#12 Zabrana

57 5 1
                                    

(oczami Tobyego)

Zgodnie z rozkazami Operatora proxy, Jeff i Puppeter poszliśmy wieczorem do tej kaplicy. Już z daleka było słychać głośne krzyki przepełnione bólem i rozpaczom wiec przyśpieszyliśmy kroku chcąc dowiedzieć co tom się dzieje. Doszliśmy do drzwi, były zamknięte a krzyki ustały. Wszyscy wiedzieliśmy co to oznacza. Kopnęliśmy wszyscy naraz w masywne wrota. Weszliśmy, ale od razy zatrzymałem gromadę gdyż zdziwiłem się widokiem przed nami. Na ziemi siedziała osóbka podobna do Kamili, ale inna. Miała białe włosy, zielone oczy i ostre zęby. Na dodatek ręce miała całe we krwi, ubrane też, na dodatek jej twarz a dokładnie okolice ust były całe w krwi.Spojrzała na nas błyszczącymi oczami pełnymi... obłędu?!(patrz media)

Nie wiedzieliśmy co zrobić, jak zareagować. Staliśmy i patrzyliśmy się to na nią, to na zmasakrowane ciała. Nagle ona zwróciła się do nas wstają, co wyrwało nas z transu:

-Heeeej, zabawicie mnie? Wyglądacie na lepsze osoby niż moje poprzednie ofiary. Zajmijcie mnie czymś i sprawcie, że przy zabijaniu was będę miała trochę zabawy. Doooobrzeeeee?- Że co?! Ona zamierza na nas naskoczyć i zabić?1 Muszę działać szybko. Inaczej wszyscy zostaniemy ranni razem z nią.

- Nie chcemy z tobą walczyć. Chcemy zabrać cię do Operator. On chce cię poznać. Zresztą my też.- Szybko odpowiedziałem żeby załagodzić sytuacje. Wyprostowała się, popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się diabolicznie. Nie wróżę nic dobrego.

- Hę? Szkoda. No to mnie złapcie i spróbujcie nie zginąć!- O cholera! Tego nie przewidzieliśmy. W ułamku sekundy znalazła się przede mną próbując podciąć mi szyję. Zrobiłem unik ale zraniła mi policzek. Ja się zdziwiłem, a ona tylko szerzej uśmiechnęła. Odskoczyła do tyły i znalazła się na daszku ambony. Zdezorientowany krzyknąłem do chłopaków:

-Łapcie ją! Nie dajcie się zabić! Puppetet nie używaj swoich sznurków!

-Wiemy! Nie musisz nam mówić!- Krzyknęli naraz. Chcieliśmy podejść bliżej, ale poleciał w nas deszcz rzutek. Szybko się rozproszyliśmy. Puppeter podleciał do niej z zamiarem wstrzyknięcia jej środka usypiającego, ale nic z tego. Chwyciła go za rękę i wskoczyła mu na plecy śmiejąc się. Biedny lalkarz zdezorientowany latał w górę i duł. Udało mu się wstrzyknąć środek w rękę którą go trzymała ale nic. No to mamy problem. Nie wiedziałem co robić, ale usłyszałem w głowie głos Operatora: - Rozbrójcie ją i chwyćcie ta by nie mogła się ruszać. - chłopaki chyba też to usłyszeli, bo Hoody poszli pozbierać jej rzutki, a Puppeter rozpiął jej płaszcz i zrzucił z siebie. Wylądował jak kocica na ziemi, ale jak się wyprostowała to zamarłem. Całe wnętrze jej płaszcz błyszczało się od ostrzy. *Toby myśl! Jak pozbawić jej takiej ilości broni!? Wiem!*

-Hej! A co powiesz w konkurs rzucania bronią kto trafi w człowieka zdobywa punkt, ty i ja, co ty na to?

Zatrzymała się i uśmiechnęła szeroko kiwając głową, że się zgadza. Chłopaki chyba zrozumiali o co mi chodzi bo przygotowali jakąś torbę. Nie miałem czasu na zastanowienie się ponieważ w sekundzie poleciały we mnie salwy sztyletów. Większości uniknąłem, ale niektóre zraniły mnie delikatnie.

Gdy ona była zajęta rzutami we mnie a Hoody i Masky zbierali jej broń, Jeff podszedł ją od tyłu i unieruchomił. Chwycił ją dość mocno przez co nie mogła się ruszyć. Było to dość niebezpieczne ponieważ miała jeszcze jakąś broń, ale żelazny uścisk Jeffa uniemożliwił jej jakikolwiek ruch. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.

Koszmar zwany życiem - PorzuconeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz