Rozdział trzynasty- Impreza

Zacznij od początku
                                    

Miała na sobie białą sweterek, a do tego czarne spodnie cargo. Jej miodowe włosy były rozpuszczone, a zamiast okularów założyła soczewki. Często tak robiła że zamiast nosić okularów wolała soczewki, nie wiem kiedy ostatni raz widziałam ją w okularach. A szkoda bo w nich wygląda ładnie.

- Nes tak sobie pomyślałam, że w sumie może kupić podobne sukienki żeby mieć Matching!- Krzyknęła, a mnie aż uszy zabolały.

- Taa zobaczymy.- Boje się jak będę wyglądać w sukience dawno nie miałam na sobie sukienki lub spódniczki. Wolę chodzić w dresach, bo nie czuje się komfortowo w takich rzeczach.

- Może Asher was podwiezie sądzę że nie będzie miał nic przeciwko.- Powiedział Alex, który nagle stanął obok Lili.

- Nieeee. Nie będziemy mu robiły problemu ma ważniejsze sprawy na głowie. Co nie Lili?

- Chętnie was odwiozę.- Usłyszałam za sobą ten głos, i napięłam wszystkie mięśnie. Obróciłam głowę, dlatego że dalej siedziałam na krześle. Asher był ubrany w ciemno zieloną bluzę, i do tego spodnie czarne. Klasycznie.

- Jesteśmy dużymi dziewczynkami poradzimy sobie.- Powiedziałam z sarkazmem, i przewróciłam oczami.

- Śmiem twierdzić inaczej, bo wcale Lili prawie nie spaliła szkoły, bo chciała zrobić głupie kiełbasy. A ty - Wskazał palcem na mnie.- Wcale nie uciekałaś przed kurą, wydzierając się na cały korytarz. Dalej uważasz że sobie poradzicie?

- Jestem- Powiedział głos za chłopakiem.
- Idziemy?- Zapytał Harry.

Lili podeszła do Harrego, i się przytuliła. Powoli wstając z krzesła ruszyłam w ich strone, a Harry zamknął mnie w mocnym uścisku. Kątem oka zauważyłam jak Asher zacisnął szczękę.

Wyszliśmy z pokoju zostawiając Ashera i Alexa samych.

To będzie długa noc.

Jest już jakaś 16:30, a impreza zaczyna się gdzieś tak o 22, ale robi ją jakiś chłopak, z tej szkoły a mieszka trochę daleko, więc droga do niego zajmie nam godzinę, a Lili sie upierała że przecież trzeba znaleźć sukienkę dlatego wyszliśmy wcześniej.

Miałam zamiar napić się troszeczkę, tak żeby nie przesadzić choć, z moim umiarem może być ciężko. Najwyżej obudzę się pod mostem.

Wchodziliśmy do galerii, a Lili skała że szczęścia, za to ja zastanawiałam się ile dzisiaj zjadłam. Rano nie miałam na nic ochoty, Lili odzyskała swoją kuchenkę, która o dziwo działała, i zrobiła nam spaghetti, które było wyśmienite, ale nie wiem ile miało kalorii.

Byłam taka zamyślona że nawet nie wiem, kiedy weszłam do windy, a Lili z Harrym krzyczeli coś do mnie. Rozglądnęłam się po windzie, a w niej byli jacyś ludzi chyba ochrona.

- elle a un beau cul ( ma fajny tyłek)- Powiedział jedne z nich, a ja zrozumiałam że był to język francuski szybko w głowie przetłumaczyłam sobie co powiedział a gębą sama mi się otwarła.

- Słucham?- Zapytałam jak głupia patrząc na ich dwójkę jeden był łysy i wyglądał na 45 lat, a drugi był brodaty oboje wyglądali staro.

- Co?- Zapytał łysy jakby przed chwilą nie patrzył mi się na dupe, jeszcze to komentując.

- Beau cul, mais petit ( ładny tyłek ale mały)- To to już była istna przesada.

Poison | 16 + ( POPRAWIANIE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz