i nie wiedziałem, jak mam funkcjonować.
Była niczym kawałek samego mnie, który po oderwaniu napełnia mnie pustką.
Kiedy znów zatopiłem się w jej ustach, nie mogłem przestać się hamować. Uniosłem jej ciało do góry, a ta objęła mnie nogami w pasie, pociągając mnie za końcówki włosów. Nie patrzyłem nawet na drogę - wspinałem się po schodach na ślepo, pokonując kolejno stopnie, przy okazji uważając, by przypadkiem się z nich nie spierdolić. Szukałem tylko miejsca, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzać. Gdzie będę mógł znów podziwiać nagie ciało mojej żony, smakując każdego pierdolonego cala.
Cudem trafiłem do swojej sypialni i z trzaskiem zamknąłem drzwi. Postawiłem Eleanor na podłodze, zrzucając z jej ramion płaszcz. Sama zajęła się moją koszulą, a w końcu staliśmy naprzeciwko siebie kompletnie nadzy, nie odrywając się od jej ust. Błądziłem dłońmi po jej rozgrzanym ciele sprawiając, że drżała. Znowu.
Jakby czytała mi w myślach, skierowała nas w stronę łóżka. Opadła na materac, więc zrobiłem to samo, tyle że zwisając nad nią. Ostatni raz ją pocałowałem, po czym zszedłem niżej. Dokładnie obcałowałem jej szyję, ssąc i podgryzając niektóre miejsca, pozostawiając czerwone ślady, w postaci malinek. Jej okrągłe piersi, wręcz błagały o mój dotyk, dlatego też gdy dotarłem i do nich, drażniłem jej stwardniałe sutki, gryząc je i szczypiąc ręką, zaś drugą ściskałem drugiego cycka. Z jej gardła wyrwał się głośny jęk, kiedy zjechałem dłonią niżej i dotarłem do jej mokrej łechtaczki, zaczynając ją pocierać. Gdy włożyłem w nią jeden palec, wygięła plecy w łuk, na co zadziornie się uśmiechnąłem, wciąż liżąc jej piersi na zmianę. Wkrótce dołączyłem drugi palec, doprowadzając ją do szaleństwa.
- Rozłóż szerzej nogi - rozkazałem, językiem błądząc od jej piersi do pępka, a później znacznie niżej.
Eleanor posłusznie wykonała moje polecenie, abym swobodnie mógł dopaść jej spragnionej cipki. Zassałem jej wargi, wyrywając z niej kolejny jęk. Mogłem słuchać ich w zwolnionym tempie przez cały czas. Byleby jęczała przeze mnie.
- Smakujesz tak dobrze. Kurewsko dobrze... - wychrypiałem przy jej kobiecości.
Ruchy mojej dłoni przybrały na sile, wywołując tym samym przyjemne spełnienie kobiety. Zaciskała się na mnie, dysząc tak głośno, że nie słyszałem nawet własnych myśli.
Wyjąłem z niej palce ociekające jej sokami i znów dorwałem jej ust. Potarłem nabrzmiałego penisa, nakierowując go do jej ciasnego wejścia i wszedłem w nią jednym, mocnym pchnięciem, tłumiąc jej jęk. Brunetka wbiła paznokcie w moje plecy, kreśląc na nich podłużne rany. Dałem jej chwilę na przyzwyczajenie się i już zaraz zacząłem gwałtownie się w niej poruszać. Łóżko uderzało z wielką siłą o ścianę, kiedy wynurzałem się z niej, by po chwili znowu się zanurzyć.
Zabrakło nam powietrza, dlatego przerwałem pocałunek i ułożyłem ręce po obu stronach jej głowy, nie przerywając kontaktu wzrokowego z jej błyszczącymi oczami. Zabrakło nam tchu, ale było nam mało. Nie zdążyłem nacieszyć się jej ciałem, więc nie zaprzestałem swoich ruchów.
- Caleb... - wychrypiała ciężko, a ja czułem, że zbliża się jej kolejne spełnienie.
Znacznie przyśpieszyłem, stając się dziki jak zwierzę, pragnąc znów wydobyć z jej gardła krzyk pełen namiętności. I udało mi się - Eleanor wręcz zawyła, wyginając plecy w ogromny łuk. Wykorzystałem to i zatopiłem się w jej szyi, sam po krótce dochodząc, warcząc w jej rozpaloną skórę.
- Ja pierdolę, Eleanor... - sapnąłem, wypełniając jej cipkę po nasadę.
Orgazm wstrząsnął nami, jakby ktoś poraził nas prądem. Nigdy nie czułem się lepiej. Nasze ciała splątane były ze sobą w całość, tworząc jeden wielki supeł. Odczuwałem każdy dreszcz, drgnięcie, oddech czy bicie serca ukochanej, pragnąć wchłonąć w jej duszę.
~♟️~
Leżałem w łóżku, obejmując drobne ciało kobiety i podziwiając jej piękno. Blask księżyca padał prosto na nią, jakby wiedział, że leży obok mnie istna piękność i specjalnie postanowił ją oświetlać.
- Caleb? - Eleanor poprawiła się nieco na materacu, dalej jeżdżąc paznokciem po moim nagim torsie.
- Hm?
Minęło z dwie minuty, gdy brunetka zdecydowała się odezwać.
- Kiedy miałabym wyjechać do Hiszpanii?
Prawdę mówiąc, chciałem odpowiedzieć jej, że „nigdy", ale to by było kolejne kłamstwo, opuszczające moje usta. Wbiłem wzrok w okno, gładząc jej ciepłe plecy.
- Obawiam się, że w ciągu kilku dni, będziesz musiała wyjechać - ująłem, nie znając dokładniejszej odpowiedzi.
Ta mocniej wtuliła się we mnie, otulając mnie swoim zapachem. Pachniała wiśnią, lawendą i seksem.
Pachniała idealnie.
- Wiesz, że gdyby coś było nie tak, wystarczy jedno słowo, Eleanor, a cię stamtąd zabiorę.
Spięła się. Wyczułem to, jakbym był jakimś, kurwa, labradorem.
- Nie możesz pod żadnym pozorem się ze mną kontaktować, ale Lucas już tak. Jedno słowo, laleczko - dopowiedziałem.
Dziewczyna skinęła lekko głową, składając pocałunek na moim ramieniu.
- Powiesz mi w końcu, że mnie kochasz? - zapytała, podnosząc się na ręce, aby spojrzeć mi w oczy. - Ale tak prosto od serca...
Zamarłem na chwilę, nie wiedząc, jak mam zareagować. Ostatecznie ucałowałem ją w czoło, przytrzymując dłużej usta.
- Jeszcze nie, skarbie - powiedziałem półszeptem wiedząc, jak znów ją rozczaruję. - Ale wkrótce przyjdzie taki czas, gdzie ci to wręcz wyśpiewam. Obiecuję.
♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️♟️
Jeszcze jeden rozdział i epilog.
💔
CZYTASZ
THE HETMAN - Mafia Life #1 || 18+
RomanceZabójstwa, tortury, nielegalne handle, aranżowane małżeństwa. Mafia. Eleanor - córka bostońskiego capo - z dnia na dzień dowiaduje się o tym, że wkrótce zostanie wydana za mąż. Dobrze poukładania kobieta ze swoimi zasadami, nie wie jednak, że przed...
Rozdział XXXVIII
Zacznij od początku