***
- ... Więc, jak sam widzisz, potrzebuję na gwałt nowej twarzy, nowego nazwiska, a już na pewno muszę zmienić szkołę! -rozpaczliwym tonem kończył opowieść o niedawnym pechowym wydarzeniu. Po czym zrezygnowanym wzrokiem spojrzał na Niall'a, swojego najlepszego przyjaciela.
Blondyn westchnął głęboko, okazując w ten sposób zrozumienie dla niewesołej sytuacji przyjaciela. Później zaczął ostrożnie tłumaczyć:
- Może nie jest tak źle, jak myślisz? Może nie zorientował się, że to byłeś ty? A może już zapomniał o całej historii, a może.. ?
- Może księżyc jest rumianą bułeczką? -odparł Lou, więc Niall nie próbował już go pocieszać.
W pokoju zapanowała kompletna cisza. Przyjaciele siedzieli na łóżku i rozmyślali o konsekwencjach, jakie może przynieść niedawna „katastrofa". Lou całkowicie przekonany, że szansa na dalsze, szczęśliwe życie legło w gruzach, postanowił pocieszyć się dużą paczką chrupków. Tym samym przerwał swą wiecznie trwającą kurację odchudzającą, która -jeśli wszystko poszłoby z planem, miała mu zapewnić perfekcyjną figurę, powodzenie w życiu i oczywiście zdobycie Harry'ego..
Niall przerwał wreszcie ciszę i powiedział ostrożnie:
- A co dzisiejszą dyskoteką w szkole, Lou? Tyle przygotowań, oczekiwań i..
- Zabawa szkolna? -zapytał oburzony w taki sposób, jakby chodziło co najmniej o samobójstwo. -Że też możesz myśleć o czymś tak prozaicznym, podczas gdy całe moje życie się rozpadło? Niall, to był on, Hazz, i o mało nie umarł ze śmiechu na widok moich akrobacji na schodach! A ty mi mówisz o dyskotece!
Niall miał wrażenie, że pod miażdżącym spojrzeniem przyjaciela, robi się mały jak krasnoludek, ale postanowił nie poddać się bez walki.
- To, że Harry widział cię, jak zjeżdżasz po schodach na pupie, nie jest dla mnie dość przekonywującym argumentem, by siedzieć cały wieczór w domu.. -blondyn unikał ostrzegawczego wzroku przyjaciela -Poza tym Zayn ma przyjść na tę dyskotekę i mam zamiar się z nim spotkać!
Znowu zapadła cisza. I zanim Lou zdążył zareagować na tę wypowiedź, Niall złapał swoją kurtkę i bez słowa wyszedł z pokoju. Louis nie przejął się tym zbytnio. Jeśli Zayn jest ważniejszy niż on, to proszę bardzo, niech idzie sobie na tę zabawę! W gardle dławił go płacz. Przecież nie miał zamiaru robić z siebie pośmiewiska na całą szkole. Już lepiej zrobi, jak zostanie w domu, posłucha smutnych piosenek, otworzy nową paczkę chrupków.. i tak oto spędzi samotnie ten wieczór.
Oczywiście tak się nie stało. Już przed dziewiątą Lou stał pod prysznicem i intensywnie myślał, w co się ubrać. Wpół do dziesiątej, już gotowy, krytycznym wzrokiem oceniał swój wygląd w lustrze.
Włosy zaczesane do tyłu, nieskazitelna cera. Biała koszulka, czerwone rurki. Zwykły strój, bo komu miał niby zaimponować? Harry był stracony raz na zawsze, a inni chłopcy wcale go nie interesowali.
Ostatnie zerknięcie w lustro. Lou zarzucił na siebie jeszcze sportowa marynarkę -Całość.. w miarę. Cichy okrzyk zachwytu nad sobą i Tommo szybko pobiegł na przystanek, by zdążyć na autobus. Udało się!
Podczas jazdy rozmyślał, co ma powiedzieć Niall'owi, kiedy się spotkają. Zastanawiał się również, jak Hazz zareaguje, gdy go zobaczy i.. przez chwilę żałował, że zdecydował się pojechać na tę zabawę. Na szczęście, zebrał się jakoś w sobie. Może Harry'ego nie będzie? Starsze klasy robiły sobie oddzielną imprezę.
Podbudowany tą myślą zaczął nawet cieszyć z dzisiejszej dyskoteki i pomyślał, ze życie mimo wszystko jeszcze się dla niej nie skończyło. Kiedy wysiadł z autobusu, był w całkiem dobrym humorze.
YOU ARE READING
Unlucky Day || Larry Shot
FanfictionLouis od samego początku miał pecha... Dwie osoby znajdowały się na schodach w tym krytycznym momencie: Harry i Louis
stairs
Start from the beginning