- W końcu to twoi...
- Nie - przerywam jej - Nie są. Przestali nimi być, kiedy w wieku siedemnastu lat wyrzucili mnie z domu bez niczego.
- Naprawdę od tamtego dnia się z nimi nie kontaktowałaś?
- Ja nie, ale oni próbowali. Pierwszy raz, kiedy otworzyliśmy z Derekiem nasz pierwszy salon, a potem za każdym razem, kiedy pojawiał się o nas artykuł. Nietrudno się domyśleć dlaczego i czego ode mnie chcieli.
- Wiedzą o Dylanie?
- Nie mam pojęcia, ale mam szczerą nadzieję, że nie. Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek się z nimi spotkał i chociażby przebywał w jednym pomieszczeniu. Nie zasługują na to. Poza tym Dylan ma już najlepszych na świecie dziadków.
- Ale...
Przerywa jej dzwonek mojego telefonu. Spoglądam na wyświetlacz i czuję jak wzbiera we mnie irytacja.
- Wywołałyśmy wilka z lasu - stwierdzam pokazując jej urządzenie, gdzie widnieje słowo MATKA.
- Nie można o niej w ogóle wspomnieć, bo od razu musi się narzucać - wzdycha - To chyba znak, aby zmienić temat.
- Tak, proszę.
- Wracając do Aidena...
- Ugh... - wzdycham i ponownie wbijam się łyżeczką w ciasto.
- Po tym co mi o nim opowiadałaś nie wydaje się, żeby powiedział to na serio.
- Stwierdził, że jestem złą matką!
- Wiem, ale dopiero niedawno mówiłaś mi, że chwalił cię i pocieszał, kiedy wyżaliłaś mu się, że czujesz się niewystraczająca.
- Ale...
- Myślisz, że tak szybko zmieniłby zdanie? Bo ja wątpię. Myślę, że on się po prostu przestraszył i dając upust emocjom wymsknęło mu się. Wbrew pozorom on też przywiązał się do was w ciągu tych tygodni.
Przez chwilę zastanawiam się nad słowami kobiety i stwierdzam, że coś w tym może być. Doskonale pamiętam jego minę, kiedy rzucił mi tym oskarżeniem w twarz. Ten strach i przerażenie w jego oczach oraz narastającą panikę. Wyglądał jakby sam był zaskoczony i przerażony tym co powiedział.
- Może masz rację. Nie mniej jednak to nie zmienia faktu, że mnie zranił.
- Wiem - wyciąga dłoń przez stół, a ja podaję jej swoją i mocno się ściskamy - Ale wiesz, że jesteśmy tylko ludźmi prawda? Mamy prawo popełniać błędy. Ważne jest co później z tym robimy - kiwam głową - Odzywał się od wczoraj?
- Nie.
- Odezwie się, zobaczysz.
- Skąd ta pewność?
- Powiedzmy, że mam co do niego pewne przeczucie - mruga do mnie. Mój telefon leżący na stoliku ponownie się rozświetla, tym razem dając znać o wiadomości - Czyżby to on? - spogląda na mnie znacząco.
- Nie mam pojęcia.
Zabieram dłoń z kojącego uścisku przyjaciółki i spoglądam na nadawcę. Mrużę oczy na widok nieznanego numeru, ale kiedy czytam wiadomość wszystkie włosy na moim ciele stają dęba, a na plecach czuję krople potu.
Pożałujesz tego co zrobiłaś. Ty i twój synalek. Oboje będziecie cierpieć w męczarniach, już ja tego dopilnuję. A teraz ciesz się póki możesz, bo nie znasz dnia ani godziny, kiedy to się skończy.
- No i? Co pisze? - z zawieszenia wyrywa mnie zainteresowany głos kobiety.
- To... - odchrząkuję, bo mój głos nagle stał się dziwnie zachrypnięty - To nie od niego.
CZYTASZ
Więź z nienawiści | Dary losu #4 | W TRAKCIE
RomanceCzas na Jasmine i Aidena! Ona, samowystarczalna właścicielka imperium beauty, a po godzinach mama małego czarującego chłopca. On, dżentelmen kryjący się za obrazem Casanovy, a równocześnie zawsze chętny do pomocy. Jeden zły poranek, jedna zła decy...
Rozdział 19
Zacznij od początku