- Hej, spokojnie. Może jeszcze ich zobaczysz, tylko... No nie wiem, nie umiem zbytnio pocieszać ludzi-odparła Lily, podchodząc do Samuel-a.
- E, nie martw się o mnie, już i tak się z tym pogodziłem-powiedział Samuel, uśmiechając się do niej lekko.
- A co z wami?-zwróciła się Lily do Isabelli i Michael-a.
- Z nami to dość dziwna historia-zaczął Michael.-Od początku pandemii byłem sam, podróżowałem zawsze po ciemku, mimo faktu, że wtedy mogą się pojawić Przemieńcy. W każdym razie, pewnego dnia, w jednym z starych domków, spotkałem Isabellę. Była wystraszona, wychudzona i bardzo zmęczona. Zaopiekowałem się nią, i od tamtego czasu byliśmy nierozłączni. Po jakimś czasie, po dotarciu do obozu, zaproponowałem jej chodzenie. I tak o to jesteśmy parą!
- Ale przecież Kate też...-zaczęła Lily, ale w mgnieniu oka zatkałam jej usta.
- Lily chciała powiedzieć, że ja też cieszę się z waszego powiedzenia!-zawołałam, trzymając Lily jedną ręką, co było dość trudnym zadaniem, bo dziewczynka po chwili zaczęła się wyrywać.
Po chwili zauważyłam zdziwione miny Aiden-a i Samuel-a, którzy także nie rozumieli mojego zachowania. Ja jednak nie miałam zbytnio czasu im to teraz wyjaśniać, gdyż zbliżaliśmy się już do miasteczka Luton. Jednak, kiedy tam wchodziliśmy, zaskoczyła nas jednak rzecz, a dokładniej to fakt, że było tu dość cicho, mimo tego, że Samuel zapewniał nas, że w miasteczku będą czekać na nas jego ludzie, którzy ponoć zajęli całe miasteczko. Teraz jednak zaczęła trochę wątpić w prawdomówność chłopaka.
- I co? Gdzie są ci twoi ludzie?-zapytał Samuel-a Aiden.
- Nie wiem... Kiedy jechałem w stronę waszego obozu, to powiedziałem im, żeby na mnie czekali... Cholera, powinni tutaj gdzieś być...-odparł nieco zmieszany Samuel.
- Hej! Zobaczcie, tutaj ktoś leży!-usłyszeliśmy nagle wołanie Lily.
Podeszliśmy do niej i zobaczyliśmy leżące w kałuży krwi ciało jakiegoś mężczyzny. Aiden od razu po zobaczeniu tego, chciał odciągnąć stąd Lily, żeby tego nie widziała, ale ona i tak już się na to patrzyła, więc wszelkie próby zabrania jej stąd nie pomogły. Samuel podszedł do ciała i zaczął je oglądać.
- To Jimmy, jeden z moich ludzi. Miał pilnować tego wjazdu do miasteczka, razem z paroma innymi ludźmi-powiedział w końcu chłopak.-Skoro on tutaj leży, a w pobliżu nikogo nie ma, to oznacza, że...-tutaj urwał.
- Że istnieje możliwość, że Cieniści tutaj dotarli i wybili do nogi wszystkich twoich ludzi-dokończył za niego Aiden.
- Niech to szlag... Najpierw nasz obóz, a teraz to? Co tu się odpierdala?-zapytał nas Michael.
- Nie wiem, ale też bardzo chciałbym to wiedzieć-odpowiedział mu Aiden.-Chodźmy dalej, może kogoś znajdziemy, który nam powie, co tutaj się stało.
Zgodziliśmy się z nim, po czym ruszyliśmy dalej. Miasteczko wyglądało tak samo, jak je zapamiętała ostatnio: nie było tutaj żadnego człowieka, który chodził sobie jakby nigdy nic po chodniku, żadnych poruszających się po ulicy samochodów ani żadnych działających sklepów. Było to kolejne wymarłe miasteczko, w którym można było spotkać zarażonych. I tak się stało po chwili. Idąc sobie środkiem ulicy, nagle zobaczyliśmy małą grupę zarażonych, wychodzących zza rogu. Aiden nas zatrzymał, po czym ruchem ręki kazał nam schować się za rogiem. Tak też zrobiliśmy.
CZYTASZ
Pandemic: The path of revenge
AdventureZemsta ma teraz ludzkie oblicze... Wielka Brytania, jedno z znanych krajów w Europie, po przejściu dużego kryzysu zaczyna się powoli odbudowywać. Jednak sytuacji tej nie poprawia nadejście nieznanego wszystkim wirusa, który zaczyna zarażać coraz wię...