Rozdział 3 - Dobry piesek

Zacznij od początku
                                    

Wyglądało na to, że można było tutaj kupić nie tylko kawę i ciekawą książkę, ale też spędzić miło czas.

Czytać kochałam od zawsze, pamiętam, że w dzieciństwie często towarzyszyły mi książki i mama zawsze mi je czytała, kochała książki równie mocno jak ja. Zdecydowałam, że zajrzę tutaj po południu i sprawdzę dokładnie to miejsce od środka. Może wyjdę z jakąś nową zdobyczą.

W kieszeni zabrzęczał mi telefon, wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran, po czym przycisnęłam przycisk ściszania głosu. Nie chciałam odrzucać połączenia i nie chciałam też, żeby dręczył mnie dźwięk nadchodzącego połączenia. Później oddzwonię, nie miałam teraz ochoty rozmawiać i psuć sobie nastroju z samego rana. Wysłałam szybkiego smsa, żeby uspokoić na jakiś czas osobę, która dzwoniła i włożyłam telefon z powrotem do torebki.

Przeszłam kawałek dalej ulicą i zauważyłam bar. Nie było szyldu z nazwą, ale przy wejściu było menu drinków a w oknie widziałam butelki różnych trunków oświetlone na czerwono, więc na pewno był to bar. Wielu miejscowych musiało tu spędzać wieczory. Ciekawe czy Enzo też tu przychodził.

Zerknęłam na telefon, żeby jeszcze raz sprawdzić wysłany mi przez Enza adres jego warsztatu i sprawdziłam na mapie jak daleko mam jeszcze iść. Wczoraj wymieniliśmy się numerami, w końcu miał mój samochód. Musiałam mieć z nim jakiś kontakt.

Zostało mi tylko kilka kroków do jego warsztatu, więc schowałam telefon i skręciłam tak jak wcześniej pokazała mi aplikacja. Tuż za rogiem moim oczom ukazała się dosyć duża hala. Była otwarta a w środku widać było kilka stanowisk na samochody. Nie był to taki mały interes. Enzo musiał mieć dużo klientów, bo praca już wrzała. Każde stanowisko było zajęte a przy nim pracowała jedna lub dwie osoby. Podeszłam do pierwszego stanowiska i zaczepiłam pracującego tam mężczyznę.

- Przepraszam, czy znajdę gdzieś tutaj Enza? Mój samochód wczoraj do was trafił i obiecał mi go naprawić.

Mężczyzna popatrzył na mnie, a właściwie zlustrował mnie z góry do dołu. Ach, ci mężczyźni.

- Jest, pewnie przy ostatnim stanowisku. Proszę iść dalej do przodu wzdłuż hali. Na pewno już tam jest, lubi zaczynać wcześnie. - odpowiedział i zabrał się z powrotem do pracy.

- Dziękuję.

Poszłam dalej jak wskazał mi mężczyzna i rzeczywiście na końcu hali zobaczyłam Enza. Rozmawiał akurat z jakimś mężczyzną. Raczej nie był on pracownikiem bo był ubrany w dżinsy i koszulę a nie kombinezon roboczy jak pozostali. Zanim do nich doszłam, nieznajomy odszedł i wsiadł już do swojego samochodu zaparkowanego obok. Strasznie mnie zaciekawiło kto to mógł być. Może później się dowiem.

Przystanęłam na chwilę w miejscu i coś szturchnęło mnie w nogę. Spojrzałam w dół i moim oczom ukazał się potężny czarny pies. Sięgał mi aż do pasa, ale teraz był zajęty obwąchiwaniem mojej nogi. Nie mogłam sobie przypomnieć jaka to rasa, moja przyjaciółka miała kiedyś podobnego i pamiętam, że był całkiem przyjaźnie do mnie nastawiony, dlatego też ten tutaj ani trochę mnie nie przeraził. Bardziej bałam się miniaturowych i ciągle jazgoczących piesków. Były bardziej groźnie i zdecydowanie głupsze.

Pies z mojej nogi przeszedł do obwąchiwania mojego brzucha i zaczął mnie trącać w niego nosem i machał przy tym ogonem. Wyglądało na to, że zyskałam wielbiciela. Zachęcona wyciągnęłam więc rękę i pogłaskałam go po głowie. Przyjął to bardzo entuzjastycznie i skoczył mi na ramiona. Zaczął mnie teraz lizać po twarzy. Dobrze, że nie lubiłam makijażu i stawiałam na naturalność, bo właśnie by mnie rozmazał i najadł się przy tym na pewno niezbyt dla niego zdrowych kosmetyków. Roześmiałam się głośno i próbowałam się od niego odpędzić, ale było to bardzo trudne zadanie ze względu na jego masę.

