Spojrzałam na Vince'a. Nie chciałam mówić reszcie braci o co poszło mi z tą laską. Miałam nadzieję że najstarszy brat wyciągnie mnie z opresji. Tak też się stało.
- Chłopcy to już nie jest ważne. Wszystko z Hailie sobie już wyjaśniłem to co zaszło w szkole i zadecydowałem że nie poniesie ona za to konsekwencji - odpowiedział spokojnie Vincent
- Ale my też chcemy wiedzieć - ciągnął dalej Tony
- To masz problem - mruknęłam
Zaczęliśmy jeść kolację. Moi bracia rozmawiali ale ja ciągle byłam pogrążona w swoich myślach.
- Słuchajcie... Przepraszam was za moje ostatnie zachowanie. Nie powinnam była być dla was taka wredna. Ja poprostu... myślałam że jak zmienię mój styl i zachowanie będę wreszcie pasować do tej rodziny... Do was... - powiedziałam cicho a z oczu popłynęły mi łzy
Dostrzegłam że wszyscy bracia patrzą na mnie zszokowani. Może Vince trochę mniej bo jemu przecież już o tym mówiłam.
- Malutka... nie ważne jak będziesz się zachowywać lub ubierać zawsze będziesz do nas pasować i będziesz częścią naszej rodziny - powiedział Will i mnie przytulił
- To samo powiedział mi wcześniej Vince - powiedziałam
- Bo taka jest prawda dziewczynko - odparł Shane
Nagle wszyscy wstali i mnie objęli. Czułam się w ich ramionach tak bezpiecznie.
- Dziękuję wam... Dziękuję że przyjęliście mnie pod swój dach - rzekłam
- Hailiś nie dziękuj. Rodzina jest najważniejsza - odrzekł Vince
- Czy mnie słuch nie myli i Vince właśnie powiedział Hailiś a nie Hailie - powiedział Will
- Masz rację, powiedział - odpowiedziałam
W salonie obejrzałam ze świętą trójcą film. A potem udałam się do mojego pokoju by pójść spać.
Wróciłam do domu ze szkoły. Czułam że dziś wydarzy się coś złego. Gdy weszłam do salonu zauwaźyłam rozbity telewizor.
- Hailie - syknął na mnie Vincent
- Tak?
- Dlaczego rozbiłaś telewizor? - zapytał ostro Will
- To nie ja
- Ta na pewno - odezwał się Tony
- Jak zwykle sprawiasz problemy - rzucił Shane
- Ale ja...
- No co ty? - powiedział wkurzony Dylan
- To naprawdę nie byłam ja...
- Dość tego Hailie... Dałem ci szansę na przyznanie się ale z niej nie skorzystałaś. Reszta braci mają rację. Sprawiasz same problemy. Dlatego jeszcze dziś trafisz do innej rodziny - powiedział Vincent
W oczach zebrały mi się łzy.
- Nie, proszę! - krzyknęłam
Obudziłam się cała zlana potem i we łzach. Czy to był sen? A raczej koszmar. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Skierowałam się w stronę pokoju mojego najstarszego brata. Zapukałam ale nikt mi nie odpowiedział. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Vince'a który chyba usłyszał że ktoś wszedł bo zaczął otwierać oczy. Gdy mnie dostrzegł podniósł się do pozycji siedzącej.
- Hailiś co się stało? Dlaczego nie śpisz? Jest 3:27 - powiedział
Ja podeszłam do jego łóżka na którym usiadłam i wtuliłam się w brata. Zaczęłam cicho szlochać.
- Cśśśś - szepnął - Co się stało? - zapytał
- Śnił... mi się... koszmar - wymamrotałam wciaż płacząc
- Jaki? - zapytał
- Byłeś na mnie... o coś zły czego nawet nie zrobiłam... i.. i postanowiłeś mnie oddać do innej rodziny... a... reszta braci mówiła że sprawiam same problemy - chlipałam
Brat przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Hailiś nigdy pamiętaj nigdy nie oddałbym Cię. Bez względu na to jak bardzo byłbym na Ciebie zły - powiedział z troską w głosie
Poczułam jak moje serce otacza ciepło.
- Dziękuję, kocham Cię Vince
- Ja Ciebie też kocham Hailiś
Poczułam się senna i brat musiał to zauważyć.
- Chcesz spać ze mną czy wolisz wrócić do swojego pokoju? - zapytał
- Z Tobą... jeśli mogę
- Oczywiście że możesz
Już po chwili Vince leżał na łóżku a ja wtulona w jego tors. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
----------------------------------------------------------
Przepraszam że tak długo nie było rozdziału. Postaram się to nadrobić.
Do następnego!
CZYTASZ
Problemy Hailie Monet
Teen FictionHailie Monet to 16-letnia dziewczyna, która ma 5 braci - Tony, Shane, Dylan, Will i Vincent zrobili by dla niej wszystko tylko nie potrafią tego ukazać. Hailie uważa, że braciom na niej nie zależy. Podupada na zdrowiu psychicznym. Zaczyna też mniej...