- U diabła, idźże z nią gdzieś do cienia - rozkazała zirytowana - Nami się nie przejmuj.
Rycerz skinął głową i wyswobodził się z tłumu, po czym zniknął w najbliższej tawernie. Kazimierzówna patrzyła za nim, dopóki jego sylwetka nie przestąpiła progu. Wtedy powoli wracała spojrzeniem, gdyby nie wzrok pewnego mężczyzny, który przykuł jej uwagę. Nie był on w żaden sposób nachalny czy lubieżny. Raczej intrygujący, wyzywający. Wrogi. Dopiero po chwili to zrozumiała, jednak było już za późno. Mężczyzna odebrał to, jako zaproszenie. Odbił się od ściany kamienicy, o którą się opierał, i ruszył w jej stronę. Zaraz przygarnęła syna do siebie. Przepchnął się przez tłum i stanął przy niej.
- Pani - uśmiechnął się szyderczo i chciał ująć jej dłoń, ale się wyszarpnęła.
Starała się nie dawać po sobie poznać, jaka jest wystraszona. Kazik już też zauważył mężczyznę, ludzie wokół nich również. Jakby mu sprzyjali, bo rozstąpili się odrobinę, robiąc miejsce dla drugiego widowiska, które niewątpliwie zaraz się rozpocznie.
- Czego chcesz? - spytała spokojnie, acz stanowczo.
- Pokłonić się królewskiej córce. Tego chyba prawo mi nie zabrania? - rozłożył ręce.
Mówił z wyraźnym czeskim akcentem. Jadwiga przez chwilę pomyślała, że mógł być lokalnym szpiegiem czeskiego króla i zaraz doniesie mu o jej wizycie.
- Jesteś z Pragi? - spytała, mocniej przyciskając syna do siebie.
Mężczyzna zaśmiał się, spuścił głowę i pokręcił nią.
- Masz coś do ukrycia, pani, że obawiasz się szpiegów?
- Wolę wiedzieć, z kim mam do czynienia - odparła hardo, unosząc głowę.
W środku cała się trzęsła, jednak na zewnątrz nie mogła tego pokazać. Musiała grać pewną siebie.
- Peter - przedstawił się - Do usług najjaśniejszej pani.
- Nie bluźnij - upomniała go.
- Bo co? - założył ręce za plecami - Nie mam racji? Jesteś córką samego króla Kazimierza. Nie udawaj, pani, że tytuły ci nie schlebiają.
- Odejdź, zanim powiesz za dużo - ostrzegła, kątem oka szukając Mieszka.
W jednej chwili pożałowała, że go odesłała. I zrozumiała, że jego obawy były słuszne. Może to właśnie jego zobaczył i starał się jej dać dyskretnie do zrozumienia o niebezpieczeństwie?
- Za dużo o czym? - zainteresował się - O twojej pysze? O parszywej dumie?
- Nie jestem pyszna.
- Oczywiście. Żadne z was nie jest. Co zatem ty i twoja siostra robicie na krakowskim tronie? Z tego, co mi wiadomo, kobiety nie zostały stworzone do rządzenia.
- Mylisz się - wycedziła, tracąc coraz więcej cierpliwości.
- Tak? Zatem rozkaż mi, pani, bym sobie poszedł. Wygnaj mnie z tego miasta raz na zawsze.
- Nie zrobię tego - odparła.
To, co ją zaskoczyło, to jego śmiech. Czysty, serdeczny śmiech, jakby usłyszał naprawdę wyborny żart. Zebrana dookoła gawiedź była równie zdezorientowana, jednak wciąż wyrażała żywe zainteresowanie konfrontacją. Jadwiga bała się rozglądać, żeby przypadkiem nie zorientować się, że jest sama przeciwko nim wszystkim. Na Boga, Mieszko, gdzie ty jesteś...
- Zatem kogo próbujecie oszukać? - spytał, gdy już się uspokoił - Po co wracałyście? Dynastia Piastów się skończyła. Tak źle było wam w Budzie, że przyjechałyście do Krakowa?
CZYTASZ
Jej przeszłość... Ich przyszłość
Fanfiction👑 Królowie są Bożymi pomazańcami, ale też popełniają ludzkie błędy... 💔 Zaufanie skrzywdzonej kobiety jest cenniejsze, niż najdroższe złoto... ✨ Nie masz patrzeć na świat tak, by widzieć tylko ją. Musisz patrzeć dalej. A najlepiej, gdybyście pat...
👑 34 👑
Zacznij od początku