Rozdział 109 - Pamiętnik psychopatki

301 27 24
                                    

    Już od kilku dobrych minut mrugałem, próbując przyjąć do wiadomości to, czego właśnie się dowiedziałem. Nie przychodziło mi to zbyt łatwo, ponieważ naprawdę ciężko było mi w to uwierzyć, ale raczej to była prawda. Ciężka i dość bolesna, ale nadal prawda.

    Po głowie, oprócz wielu dość nieprzyjemnych sytuacji związanych z tym, chodziło mi też kilka zdań. W normalnych okolicznościach nawet nie pomyślał bym, że sobie o nich przypomnę, a tu proszę bardzo. Jakie więc to były zdania?

    "Lottie też nareszcie was wszystkich chce poznać." - Lottie, naturalnie, była moją starszą siostrą, o której powiadomił nas Camden podczas tego jego niezapowiedzianej wizyty w rezydencji. Kolejną siostrą, o której wcześniej nie wiedziałem i którą poznałem gdzieś dopiero w połowie czerwca. Zawsze, gdy o niej wspominano, to mówiono do niej po zdrobnieniu, a nie po pełnym imieniu, czyli tak, jak na przykład u Tony'ego, Willa, czy też chociażby Monty'ego. Ponadto wydawała się być miła wtedy na tym spotkaniu w restauracji, prawda?

    "Charli to psychopatka." - te słowa usłyszałem od mojej psycholożki po jednej z sesji, a to właściwie tylko dlatego, że chciałem wtedy zrobić na złość Willowi. Później nigdy niczego więcej nie dowiedziałem się o wspomnianej przez nią osobie. Wzbudziły one we mnie ciekawość, ale także też i strach. Jak się domyślacie, nie bez powodu.

    "Specjalne pozdrowienia od pani na dwa "c"." - oczywiste jest to, przynajmniej dla mnie w tym momencie, że inicjały tej osoby to "CC". Na pierwszy rzut oka nie ma to nic wspólnego z tą całą sprawą, a jednak wnosi do niej dość sporo i nabiera trochę sensu dopiero wtedy, gdy połączymy to z tym, czego dowiedziałem się od tego mężczyzny, którego w nieodpowiednim momencie zastrzelił Tony.

    A więc co łączy te wszystkie osoby, które są wspomniane w tych wszystkich zdaniach? Otóż to, że i Charli i Lottie to są zdrobnienia od imienia, jakim jest Charlotte. Dodatkowo wiem, że nazwisko Charlotte zaczyna się na "C", a nazwisko Lottie również rozpoczynało się na "C", gdyż miała je po swojej matce, nie po Camdenie, tak jak przykładowo Hailie, więc ta ostatnia pani też jest z nimi powiązana.

    Wniosek? Charlotte, Lottie i Charli to jest ta sama, jedna osoba, której szukam od wielu miesięcy, a już od co najmniej trzech była w zasięgu mojej ręki.

    Moja własna siostra chce mnie zabić. Brzmi super, co nie?

    Ale właściwie to dlaczego tego chce? Przecież ja jej nic nigdy nie zrobiłem, bo nawet nie miałem do tego żadnej okazji.

    Jeszcze ciekawszym pytaniem było to, jakim cudem ja jej wcześniej nie mogłem rozpoznać? Podczas tego porwania, gdy cała reszta była we Francji, rozmawiałem z nią twarz w twarz. A potem, w tej restauracji, też ją widziałem, bo ślepy nie jestem, i nawet skądś ją kojarzyłem. Dlaczego więc nie potrafiłem jej jakoś wcześniej rozpoznać?

    Chuj też wie, co ona miała na myśli zabijając prawie wszystkich członków Organizacji oraz zlecając temu typowi to, co robił Tony'emu. To było praktycznie jakieś bezcelowe, tym bardziej, jeśli chodziło jej tylko o mnie.

    A może jednak nie?

    Nie wiem, pojęcia nie mam, bo na razie jeszcze nie posiadam takiej umiejętności, jaką jest czytanie innym w myślach. Ja nie miałem już nawet siły, aby o tym dalej myśleć. Ja po prostu chciałem pójść spać i mieć święty spokój od zamartwiania się tym moim nowym odkryciem.

    Ciekawe, czy Camden, a także i Monty, w ogóle o tym wszystkim wie? Muszę przyznać, iż zdecydowanie wolałbym usłyszeć, że nie.

    Westchnąłem, przecierając twarz dłońmi, po czym się podniosłem. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że ze swojej własnej woli nie uda mi się dzisiaj zasnąć. Iż raczej nie mogłem pozwolić sobie na kolejną, nieprzespaną noc, to postanowiłem wziąć jakieś leki nasenne. Oczywiście w normalnych ilościach.

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetWhere stories live. Discover now