Kiedy znalazłam się na zewnątrz usiadłam na jednej z ławek. Większość uczniów musiała przebywać teraz w szkole, ponieważ tylko nieliczni siedzieli na trawniku. Z tego wynikało, że dużo uczniów usłyszało zmyśloną informację przez głośniki.
- Jesteśmy! - krzyknął Jimmy wychodząc ze szkoły.
- Chodźcie! - zawołałam i wskazałam miejsca obok mnie. - Mów, co wymyśliłeś.
Oscar zaśmiał się i zajął miejsce po mojej prawej stronie. Jimmy usiadł po lewej i z zadowoleniem przyglądał się w oddalone drzewo.
- W końcu ktoś odważył się mu postawić - powiedział pod nosem, na co się uśmiechnęłam.
- A więc... - zaczął szatyn, na co wraz z przyjacielem Car spojrzeliśmy się na niego z uwagą. - Dzisiaj o dziewiętnastej odbywa się mecz między naszą szkołą, a Homle's College. Gospodarzem jest ta druga placówka. Moi dobrzy znajomi grają w przeciwnej drużynie, którzy wiszą mi przysługę...
Chłopak dokończył opowiadać nam swój pomysł na zemstę, przez co zaniemówiłam. Jego koncepcja była genialna! Jedynym minusem było to, że zostało nam niewiele czasu na przygotowanie wszystkiego.
- Zerwijmy się z lekcji i załatwmy to, jak najszybciej - podniosłam się gwałtownie z ławki.
- Tylko wykonam telefon - powiedział, wstając.
Oddalił się od nas na kilka metrów. Zerknęłam na Jimmiego, który przyglądał się mi z szerokim uśmiechem.
- Podoba ci się plan? - zapytałam nie mogąc ukryć zadowolenia.
- Jeszcze jak - zaśmiał się rozweselony. - Jest tylko jeden problem. Muszę wrócić na lekcje, bo Caroline zacznie coś podejrzewać.
Skinęłam głową na jego słowa. Oczywiste, że blondynka zacznie się zastanawiać, czemu jej przyjaciel zwiał z lekcji.
- Dobra, idź. Nie mów jej niczego i bądź pod telefonem - przytuliłam go na pożegnanie.
- Jasne - szepnął do mojego ucha i odszedł.
Obserwowałam go, aż nie zniknął z mojego pola widzenia. Nadal nie wiedziałam, czy robię dobrze. Chciałam mu odpuścić, ale z drugiej strony miałam ochotę pokazać mu, na co mnie stać.
- Gdzie Jimmy? - podszedł do mnie chłopak, po zakończeniu rozmowy.
- Musiał wrócić. Wiesz Caroline i te sprawy - oznajmiłam, na co skinął głową.
- To jedziemy? - szatyn podniósł kąciki ust.
- Jedziemy.
***
Całe szczęście, że o tej godzinie po mieście nie jeździ tak dużo aut. Dzięki temu znaleźliśmy się w szkole, która znajdowała się po przeciwnej stronie miasta, o wiele wcześniej.
Placówka była tak samo ogromna, jak nasza. Oscar zaparkował swój samochód na parkingu, gdzie mieliśmy się spotkać z jego znajomymi.
Oboje wysiedliśmy z pojazdu i skierowaliśmy się w stronę męskiej grupki, która stała przy murku. Towarzyszący mi chłopak objął mnie ramieniem, dodając mi tym wsparcia.
- Siema - przywitał się ze wszystkimi. - Macie je?
Blondyn, który był najlepiej zbudowany z nich wszystkich wyjął z kieszeni spodni kluczyki i rzucił je w moją stronę. Złapałam przedmiot w powietrzu i podrzuciłam go kilka razy w dłoni.
- Dzięki - mruknęłam.
- Nie przedstawisz nas swojej dziewczynie? - zagadnął opierający się o mur brunet.
Wraz z moim pomysłodawcą zaśmieliśmy się z tego, że uznali nas za parę.
- Alice to jest Sam, Jacob, Brian i Daniel - wskazywał po kolei na chłopaków.
Z uśmiechem pokiwałam głową.
- Miło poznać - powiedziałam z wdzięcznością. - Dzięki za klucze.
- Nie ma za co - uśmiechnął się ponownie przewodniczący całego składu. - Oscar uratował mi kiedyś dupę, więc w końcu mogłem się mu jakoś odwdzięczyć.
- Skąd je masz? - zapytałam ciekawa.
- Twój chłopak ci nic nie mówił? - zdziwił się. - Jestem kapitanem drużyny piłki nożnej, więc to oczywiste, że mam klucze do szatni.
Skinęłam głową. To musi się udać, nie było innego wyjścia.
1002 słowa! Ma ktoś może pomysł, jaką zemstę wymyślił Oscar? x
CZYTASZ
Football > Harry ✏
FanfictionCo się stanie, gdy pewna siebie dziewczyna będzie chciała pokazać kapitanowi drużyny, na co ją stać? 》》》》》》》》《《《《《《《《 #9 w Fanfiction [11.01.2016] okładka: Karolajna9301 {Kopiowanie oraz wykorzystywanie moich opowiadań bez mojej zgody jest niezgodn...
Rozdział 24
Zacznij od początku