- Już spokojnie, przestań. - próbowałam do niego przemówić, co za bardzo nie poskutkowało.

- Ares - usłyszałam donośny męski głos - nie ładnie tak napastować gości. Siad.

Pies grzecznie posłuchał i usiadł przede mną nadal się we mnie wpatrując. Enzo podszedł do niego i złapał za obrożę, chyba asekuracyjnie gdyby czworonóg znów chciał na mnie wskoczyć.

- Przepraszam, zwykle jest nieufny w stosunku do obcych i jeszcze nigdy nie widziałem żeby tak zareagował na nową osobę. Musisz być niezwykła. Wcale mu się nie dziwię, że tak się ucieszył na twój widok, ja mam podobne uczucia. - uśmiechnął się do mnie szeroko.

- Nic nie szkodzi, naprawdę. Lubię zwierzęta, bardzo, chociaż nie dorobiłam się jeszcze swojego.

- Może niedługo ci się uda.

- Zobaczymy. - najpierw musiałabym znaleźć jakieś własne miejsce do zamieszkania, ciotka nie popierała posiadania zwierząt w domu. Nigdy mi na żadne nie pozwoliła chociaż próbowałam ją prosić kilkukrotnie. Później z tego wyrosłam i nauczyłam się, że nie ma sensu ją o cokolwiek prosić. Postanowiłam sobie jednak, że jak już gdzieś osiądę z daleka od niej to sprawię sobie jakiegoś zwierzaka. Tylko nie wiem czy aż takiego wielkiego jak ten tutaj.

- Przyszłam zapytać czy może już wiesz co stało się mojemu samochodowi? Wiem, że minęło niewiele czasu, ale byłam właśnie na spacerze i postanowiłam zobaczyć ten twój warsztat. Jest całkiem pokaźny.

- Bardzo się cieszę z twojej wizyty kochana i tak już zdążyłem go obejrzeć i na szczęście to nic poważnego. Wskazówka paliwa się zepsuła i musiałaś nie zauważyć kiedy skończyło ci się paliwo. Przejechałaś pewnie dosyć długą drogę, że zużyłaś aż tyle paliwa.

- To rzeczywiście nic poważnego. Miałam szczęście, że wysiadł dopiero pod miasteczkiem i że spotkałam ciebie. To ile potrwa naprawa tej wskazówki?

- Już wszystko naprawiłem i uzupełniłem ci paliwo. Teraz wskazówka pokazuje już stan rzeczywisty.

- Bardzo ci dziękuję, czyli mogę już zabrać samochód? I ile ci jestem winna za naprawę i paliwo i za holowanie oczywiście?

Enzo uśmiechnął się tajemniczo.

- A co powiesz na to, że nic. A w ramach rekompensaty pójdziesz ze mną dzisiaj wieczorem na obiecanego drinka?

Popatrzyłam na niego zaskoczona. Raczej nie umawiałam się na randki z ludźmi, których tak krótko znałam. Zresztą właściwie nie pamiętam kiedy ostatni raz umówiłam się na randkę. Nie miałam na to za bardzo czasu. A teraz zostałam zaproszona przez takiego przystojniaka, który w dodatku naprawił mi samochód. Zaproszenie na drinka było raczej niewinne, więc chyba mogłam mu się tak odwdzięczyć. To tylko jedna randka, chociaż nie wiem czy on tak to odbiera. Spędzenie wieczoru z tak miłym mężczyzną nie mogło być złym pomysłem. Należało mi się trochę rozrywki.

- Czemu nie - odpowiedziałam po chwili.

- To super. Niezmiernie się cieszę, że się zgodziłaś. Ok, to może spotkamy się na miejscu po 20? To bar przy głównej ulicy, musiałaś go minąć idąc tutaj. Nie ma teraz szyldu, bo właściciel postanowił go zmienić, ale powinnaś go poznać po witrynie. To bar mojego przyjaciela.

- Tak, widziałam go i na pewno trafię. To co mogę zabrać samochód?

- Jasne, wszystko jest gotowe. Przyszłaś w samą porę.

Pożegnaliśmy się i pogłaskałam też Aresa na pożegnanie, na co się ucieszył. Zauważyłam, że kilku pracowników przerwało pracę i spojrzało na mnie dziwnie, gdy to robiłam. Enzo się tylko uśmiechnął i pomachał mi, gdy odjeżdżałam spod warsztatu.

Postanowiłam, że w drodzę powrotnej do domu odwiedzę jeszcze pewne miejsce, które kiedyś lubiłam odwiedzać z mamą.

NawiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz