33. Becca

3.3K 699 139
                                    

#uncovermeLS

Wracamy do Chester późno i niechętnie. Wprawdzie jutro niedziela, ale gdybyśmy zostali jeszcze trochę dłużej, musielibyśmy szukać w Filadelfii noclegu, a to byłoby całkowicie bez sensu.

To Haze prowadzi, dlatego najpierw zajeżdżamy pod mój dom. Z wyraźną ulgą wyłącza muzykę, bo uparłam się, że skoro to mój samochód, to w drodze powrotnej też będziemy słuchać Taylor, po czym zerka na mnie.

– Dzięki za dzisiaj – mówię pospiesznie, odpinając pas. – To naprawdę... dużo dla mnie znaczy. Wszystko. I... nie mów nikomu o moich urodzinach, dobra?

Haze uśmiecha się krzywo, jednym kącikiem ust.

– Żmijko, to twoja tajemnica i tylko ty możesz o tym wszystkim powiedzieć – zapewnia. – I naprawdę nie zrobiłem nic takiego.

Zrobiłeś więcej, niż moi rodzice przez ostatnie lata, przemyka mi przez głowę, ale nie mówię tego na głos. Nie chcę wyjść na jeszcze bardziej żałosną, niż już jestem.

– W każdym razie... może odwiozę cię do domu? – proponuję. – Bez sensu, żebyś wracał taki kawał drogi pieszo.

– Mam lepszy pomysł. – Haze nonszalanckim gestem opiera się łokciem o kierownicę. – Może pożyczę twój samochód, wrócę nim do domu, a jutro podrzucę ci go z powrotem? Wolałbym, żebyś nie jeździła po nocy.

Mrużę oczy.

– Ale ty możesz? Szowinista.

– Ja nie mrużę ciągle oczu tak jak ty – odpowiada, wskazując na mnie brodą. – To na pewno dlatego, że masz wadę wzroku, do której nie chcesz się przyznać. Chociaż nie wiem dlaczego, wyglądałabyś gorąco w okularach.

Co za głupek.

– Dobra, jak chcesz – prycham, po czym otwieram drzwi i wyskakuję na zewnątrz. – Jeszcze raz dzięki za wszystko. Do jutra!

Zatrzaskuję drzwi, nie czekając nawet na jego odpowiedź, bo nie chcę, żeby się domyślił, jakie wrażenie zrobiły na mnie jego słowa, że wyglądałabym gorąco w okularach. Nawet nie chcę myśleć o Hazie w tym kontekście, ale...

Nic na to nie poradzę. Jestem kobietą z wysokim libido. Od tygodni nie zaliczyłam, to jasne, że w końcu zaczynam od tego dostawać na głowę.

Haze trąbi na mnie, zanim odjedzie, na co zaskoczona podskakuję w miejscu. Ponieważ jestem pewna, że go to bawi, pokazuję mu środkowy palec, na co on uśmiecha się szeroko, macha mi i w końcu wycofuje z podjazdu.

Wchodzę do domu w naprawdę dobrym nastroju. Moich współlokatorek nie ma nigdzie w zasięgu wzroku, a gdy orientuję się, że na podjeździe nie widziałam też samochodu Ari, domyślam się, że gdzieś pojechały. Z jakiegoś powodu jest mi irracjonalnie przykro, chociaż przecież one nie mają pojęcia, jak ważny jest dla mnie dzisiejszy dzień i że chciałabym spędzić z nim ten wieczór. Nie wiedzą nawet, dokąd pojechałam i kiedy zamierzałam wrócić. Pewnie sądzą, że poszłam na imprezę poderwać jakiegoś typa, z którym spędzę noc, bo to mój modus operandi.

Przez moment naprawdę się nad tym zastanawiam, ale potem dochodzę do wniosku, że wcale nie mam ochoty dzisiaj już nigdzie wychodzić. To był naprawdę fajny dzień i nie chcę go psuć jakimś przypadkowym seksem z równie przypadkowym kolesiem. Wolę napuścić sobie wody do wanny, wziąć mój wibrator i samodzielnie zaspokoić swoje potrzeby.

Tak właśnie robię. Biegnę na górę, rozbieram się, a potem zamykam w łazience z moją ulubioną zabawką. Na wszelki wypadek zabieram też telefon, bo mam wyrzuty sumienia, że przez cały dzień nawet nie zajrzałam na profil TAY, a w końcu jest sobota. To oznacza imprezy, na których często dzieją się różne ciekawe rzeczy, które powinny się pojawić na profilu naczelnego plotkarza Yarrow. Zanim wanna się napełni, pospiesznie przeglądam otrzymane wiadomości i wybieram kilka, które publikuję na profilu. Na szczęście nic bardzo spektakularnego, kilka zdjęć i krótkie opisy wystarczą.

Uncover Me | TAY #3 | ZAKOŃCZONE | ZNIKA 03.06Where stories live. Discover now