– Czym jest strój Adama?

– Adam i Ewa? Niebo? Pan Bóg na chmurce? Nic? Poważnie? Gdzieś ty się chował człowieku? W lesie?

– Fakt, matka zostawiła mnie w lesie, ale dorastałem pod okiem pasterza... Co to ma do rzeczy?

– Gdzie cię kurwa matka zostawiła? W lesie? – Ten człowiek chyba myśli, że jestem głupsza, niż na to wyglądam.

– Miała dziwny sen. Zdawało jej się, że do mojej komnaty weszły trzy Mojry. Wróżyły mi dzielność, siłę niezwykłą i odporność na wszelkie rany, ale przepowiedziały, że z mojej ręki zginie ojciec, więc matka...

Kojarzycie tę reklamę, że „Raffaello wyraża więcej, niż tysiąc słów"? Moja mina chyba mogłaby obecnie ukazać się na pieprzonym bilbordzie tych słodyczy.

– Zbliża się, Poseideon... trzeba porąbać świdry, zanim spadnie śnieg. Możesz to zrobić sama, jednak Corinne zawsze mnie prosiła o przysługę – wzruszył ramionami, zmieniając temat i spoglądając to na mnie, to na ogromną stertę drewna.

– Co się zbliża?

– Poseideon...

– To jakieś dziwne określenie na zimę? Coś w stylu "Winter is coming" z Gry o Tron?

– Nie wiem, o czym mówisz... Poseideon to miesiąc. Jest w kalendarzu. Nie wiesz, czym jest kalendarz? – parsknął, opierając ręce na biodrach.

– Masz na myśli GRUDZIEŃ?

– Grudzień?

– Grudzień. Taki miesiąc! Następuje po listopadzie, przed styczniem?

– Poseideon... Następuje po Maimakterionie, a przed Gamelionem.

– Aha, no tak – przewróciłam pretensjonalnie oczami. – Macie tutaj prąd?

– Co mamy?

– Prąd? Internet? Wi-Fi? Zasięg? Cokolwiek?

– Nie wiem, co to jest. Zadajesz strasznie dużo dziwnych pytań.

– Nie wiesz, czym jest prąd?

Ja pierdolę, co to jest za neandertalczyk? Chociaż nie. Neandertalczycy przynajmniej zakrywali przyrodzenie kawałkiem zwierzęcej skóry. On po prostu sobie rąbie drewno, machając penisem, jak gdyby nigdy nic.

Dalsza dyskusja z tym człowiekiem nie miała sensu. Zresztą, o czym mogłabym rozmawiać z kimś, kogo podobno wyrzucono do lasu gdy był dzieckiem?

Porównanie niedźwiedzia do mężczyzny miało w mojej głowie perfekcyjny sens. Wszystko jednak zmieniło się w momencie, w którym przed moim nowym domem nie stanął ktoś, kto prawdopodobnie był i wielkim grizzly i neandertalczykiem. Zdecydowanie wolałam dwa w cenie jednego w Sephorze.

Musiałam wziąć się za rozpakowanie bagaży i przede wszystkim za porządki. Zbliżała się noc, a ja nie chciałabym po ciemku szukać czystej pary majtek. Niektórzy z nas wciąż je nosili... Skoro nie było prądu, to nie było też elektroniki, a w mojej różowej walizce z pewnością nie walały się zapasowe pochodnie.

Wróciłam do środka, złapałam za bagaż i wykorzystując do maksimum swoją siłę, wtargałam go na piętro. Chciałabym powiedzieć, że ogromny taras w sypialni to jej najmniejszy atut. Niestety, nie było mi to dane. Zamiast łóżka, na środku pomieszczenia leżało jedynie coś, co wyglądem i kształtem miało przypominać materac. Po krótkiej inspekcji zrozumiałam, że obszyta tkanina wypełniona była słomą, a na górę rzucono wełnę z owcy.

Moją piękną garderobę zamieniłam na drewnianą skrzynię i wiklinowe kosze. Rozumiecie to? Drewnianą skrzynię i wiklinowe kosze!

Cóż... Bear Grylls w jednym z odcinków, rozciął wielbłąda, wypatroszył go, wszedł do środka i tak poszedł spać. Ba! Bear Grylls jadł też larwy, odchody i pił mocz zdechłych zwierząt. W porównaniu do niego miałam naprawdę dobrze.

Chronicles of HeliosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz