- A ja nie widzę powodu, by zajmować się tym nonsensem. Przeklął dziewczynę, wielkie rzeczy. Zresztą, nie masz nawet cienia pojęcia o jego motywach, Albusie - powiedział Bouvier, posyłając Dumbledorowi chłodne spojrzenie.

- Jego motywy nie mają znaczenia. Klątwy koszmaru są nieprawdopodobnie groźne - odparła Li Mei. - Zagrażające życiu nawet.

- Tylko jeśli zarówno wysyłający klątwę, jak i jego ofiara są odpowiednio potężni...

- Sugerujesz, że dziewczynie czegoś brakuje?

- Jego motywy nie mają znaczenia? Zmieniłeś statut, kiedy nie patrzyłem?

- Odpowiadamy za bezpieczeństwo naszych praktykantów. Nikt z was nie może temu zaprzeczyć.

- Byłoby też miło, gdyby pewien Pan i Władca zjawił się tu i z tego wytłumaczył, jednak, jak przypuszczam, spotkania Opiekunów są poniżej jego beznosego poziomu...

Wszyscy mówili jeden przez drugiego. Gellert podrzucił piłkę, zerkając w bok na swojego milczącego przyjaciela. Dumbledore bacznie obserwował wymianę argumentów między Opiekunami. Gellert pochwycił swoją piłkę i potrząsnął głową. Nigdy nie było mądrym posunięciem pozwalanie Albusowi na samodzielne rozgrywanie kart. Na miejscu Voldemorta byłby tu już dawno, by stłumić w zarodku to, co właśnie przeradzało się w wielką aferę.

- Piętnaście do zera - przyznał Dumbledore'owi, podrzucając swoją piłeczkę raz jeszcze.

- Jestem przekonany, że wszyscy tu zgromadzeni są świadomi istnienia Artykułu Dziewiątego - powiedział łagodnie Albus.

Natychmiast umilkli.

- Trzydzieści do zera - podliczył Gellert, będący już pod wrażeniem.

- Wydawało mi się, że dziewczyna wciąż żyje? - zapytał zdziwiony Gunvald.

- Artykuł mówi nie tylko o śmierci praktykanta, odnosi się również do sytuacji, w której Opiekun przyczynia się do tego, że praktykant znajduje się w sytuacji zagrożenia życia.

- Uuuu, czterdzieści do zera - podsumował Gellert.

- Chwileczkę, nie popadajmy w paranoję - zaczęła Garcia y Ortego. - Dziewczyna z pewnością ...

- Hermiona Granger - przerwał jej Albus. - Ona ma imię, Juanito.

- Hermiona Granger z pewnością nie zostałaby przez ciebie wybrana na kandydatkę, gdybyś nie wierzył w jej możliwości. Często testujemy tych bardziej zdolnych znaczniej ostrzej niż innych.

Wielu Opiekunów zgodziło się z nią.

- Czterdzieści do piętnastu.

- Nie mam nic przeciwko surowym testom - odparł gładko Albus - ale nam jako przewodnikom surowo zabronione jest nie tylko spowodowanie śmierci praktykanta, ale i narażenie go na nią. Nie możecie zaprzeczyć, że swoją klątwą Voldemort podjął to ryzyko i naszym obowiązkiem jako Opiekunów jest na to adekwatnie zareagować - bez względu na to, czy Hermiona Granger umrze, czy nie.

- Gem, Albusie - powiedział Gellert, zerkając w stronę drzwi. Voldemort chyba nie miał opuścić tego spotkania? Musiał wiedzieć, o co będzie toczyć się gra.

Praktykantka ☆Tomione☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz