To… zły pomysł. Mogą nazywać się zabójcami, ale nigdy nie zabili żadnego człowieka. Karasuma bierze do ręki nóż. Widać, że wacha się to zrobić. W końcu wręcza nóż… Nagisie. Nie mogę ukryć zdziwienia.

- Daje ci wybór. Nie musisz brać tego noża, Nagisa.- powiedział Karasuma-sensei

Nagisa wacha się, ale tylko przez chwilkę. Potem bierze nóż.

Chłopak stanął na przeciwko Takaoki. Jest dziwnie spokojny.

Za to Takaoka jest widocznie pewny wygranej. Obrzydza mnie jego spojrzenie pogardy. Choć szanse na to są małe, mam nadzieję, że Nagisa go spierze.

Popatrzyłam na mojego przyjaciela. Spodziewałam się, że ujrzę strach w jego oczach. Ale… on się uśmiecha. Podchodzi spokojnie do zdziwionego Takaoki i bierze zamach nożem. Mężczyzna przewraca się, a Nagisa podchodzi go od tyłu i przykłada mu nóż do gardła.

Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Nie chodzi już nawet o to co przed chwilą się stało. Te ruch, to podejście, jakby szedł do szkoły, potem ten szybki ruch… Nagisa ma to czego ja nigdy nie miałam. Talent do zabijania.

Ale… jeśli wtedy Takaoka był zły, to teraz był wściekły.

- Jak… możesz… sprzeciwiać się ojcu!- wydyszał

- Przepraszam, ale proszę, żeby nas pan opuścił. Pana wymuszona ojcowska postawa, nie jest nawet w połowie tak przyjazna jak chłodny profesjonalizm Karasumy-sensei'a.

Tego już było za dużo dla Takaoki i jestem pewna, że gdyby nie Karasuma-sensei, Nagisa leżałby teraz i skręcał się z bólu.

I nagle pojawił się dyrektor. Zaczął mówić o tym, że strach jest ważny w nauczaniu i tak dalej. W sumie to chyba jego typowa gadka. Skończyło się na tym, że Takaoka dostał wypowiedzenie i uciekł.

Raczej nikt nie będzie za nim tęsknił.

[Time skip]

Całą klasą szliśmy właśnie na słodycze fundowane przez Karasume. Śmiałam się ze wszystkimi i zupełnie się nie spodziewałam, co miało się stać.

- No, no, kogo my tu widzimy.- Odwróciłam się w stronę znajomego głosu. Tak o wtedy zaczęłam mieć złe przeczucia.

Stali tam Kuba Rozpruwacz, Chemik, Diler, Lekarz i Szpieg. Co oni tu robili?

- Czego chcecie?- warknęłam na nich

- My? Zupełnie niczego. Przywiodła nas zwykła ciekawość. Zabawne, kto by pomyślał, że osoba, której zwierzchnictwo uznaliśmy ma zaledwie 16 lat.- Kuba zaśmiał się- Wiedziałem, że jesteś od nas młodsza, ale myślałem, że maksymalnie dziesięć lat. Nigdy nie obstawiłbym dwudziestu. Widać odpowiedni makijaż robi swoje.

Podszedł bliżej.

- Osobiście nie mam zamiaru słuchać się dziecka.- Podniósł mój podbródek

- Dziwne. Wcześniej jakoś ci to nie przeszkadzało.- Uśmiechnęłam się szyderczo- Jakoś nigdy wcześniej nie przyszło ci do głowy, żeby o to zapytać. Powiedziałabym, że nigdy cię to jakoś specjalnie nie interesowało. Czemu tak nagle zmieniłeś nastawienie? A może- odsunęłam jego rękę- ktoś je zmienił?

Kuba wzruszył ramionami:

- Nikt nie zmienił mojego nastawienia. Otrzymałem po prostu od kogoś wiadomość o tym, czy wiem ile masz lat. Postanowiłem się dowiedzieć.

- Już wiesz. I co? Dało ci to coś? Zamierzasz coś z tym zrobić?- zapytałam

- Uznałem, że nie możemy dłużej słuchać takiego dzieciaka. Nie możemy przecież pozwolić, żeby ktoś się dowiedział. Wyśmiali by nas.

- Aha. I rozumiem, że teraz chcesz mnie zabić i sam zostać szefem? Muszę cię rozczarować. Nie mam zamiaru ani dać się zabić, ani oddać ci stanowiska.

- Przykro mi, ale nie masz za dużego wyboru. Walcz ze mną albo odejdź i nigdy nie wracaj. Daję ci wybór, jakiego nikt inny by ci nie dał.

- Może jestem młoda, ale nie głupia, Kubusiu. Wiem doskonale, że nie dasz mi odejść. Nie w tej branży. Wybieram walkę.

- Sama tego chciałaś.- powiedział, po czym zaatakował. Myślał pewnie, że weźmie mnie z zaskoczenia. Ale ja już na to czekałam. Zrobiłam unik, a on stracił równowagę. Wykorzystałam to uderzyłam go z łokcia z potylicę. Upadł. Nie zabiłam go ale unieruchomiłam.

- Masz jeden, bardzo duży problem. Za bardzo wierzysz we własne możliwości. Nie dociera do ciebie, że możesz trafić na lepszego przeciwnika. Pomyślałeś, że skoro jestem młoda, to nie mogę być silniejsza. To był błąd. Twój ostatni.

Po tych słowach wyciągnęłam nóż i przebiłam jego serce.

"Przykro mi Kubo. Naprawde cię lubiłam. Przepraszam za to co ci zrobiłam. Nigdy cię nie zapomnę"

★★★

Tak więc jest już kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się podobało. Dziękuję, za gwiazdki i komentarze!

Kto nie lubi Takaoki? *podnosi rękę*

Bo wspomnienia tak cholernie bolą!Where stories live. Discover now