4. Hey Yah Yeah We so fly fly

Zacznij od początku
                                    

-A znajdzie się jakiś skatepark? Albo miejsce, gdzie można pojeździć na desce?

Dochodziliśmy już na przystanek, a autobus, który miał nas dowieźć do sklepu, właśnie miał się zatrzymać na przystanku.

-Chodź szybko. Nasz autobus.

Ruszyłam biegiem, a za mną Mark. Na początku biegłam szybciej, ale potem mnie wyprzedził.

"Szybko biega - pomyślałam"

Wsiadłam do autobusu i zajęłam jak najbliższe miejsca. Wskazałam miejsce obok mnie Markowi, by usiadł. Jechaliśmy przez jakiś czas w ciszy, którą nie wiedziałam jak skończyć. Spoglądałam na niego kątem oka. Był zapatrzony w telefon, pisał coś na nim. Nie chciałam być wścibska, ale interesowało mnie z kim on pisze. Może tak naprawdę ma on dziewczynę. W sumie to było dziwne, gdyby chłopak jak on nie miał. Pewnie dziewczyny się o niego biły w poprzednim miejscu, gdzie mieszkał. Westchnęłam. Nie mam u niego szans, ale jak to się mówi nadzieja matką głupich. Muszę przynajmniej spróbować.  

-Hej Mark.

Oderwał się od telefonu i trochę go opuścił, akurat tak, bym mogła zobaczyć z kim pisze. Miał otwartego Instagrama, gdzie wyświetlał się filmik jak jakiś chłopak robi triki na deskorolce. Ulżyło mi. Mark lubił jeździć na deskorolce, można to jakoś wykorzystać.

-Mówiłeś wcześniej o skateparku. Jest jedno takie miejsce, ale nie jest ona jakoś nadzwyczajne, parę ramp i rur. Chyba też są te całe banki, dobrze mówię? To są te co się z nich zjeżdża?

-Naprawdę? Chętnie bym zobaczył to miejsce. Daleko od nas?

-W sumie parę minut od naszych domów jak chcesz to wieczorem ci pokaże jak odłożymy zakupy.

-Czyli wieczorem zapraszasz mnie na randkę?

Spojrzałam na niego z wielkimi oczami. Co on właśnie powiedział? Zaczerwieniłam się na całej twarzy, a moje serce jeszcze szybciej zaczęło bić. Nie spodziewałam się od niego takiego komentarza. Nerwowo zaczęłam bawić się swoim kolczykiem, a na moim nosie poczułam małe krople potu.

-Nie, nie. Po prostu chciałam pomóc, nie odbieraj tego w taki sposób. Znaczy nie to, że nie chciałabym się z tobą umówić, bo jesteś przystojny i takie tam, ale za mało się znamy...

Mark się zaśmiał, a ja zrozumiałam co właśnie powiedziałam. Modliłam się tylko w duchu, że nie wyglądam jak pomidor. Uśmiechnęłam się nerwowo i odwróciłam w stronę okna. Nie chciałam już nic mówić, a tym bardziej, żeby widział moją czerwoną twarz. Przyglądałam się każdej rzeczy, którą mijaliśmy, by tylko pozbyć się tego uczucia, że on się na mnie patrzy.

-Możemy potem się tam przejść.

Odwróciłam się w stronę Marka, ale ten już siedział wpatrzony w telefon.

*

Zakupy zrobiliśmy szybko, nie rozmawialiśmy za wiele, głównie przez to, że bałam się znowu coś powiedzieć co mnie mogło ponownie skompromitować. Przyglądałam się  jemu, bym mogła zauważyć jak najwięcej jego cech albo zainteresowań. Co jakiś czas przyłapywał mnie na tym, że się mu przyglądałam, ale wtedy tylko się uśmiechałam i szłam dalej z wózkiem, do kolejnej alejki. Starałam się na nim zrobić dobre wrażanie, a przynajmniej trochę zmienić opinię niezdarnej. Nie jestem pewna czy mi się to udało, ale najważniejsze jest to, że nic nie wywróciłam, ani potrąciłam, co w takich miejscach często się zdarza.

Szliśmy w promieni zachodzącego słońca. Czułam się cudownie. Krajobraz, a do tego obok idący mnie Mark.  Nie mówił za wiele jak zawsze, ale nie przeszkadzało mi to w tej chwili. Było idealnie, tak jak w wielu dramach koreańskich. Brakuje tylko muzyki dodająca jeszcze dodatkowego uroku scenie. Według scenariusza wielu dram teraz powinno się powiedzieć coś, co sprawi, że jedno z nas zaniemówi, ale będzie szczęśliwym, że się to wypowiedziało. Po tym pocałunek, który już powinno dawno nastąpić, ale bohaterowie bali się, że to mogłoby zniszczyć ich znajomość. Kto wypisuje te scenariusze do tych dram? Życie takie nie jest. Rzadko kiedy ludzie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, a rzadziej miłość jest obustronna. Spojrzałam na Marka. Mimo, że wiedziałam, że nie warto wzorować się na dramach koreańskich, ale zapragnęłam takiej przygody.

-Co robisz jutro? - spytałam.

-Jeszcze nie wiem, ale pewnie nic.

-Możemy jutro iść na ten skatepark? Dzisiaj jestem już zmęczona, a jutro byśmy mieli cały dzień na to, by pojeździć.

-Oczywiście, nie ma dla mnie to żadnego znaczenia kiedy tam pójdziemy. Dziękuje za pomoc.

Odebrałam ode mnie jedyną reklamówkę z zakupami, która niosłam po tym jak się uparłam, że mu pomogę nieść. Dał mi tą najlżejszą. Poklepał mnie po głowię i poszedł w stronę swojego domu.

-Do jutra!

Krzyknęłam za nim, odwrócił się z swoich uroczym uśmiechem i mi pomachał. Dotknęłam swoje włosy. Poklepał mnie z troską jak to robią w dramach. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Postanowione. Moim celem na te wakacje jest rozkochanie w sobie Marka.

______________________________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

______________________________________________

Wesołych świąt :)

J.

My Dream Asian BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz