08. THE "REAL" ME

Zacznij od początku
                                    

-Przyznałeś się do winy. Dlatego też należy ci się kara. Rzecz jasna w żaden sposób nie zdołałbyś odpokutować swoich win, to też sądzę, że kara śmierci będzie najbardziej odpowiednia...

-Infinity... Proszę. Wiem, że zrobiłem wiele okropnych rzeczy, ale musisz mi uwierzyć, że to nie byłem ja. Ja cię... Infinity, ja cię kocham. Musisz to widzieć.

-Kochasz mnie? – nie byłem pewny, czy mam przywidzenia, czy jej wargi faktycznie zadrżały – Wiesz w ogóle co to znaczy? Czy odbierając mi Modulator chciałeś udowodnić, jak bardzo mnie kochasz?

Nie wiedziałem, czy to wszystko odzieje się naprawdę. Ja... Infinity... Czy kiedykolwiek byłbym zdolny pozbawić ją Modulatora? Najwyraźniej w tym świecie byłem... I co też się dziwię, że femme patrzy na mnie z taką nienawiścią? Sam nie wiem, czy po tym, czego tu się dowiedziałem będę w stanie spojrzeć w lustro... No, oczywiście zakładając, że dożyję jutrzejszego dnia...

-Przepraszam cię... - tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić. Infinity spojrzała na mnie z pogardą, po czym odwróciła się do zgromadzonych Decepticonów.

-W tym sądzie decyzje podejmujemy jednogłośnie. Dlatego też pytam was wszystkich, czy ktoś sprzeciwia się ukaraniu tego Autobota? Czy ktoś uważa, że nie powinien otrzymać kary śmierci? Niech odezwie się teraz lub...

-Zgłaszam przeciw – odezwała się jakaś femme, stojąca wśród tłumu. Pierw nie mogłem jej dostrzec, lecz kiedy wyszła na przód...rozpoznałem w niej Blackstar – Ja się nie zgadzam z tym wyrokiem.

-Witaj Blackstar.

-Witaj Infinity.

-To bardzo szlachetne z twojej strony, że chcesz pomóc bratu, ale to, co zrobił...

-...jest nie wybaczalne. Tak, wiem. Ale to jest mój brat, Infinity. I jak sama powiedziałaś, decyzja musi być jednogłośna. Dlatego grzecznie proszę, wypuść go.

Fembotki stały naprzeciw siebie i przez moment sądziłem, że zaraz obie eksplodują i zniszczą przy okazji wszystko i wszystkich wokół siebie. Byłem wdzięczny Blackstar za jej interwencję, choć wolałem sobie poradzić sam. Jednocześnie zastanawiałem się jakim to sposobem moja siostra współpracowała z Decepticonami, ale to pytanie wolałem zostawić na później.

-Infinity... - Megatron skierował się w kierunku córki – Nasze zasady są niepodważalne. Skoro Blackstar wyraziła sprzeciw, nie możesz go ukarać.

-Wiem, ojcze...

Femme odwróciła się na pięcie i opuściła pomieszczenie zanim zdążyłem ją zatrzymać. Megatron nacisnął jakiś przycisk na fotelu, na którym byłem uwięziony i elektromagnetyczne kajdany w momencie zniknęły. Chciałem porozmawiać z Liderem Decepticonów sam na sam, ale nawet dobrze nie otworzyłem ust, kiedy Blackstar chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła na zewnątrz.

Nie byłem pewny gdzie się znajdujemy. Wszystko tu było zniszczone, jak za czasów wojny w mojej prawdziwej linii czasu. Dlatego też mogłem jedynie podejrzewać, że to właśnie Caminus...

-Coś ty sobie wyobrażał?! – fembotka przywaliła mi w ramię tak mocno, że prawie się przewróciłem – Mogli cię zabić!

-Myślisz, że się o to prosiłem?

-Chodząc po barach w Crystal City, a i owszem – przewróciłem optykami, na co Star ponownie mnie uderzyła.

-Czy możesz przestać?!

-Nie! Postąpiłeś bezmyślnie! Dobrze wiesz, że Crystal City może i jest pod kontrolą Autobotów, ale skrycie wspomaga Decepticony.

-No właśnie nie wiem! To starałem się wszystkim wyjaśnić! To nie tak powinno wyglądać, to nie jest prawdziwy Cybertron!

Musiałem jej powiedzieć. Nie obchodziło mnie, co może sobie o mnie pomyśleć. W tym świecie mogłem ufać tylko i wyłącznie Blackstar i być może tylko ona zechce mnie wysłuchać.

-Co masz przez to na myśli? To, co mówiłeś na procesie...

-To wszystko prawda. Wiem, że wyda ci się to naprawdę zwariowane, ale to nie jest moja linia czasu. Stworzyłem ją, ponieważ po śmierci Optimusa chciałem odwrócić wszystko, co wydarzyło się na Cybertronie, wszystkie zbrodnie Megatrona i Decepticonów... Cofnąłem się w czasie. Ale... Wszystko tylko pogorszyłem. Musisz mi uwierzyć, że tam, skąd pochodzę, Optimus nigdy nie zabiłby, jeśli nie zostałby do tego zmuszony. Nigdy nie wypierałby się własnej rodziny, a przede wszystkim nie zmuszał własnej córki do zabijania.

-Ace... Zdajesz sobie sprawę, że to, co mówisz, to czyste szaleństwo?

-Wiem. Ale taka jest prawda. Ace, którego znałaś do tej pory, to nie jestem ja. On umarł, a ja się urodziłem.

Blackstar patrzyła na mnie jak na wariata. Nie dziwiłem się jej. Gdyby to ona powiedziała mi, że jest z innej linii czasowej, pewnie miałbym dokładnie takie samo spojrzenie. Ale w jej optykach widziałem coś jeszcze... Jakby... Błysk nadziei.

-Twój świat... Co możesz mi jeszcze o nim powiedzieć? – delikatnie się uśmiechnąłem.

-Tam, Optimus naprawdę był Primem. I to wspaniałym, dobrodusznym i życzliwym. I... - zawahałem się – I ja także byłem Primem – femme otworzyła szerzej optyki.

-Ty?

-Wiem, dziwne... Ale to prawda.

-A ja? Byliśmy rodziną Prime'ów, czy byłam czarną owcą?

Przez chwilę nie miałem pojęcia co jej powiedzieć. Nie wiedziałem, czy prawda jej zbyt nie zaboli... W końcu, ona nie istniała. Ale nie mogłem jej już więcej okłamywać. Nie teraz, kiedy już mam całkowitą pewność, że mogę jej zaufać.

-Wybacz mi, Blackstar, ale w tamtej linii czasu nie miałem siostry... - femme w momencie odwróciła wzrok – Przykro mi...

-To nic. Naprawdę... - Star cicho westchnęła – A mama?

-Elita... Była wspaniała. Gdyby nie ona pewnie nie byłbym taki, jaki jestem dzisiaj. Kochałem ją chyba bardziej, niż kogokolwiek innego. Ale... - urwałem. Nie znosiłem wracać do tamtego okropnego dnia... - Megatron ją zabił. Pierw ją, a potem Optimusa. I... Chyba nie byłem w stanie żyć bez nich.

-Prawie jej nie pamiętam, wiesz... Byłam bardzo mała, kiedy zginęła. Nie pamiętam jej głosu i tego, jak wyglądała. Nie wiem, jak mnie nazywała i co śpiewała, kiedy nie mogłam usnąć. Pamiętam jedynie moment jej śmierci...

-Widziałaś to? – femme pokiwała twierdząco głową – A więc wiesz kto ją zabił...

-Nie lubię wracać do tego dnia, Ace... Poza tym nie chcę, byś zrobił coś głupiego.

-Blackstar – podszedłem do femme i złapałem ją za ramiona – Chcę wiedzieć. Cokolwiek byś wyznała, dam radę.

-Nic nie rozumiesz. Nie chcę, byś miał o nim jeszcze gorsze zdanie. On... on na pewno tego nie chciał...

-Kto? – Star wzięła głęboki wdech, po czym spojrzała mi prosto w optyki i powiedziała:

-Optimus...

SHATTERED GLASSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz